Jaki sportowy samochód do 50 tys. zł wybrać? Oto 5 modeli wartych uwagi

Tym razem zaglądamy do segmentu samochodów sportowych. To naprawdę zróżnicowany gatunek. Auta typu hot hatch, miejskie diabełki, dostojne gran turismo, albo nawet tzw. sleepery. Jeśli dobrze poszukać, znajdziemy nawet sportowe minivany (np. Zafira OPC). Oto kilka ciekawych propozycji, które można kupić w kwocie do 50 tys. zł.
Tak jak rower górski nie musi służyć do jazdy w górach, tak auto sportowe do 50 tys. zł nie musi służyć do rywalizacji w zawodach. Współczesne samochody sportowe wykorzystywane są najczęściej do tego, aby dawać radość i – czasami – podkreślać status użytkownika.
Ta wspomniana radość nie zawsze wynika z osiągów. Najczęściej wystarcza już sam wygląd i świadomość, że w razie potrzeby jest „jakiś zapas pod nogą”. A status? To proste – albo jesteś singlem/singielką, albo jest to Twój drugi lub trzeci samochód w rodzinie.
Na co zwrócić uwagę kupując auto sportowe do 50 tys. zł?
Jak można się łatwo domyślić – pewien procent używanych samochodów sportowych wystawionych do sprzedaży miał na swoim koncie jakiś wypadek. Wynika to m.in. z faktu, że takimi autami najczęściej jeździ się szybko. A zatem przed zakupem trzeba dokładnie zbadać stan karoserii.
Bez wątpienia warto też przyjrzeć się felgom (na ogół są drogie i mogą być wyszczerbione na rantach lub krzywe). Częstym przypadkiem jest mocno zużyta skrzynia biegów. Nierzadko wymiany wymagają także przeguby albo łożyska. A silnik? Tu nie ma reguły. Wszystko zależy od marki, modelu, przebiegu i kultury obsługi.
Sprzedającego warto dopytać jeszcze o tuning. Obniżone zawieszenie i podniesiona moc zawsze mają jakoś wpływ na wytrzymałość konstrukcji samochodu, choć oczywiście istotne jest to jak dotychczasowy właściciel z tego korzystał.
Jakie auto sportowe do 50 tys. zł będzie odpowiednie dla rodziny?
Samochód sportowy kupuje się najczęściej sercem a nie rozumem. Względy praktyczne mają zazwyczaj znaczenie drugorzędne. Ale mimo wszystko zdarzają się osoby, które chcą, żeby samochód sportowy nie drenował zbytnio portfela i – co więcej – w razie potrzeby pomieścił rodzinę. Na szczęście na rynku znajdziemy również takie propozycje.
Abarth 500 (od 2007 r.)
Małe sportowe samochody mają swój urok, a Fiat 500 jest jednym z europejskich bestsellerów. Osoba, która szuka sportowej odmiany w gamie tego modelu ma dwie możliwości.
Pierwsza opcja to całkiem rozsądny wybór żwawej, 100-konnej wersji 1.4. To dość proste konstrukcyjnie i niezawodne źródło napędu, które zapewnia przyjemne osiągi. Czas rozpędzania do setki wynosi 10,5 s, a prędkość maksymalna to 182 km/h. Na tym poziomie jest to wciąż tani w serwisowaniu i ekonomiczny samochód. Wygląda nietuzinkowo, ale technicznie bazuje na rozwiązaniach z Fiata Pandy, więc o części zamienne nie trzeba się martwić. Użytkownik nie będzie także narzekał pod dystrybutorem. Realne spalanie na poziomie 5-8 l/100 km to naprawdę niewiele przy tak dużej przyjemności z jazdy.
Jeśli jednak wymagania są wyższe, a budżet na to pozwala – można sięgnąć po odmianę Abarth 500.
