Kupiłem ten samochód by woził mnie i współnurków na wyprawy po całej Europie, by był pakownym, ekonomicznym koniem pociągowym i w tej roli sprawdzał się znakomicie. Zrobiliśmy razem dobre 200tyś km (w momencie zakupu nabite było 360tyś). Zawsze dowoził, psikusów nie robił. Był na tyle uprzejmy, że jak się psuł to blisko domu. W tym aucie już dużo roboty zostało zrobionej. W zeszłym roku duże rzeczy: skrzynia biegów, sprzęgło. A po zakupie, na start musiałem zrobić generalny remont klimatyzacji, układ kierowniczy, alternator, rozrusznik, potem poszły szyby (boczna tylna od strony drzwi przesuwnych - "spotkanie" z elementem wystającym z furty magazynowej, przednia główna - kamień), wymieniłem przedni zderzak, bo z oryginalnego złaził lakier i w ogóle był w biednym stanie. Wolałem wersję bez lakieru, ale kupiłem polską produkcję, która nie jest idealnie spasowana. Lakier w aucie z takim PESELEM to już raczej "szału nie będzie", ale dramatu też nie ma. Blacharsko jest dobrze - choć pojawiają się już ślady szlachetnego rdzawienia przy nadkolach, progach, ale wciąż daleko do blacharskiego horroru. Starałem się dokonywać jakiejś kosmetyki lakierniczej, ale stare odpryski po oklejeniu i ostatnie spotkanie z bramą wjazdową (przycierka) jest dalej widoczne. Do auta dołożyłem wypasione radio z BT i mikrofonem, więc można nadawać dźwięk z telefonu i gadać na "zestawie". Jest też dołożona azjatycka kamera cofania z rejestratorem (w lusterku), czujniki cofania (jeden szwankuje). To nie jest młode auto, ale było traktowane z szacunkiem. Bardzo lubię nim jeździć i wciąż nim jeżdżę, więc wybacz, jeżeli nie będzie idealnie czyste w momencie oglądania. Z fajnych rzeczy: pierwszy polski właściciel dołożył uchylne okno-luk w suficie z tyłu. Jak się urządzi spanie w aucie (a zdarzało mi się to dość często) to jest całkiem sympatyczny przewiew w środku. Niestety, był też chyba jakimś magikiem-maniakiem elektrycznych kombinacji, więc z komory akumulatora wyprowadzony jest jakiś gazyliard kabli niewiadomego przeznaczenia - jak byłem robić alternator, to elektryk zawołał kolegów by podziwiali plątaninę. Pewnie ktoś mądrzejszy pozbędzie się tego wszystkiego, ale mi to nie przeszkadzało. Nowy właściciel pewnie będzie musiał zainwestować w nowy akumulator (ten już chyba ma PESEL na wyczerpaniu), ale póki co nic innego nie zapowiada się do roboty. Auto ma od listopada 2022 opony Vredestein Quatrac - all season. Po kilku wcześniejszych dramatach mogę śmiało powiedzieć, że wreszcie auto ma solidne opony, nadające się na różne warunki pogodowe, w tym zimę. Będę wdzięczny, jeżeli potencjalni zainteresowani nie będą tracić naszego wspólnego czasu na próby negocjacji typu: zamienię za zegarek, Nysę, albo na start zaproponują obniżkę ceny o 30%. Nie zależy mi na szybkiej sprzedaży za byle cenę.