Nowy Mini Cooper wreszcie z silnikiem spalinowym. Znamy polskie ceny

Najnowszą generację współczesnego Mini zaprezentowano jesienią ubiegłego roku, jednak otrzymała ona wtedy napęd wyłącznie elektryczny. Teraz do gamy dołączyły odmiany spalinowe.
Mini Cooper to model kultowy i reinterpretacja legendarnego brytyjskiego autka, stworzonego przez Aleca Issigonisa. Samochód we współczesnym wydaniu pojawił się na rynku u progu XXI wieku, a teraz debiutuje jego czwarta odsłona. Stylistycznie stanowi ona kolejne rozwinięcie koncepcji, zapoczątkowanej jeszcze w 1959 roku, kiedy to świat ujrzał pierwsze wcielenie Mini.
Z tego względu, bez zbędnego rozwodzenia się nad doskonale znaną stylistyką, pora przejść do rzeczy. Czyli zajrzeć pod maskę.
Mini Cooper: ostatni akord?
Będący tuż za rogiem przełom związany z przejściem na elektromobilność sprawia, że historia spalinowych Mini najprawdopodobniej właśnie została spuentowana. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że oglądamy ostatnie wcielenie legendy zasilane benzyną. No, może jeszcze wystarczy czasu na jakiś drobny lifting.
A skoro tak, czym pożegna się z nami ten rezolutny Brytyjczyk? Najnowsze Mini Cooper dostępne jest w dwóch wersjach: C i S. Cooper C to odmiana podstawowa, wyposażona w 3-cylindrowy silnik o mocy 156 KM. Dzięki niemu auto rozpędza się od 0 do 100 km/h w 7,7 s, a w cyku mieszanym zużywa od 5,9 do 6,5 litra benzyny na każde 100 km.
Znacznie ciekawiej robi się w wariancie Cooper S. Tu pod maską drzemie jednostka o 4 cylindrach, która generuje już więcej niż przyzwoite 204 KM mocy. Osiągi? „Setka” w 6,6 s, przy średnim zużyciu paliwa od 6,1 do 6,7 litra na 100 km.
Jak zapewnia producent, najnowsze Mini zachowało charakterystyczne „gokartowe wrażenia z jazdy”, które z biegiem lat stały się sloganem reklamowym marki. Jednak współczesność rządzi się swoimi prawami. Dlatego na pokładzie nowego Mini nie mogło zabraknąć licznych systemów wspomagających kierowcę.
Wnętrze wygląda znajomo
Skoro najciekawsze mamy już za sobą, pora zamknąć maskę i zajrzeć do kabiny. Tu również widać jednoznaczne nawiązania do tradycji, która została po raz kolejny zreinterpretowana pod kątem wymagań współczesności.
W efekcie, we wnętrzu Mini Coopera na polecenia kierowcy w pełnej gotowości oczekuje inteligentny asystent głosowy, dla którego polecenia kierowcy będą rozkazem. Za jego pośrednictwem można sterować funkcjami pojazdu. Oczywiście można, ale nie trzeba, bowiem da się również pominąć interakcje z cyfrowym „rozmówcą” i skorzystać z nieco bardziej tradycyjnych metod.
Na przykład za pomocą okrągłego, dotykowego wyświetlacza OLED. Prezentuje on wszystkie niezbędne dane i oczywiście również pozwala na interakcje z Mini. Na szczęście w kabinie nie zbrakło też fizycznych przycisków. Służą one m.in. do sterowania układem start/stop, czy trybami jazdy.
I to by było na tyle z tradycyjnych rozwiązań. Pomiędzy fotelami próżno szukać dźwigni zmiany biegów, która po długich dekadach okupowania tego terenu ustąpić musiała miejsca półce do bezprzewodowego ładowania telefonu. Jednak nie jest już potrzebna, bo w najnowszym Mini Cooperze nikt zmieniać biegów nie będzie. Próżno tu bowiem szukać manualnej przekładni.
Kolejnym znakiem czasów jest wszechobecność aplikacji na smartfony. Oczywiście dedykowaną „apkę” zyskali również użytkownicy Mini. Jedną z oferowanych za jej pomocą funkcjonalności jest cyfrowy kluczyk. Gdy kierowca znajdzie się w odległości mniejszej niż trzy metry od auta, rozpoczyna się powitalna animacja świateł. Zaś przy odległości mniejszej niż półtora metra następuje odblokowanie drzwi.
Wcześniej trzeba jednak pofatygować się do salonu. Tam spalinowy Mini Cooper już czeka na klientów. Ceny wariantu Cooper C zaczynają się od 135 300 zł, a Coopera S – od 148 300 zł.
CZYTAJ TEŻ: Marka Mini – wszystko, co musisz wiedzieć o jej modelach.


