Ta jest napędzana turbodoładowanym silnikiem benzynowym 1,4 T-Jet. W zależności od wersji może on mieć od 135 do nawet 180 KM. Są to wartości ekscytujące. Te najmocniejsze odmiany przyspieszają do setki w mniej niż 7 sekund. Trzeba jednak pamiętać, że za tymi osiągami nie nadążają trochę właściwości jezdne i hamulce.
I nie chodzi o same rozwiązania konstrukcyjne, tylko o niewielką masę najmniejszego Abartha – ok. 1100 kg. Właśnie z tego powodu wiele osób uważa, że ten samochód zdecydowanie lepiej przyspiesza niż hamuje.
Ale i tak to wspaniała zabawka. I w kategoriach relacji dostarczanej przyjemności do ceny zakupu auta, części i zużycia paliwa wydaje się bezkonkurencyjna.
Naszym zdaniem – Abarth 500 jako auto sportowe do 50 tys. zł
Największym wyzwaniem wydaje się znalezienie zadbanego, bezwypadkowego egzemplarza. W przypadku 100-konnej odmiany 1.4 jest to mimo wszystko realne.
W przypadku Abartha – trzeba będzie opróżnić całą skarbonkę, ponieważ jest to już samochód kolekcjonerski. Z Abarthami jest jeszcze jeden problem. Bardzo często są to egzemplarze konfigurowane indywidualnie lub doposażane, więc nie da się ich jednoznacznie wycenić. Różnice pomiędzy podobnymi ofertami sięgają nawet kilkunastu tysięcy złotych.
Mazda MX-5 III (2005-2015)
Moce silników nie powalają – w zależności od wersji mówimy tu albo o 126 KM generowanych przez silnik 1.8 albo o 160 KM generowanych przez silnik 2.0. W obu przypadkach są to jednostki wolnossące. Samochód zasługuje jednak na to, aby znaleźć się w naszym zestawieniu, przynajmniej z kilku powodów.
Po pierwsze – ma klasyczny układ napędowy. Silnik jest umieszczony wzdłużnie z przodu i napędza koła tylne. Po drugie – auto waży mniej niż 1200 kg co sprawia, że nawet nad takimi skromnymi mocami trudno jest w pełni zapanować. Po trzecie – dość spore grono użytkowników MX-5 spotyka się na okolicznościowych imprezach podczas których organizuje się różne próby sportowe, w tym jazdy po torach wyścigowych.
Mazda MX-5 to samochód wielu sprzeczności. Na plus możemy zaliczyć np. wytrzymałe jednostki napędowe. Wadą jest natomiast fatalne zabezpieczenie przed korozją.
Każdy kto zacznie interesować się tym modelem zauważy także, że większość użytkowników zrzesza się w różnych internetowych klubach. Posiadacze wzajemnie wspierają się w sprawach technicznych i pomagają sobie zdobywać części. Podobnie jak w przypadku Fiata 500, największym problemem jest zakup zadbanego egzemplarza.
Naszym zdaniem – Mazda MX-5 jako auto sportowe do 50 tys. zł
Korozja, głośny dyferencjał, uszkodzenia powypadkowe – oto trzy najczęściej powtarzające się bolączki tego modelu. Z tą ostatnią wiążą się jeszcze problemy ze szczelnością dachu. Przed zakupem auta warto sprawdzić go zarówno na myjni, jak też podczas jazdy z prędkością autostradową.
Mechanika jest dosyć trwała. Jeśli samochód nie był tuningowany (nie chodzi wyłącznie o silnik, ale także o szperę w dyferencjale), nie powinien sprawiać większych problemów. To znaczy – najczęściej nie powinien, ponieważ zdarzają się pechowe egzemplarze, które w sposób ponadprzeciętny zużywają olej.
Jeśli Mazda MX-5 to raczej zadbana i droga niż okazyjnie tania i do lekkich poprawek. To także samochód kolekcjonerski. Jest duża szansa, że jeśli ktoś trafi na zadbany egzemplarz i nie zniszczy go, to po kilku latach będzie mógł go odsprzedać bez większej utraty wartości.
