To nie jest zwykła maszyna. To mój "Trampek" – oczko w głowie, które miało wozić mnie i żonę po wschodnich bezdrożach. Zrobiłem wszystko, by był gotowy na przygodę życia. Gruntowny remont, dbałość o każdy szczegół, bo miał nie zawieść. Niestety – najpierw pandemia, potem wojna na Ukrainie, aż w końcu życie rodzinne i trzeba było przełożyć marzenia na dalszy plan. Teraz stoi w garażu – gotowy na przygody.

Jest to ostatni rok produkcji kultowego modelu PD06, produkowanego w Japonii - LEGENDA. W moim posiadaniu od 2015 roku.

Co zostało zrobione i wymienione? Praktycznie wszystko:

-olej i uszczelniacze w przednich lagach

-nowe klocki hamulcowe

-zestaw regeneracyjny przedniego i tylnego hamulca

-wymiana płynu hamulcowego

-nowe żarówki

-nowy ślimak i linka prędkościomierza

-nowe lusterka i silikonowe manetki podróżne

-mycie, regulacja i synchronizacja gaźników

-komplet 4 nowych świec

-wzmacniane sprzęgło turystyczne

-świeży olej i filtr oleju (Motul)

-nowy czujnik temperatury, płyn chłodniczy

-nowy napęd: zębatki i łańcuch DID - zbalansowany między mocą a prędkością

-regulacja zaworów, nowe uszczelki pokryw zaworów

-nowy akumulator

-nowy filtr powietrza

-wymienione stare uszczelki i łożyska w silniku

-nowe łożyska kół przód i tył

Wizualnie też przeszedł metamorfozę zgodnie z moim projektem, praktycznie gdziekolwiek nim pojadę wzbudza duże zainteresowanie i wyróżnia się z tłumu:

-rama malowana proszkowo w czarnej strukturze

-silnik szkiełkowany i malowany farbą temperaturową odporną na uszkodzenia mechaniczne, utwardzany temperaturowo,

-układ wydechowy piaskowany oraz malowany tą samą farbą co silnik,

-cały motocykl pokryty strukturalną farbą RAPTOR – odporną na uderzenia elementy plastikowe malowane specjalną wersją RAPTOR do tworzyw

-nowe opony MITAS 70/30 – asfalt/szuter, świetna trakcja na każdym podłożu

Budowałem go pod siebie – z myślą o dalekich trasach, komforcie i niezawodności. Teraz jednak życie rodzinne wygrało – dzieci do żłobka motocyklem nie zawiozę. Trampek zasługuje na więcej niż stanie pod plandeką i jazda "w koło komina".

Chcę, żeby trafił w dobre ręce.

Niech jedzie, niech przeżywa to, do czego został stworzony. Niech robi kilometry, zbiera kurz i wspomnienia. Bo choć żegnam go z żalem – wiem, że może jeszcze wiele może dać od siebie, a przyszły nabywca będzie wspominał wspólne przygody do końca życia.

Dla zainteresowanego nabywcy, mogę udostępnić zdjęcia przed remontem oraz z każdego poszczególnego etapu remontu. W przypadku pytań, proszę o kontakt telefoniczny.