Volkswagen Scirocco (2008-2018)
Technika Golfa, ale zdecydowanie ciekawsza oprawa. Niestety, mamy tu spore problemy z silnikami. Z jednej strony – jeśli ktoś myśli o aucie sportowym, zazwyczaj ma w głowie zakup jakiejś odmiany benzynowej. Problem w tym, że wszystkie wersje benzynowe tego samochodu mogą się okazać drogie w naprawach lub wręcz nienaprawialne.
Najgorszym możliwym wyborem jest 160-konny silnik 1.4 TSI Twincharger (TC) wyposażony w turbosprężarkę i kompresor. Jeśli jest sprawny – jeździ się nim znakomicie, a elastyczność (przy tak małej pojemności) wręcz zaskakuje. Niestety na porządku dziennym zdarzają się problemy z rozrządem, doładowaniem, wypalaniem się tłoków czy nawet zacieraniem się całych silników. Nic dziwnego, że Scirocco z tymi silnikami należą do najtańszych w całej gamie.
Znacznie bezpieczniejszym wyborem jest bazowa 122-konna odmiana 1.4 TSI. Tyle, że to podobnie jak odmiana 160-konna – również silnik starszej generacji EA111. Też ma problemy z trwałością rozrządu i zdarza się, że pobiera zbyt dużo oleju. Ale nawet jeśli weźmiemy to wszystko pod uwagę, to ze wszystkich wersji benzynowych jest to najpewniejsza opcja. Na szczęście ma tylko jedną turbosprężarkę i pod opieką dobrego mechanika może trochę posłużyć.
Sporo osób patrzy z zainteresowaniem na benzynowe odmiany 2-litrowe. Są naprawdę mocne – słabsza ma 210 KM a mocniejsza (R) 265 KM. Niestety – choć osiągami idealnie pasują do tego auta, pod względem niezawodności mogą nie spełnić oczekiwań. Głównym problemem, na który narzekają użytkownicy jest ponadnormatywne zużycie oleju. To jednocześnie największa pułapka tego samochodu. Kupujący w zasadzie nie jest w stanie wykryć tej przypadłości przed zakupem.
Naszym zdaniem – Volkswagen Scirocco jako auto sportowe do 50 tys. zł
Jeśli benzyna to tylko z pewnego źródła. Najrozsądniejszym wyborem okazuje się ostatecznie… dwulitrowy turbodiesel 2.0 TDI common rail. Do wyboru są dwie wersje - 140 oraz 170 KM.
Klekot spod maski nie jest przesadnie dokuczliwy, zużycie paliwa zaskakuje na plus, a osiągi – zwłaszcza mocniejszej wersji – są lepsze niż bazowej odmiany 1.4 TSI. Nie trzeba dodawać, że diesel jest bardzo podatny na tuning.
Opel Insignia OPC (2009-2013)
Ten model przyciąga uwagę już z daleka. Zwłaszcza jeśli ktoś spojrzy do katalogu i przeczyta, że moc tego samochodu to 325 KM. Insignia OPC trafiła do naszego zestawienia z dwóch powodów. Naprawdę świetnie się prezentuje. Niestety – pod względem kosztów serwisowania to naprawdę wysoka półka.
Wizualnie nie ma się do czego przyczepić, zwłaszcza jeśli ktoś trafi na egzemplarz w charakterystycznym, niebieskim kolorze. Ale na tym kończą się wszelkie podobieństwa do zwykłego modelu. Zawieszenie przednie ma zupełnie inną konstrukcję zwrotnic. Dodatkowo seryjna jest regulacja sztywności amortyzatorów. Ale największą niespodzianką jest to co znajdziemy pod maską.
2.8 V6 Turbo to silnik wyjątkowo kosztowny w serwisowaniu. Sama wymiana rozrządu może kosztować od 6 do 10 tys. zł. W internecie krążą także opisy przypadków niespodziewanego zatarcia panewek. Wątpliwą pociechą może być fakt, że opisane problemy dotyczą także słabszej, 260-konnej odmiany montowanej w zwykłej Insigni.
Auto jest seryjnie wyposażone w 6-biegowy automat i napęd na cztery koła.
Naszym zdaniem – Opel Insignia OPC jako auto sportowe do 50 tys. zł
Bardzo ciekawy samochód, niestety niejeden użytkownik musiał już rozbić skarbonkę, żeby rozliczyć się z mechanikiem za jego naprawy. Z drugiej strony – trafiają się także idealnie utrzymane auta od pasjonatów.
Audi A5 (2007-2016)
A5 to przykład klasycznego modelu GT, czyli sportowego samochodu turystycznego, którym szybko i w miarę wygodnie da się pojechać na drugi koniec Europy.
Technicznie A5 bazuje na zwykłym A4 B8. Kierując się zdrowym rozsądkiem – lepiej wybrać funkcjonalną odmianę kombi. Ale wizualnie to właśnie A5 powoduje szybsze bicie serca. Sukces modelu zachęcił producenta do rozszerzenia gamy. W 2009 roku do prezentowanego Coupe dołączyły wersje kabriolet oraz Sportback (czyli 5-drziowy liftback).
Wiele osób z zainteresowaniem patrzy na silniki 2.0 TFSI. Wydają się najbezpieczniejszym wyborem dla kogoś kto kupuje taki starszy egzemplarz. Niestety – w praktyce ich serwisowanie kosztuje więcej niż w przypadku dwulitrowych diesli. Mamy tu dokładnie ten sam problem co w opisywanym wcześniej Volkswagenie Scirocco.
Bardzo ciekawą opcją jest wybór wysokoprężnej odmiany 3.0 TDI V6. Też nie jest tania w serwisowaniu. Zdarza się, że po zakupie trzeba będzie wymienić np. rozrząd co pochłonie (razem z innymi czynnościami obsługowymi) nawet 10 tys. zł. Ale warto zainwestować, bo ta odmiana jest idealnym towarzyszem podróży. Silnik generuje olbrzymi moment obrotowy 500 Nm, co jest wręcz idealną wartością na trasach międzynarodowych. Moc (204-245 KM) nie ma już tutaj takiego znaczenia.
W gamie jest jeszcze nieco słabszy silnik 2.7 TDI. Cieszy się mniejszym zainteresowaniem z prostej przyczyny – ma gorsze osiągi, a koszty napraw pozostają na poziomie trzylitrówki. Na szczycie gamy znajdują się silniki 3.2 V6 oraz 4.2 V8. Są praktycznie bezawaryjne, ale ze względu na wysokie zużycie paliwa są atrakcyjne wyłącznie dla osób, które nie liczą każdej złotówki pod dystrybutorem i mają odpowiedni budżet na ich zakup.
Naszym zdaniem – Audi A5 jako auto sportowe do 50 tys. zł
To jedna z lepszych propozycji dla tych, którzy kupują samochód oczami. A5 nie tylko doskonale się prezentuje, ale także jest po prostu udaną konstrukcją. W gamie silnikowej każdy znajdzie coś dla siebie, a dostępny w droższych wersjach napęd quattro należy do najlepszych tego typu rozwiązań na rynku.
Przed zakupem warto oczywiście sprawdzić stan zawieszenia. Tradycyjnie dla droższych modeli Audi jest ono wykonane ze stopów lekkich w technice wielowahaczowej i jego naprawa polega na wymianie kompletnych elementów, najlepiej w całych zestawach.
Podsumowanie
Temat aut sportowych w cenie do 50 tys. zł nie został tu oczywiście wyczerpany. Zabrakło np. modeli Alfy Romeo, BMW, Forda, Hondy czy choćby Subaru. Nie da się w takim zestawieniu opisać wszystkich propozycji dostępnych na rynku. Chodziło nam jednak o to, aby pokazać pewną różnorodność w tym segmencie i zachęcić do rozważenia wielu różnych propozycji. Także tych, które na pierwszy rzut oka wydają się, że ze sportem nie mają zbyt wiele wspólnego.