Fotoradar uchwycił dwa auta równocześnie? Nie ma co liczyć na brak kary

Niektóre fotoradary nie zostawiają kierowcom żadnych szans. Gdy zrobią zdjęcie, nawet jeśli widać na nim dwa auta, w sądzie nie ma co liczyć na uniewinnienie.
- Kierowcy często myślą, że gdy widać dwa samochody na zdjęciu, unikną kary.
- Większość fotoradarów potrafi jednak przypisać prędkość do konkretnego pojazdu.
- W przypadku urządzeń TraffiStar SR520 odwołanie od mandatu jest bez szans.
W większości przypadków dwa samochody na zdjęciu z fotoradaru dają cień nadziei, że urządzenie mogło się pomylić. Jeśli kierowca się odwoła, może w sądzie uniknąć kary ze względu na wątpliwości, któremu pojazdowi przypisano pomiar.
Istnieją jednak urządzenia, które takich błędów nie popełniają. Choć to starsze modele, wciąż działają skuteczniej niż wiele nowszych fotoradarów. W Polsce pozostało ich tylko osiem, ale każde z nich potrafi precyzyjnie wskazać winnego. Z wyglądu przypominają klasyczne fotoradary, lecz w rzeczywistości działają jak system odcinkowego pomiaru prędkości – i to właśnie zapewnia im taką dokładność.
Dwa samochody na zdjęciu – kiedy nie powstaje fotografia?
Kierowca, który zobaczy na zdjęciu z fotoradaru dwa auta, ma prawo się zastanowić, czy mandat trafił do właściwej osoby. Taka wątpliwość pojawia się często, ale zwykle zupełnie niepotrzebnie.
Obecność dwóch, a nawet kilku samochodów w kadrze nie oznacza błędu urządzenia. Fotoradary działają w normalnym ruchu ulicznym, gdzie pojazdy często jadą obok siebie. Jeśli system uzna, że pomiar jest niejednoznaczny, zdjęcie nie zostaje wykonane.
A nawet jeśli tak się stanie, np. fotoradary ZURAD w takich sytuacjach pokazują prędkość „0 km/h” lub generują kod błędu, np. B004 albo B005. Takie fotografie nie są wysyłane do sprawcy.
Zdjęcie powinno rozwiać wątpliwości
Jeśli kierowca otrzyma zdjęcie, na którym widać dwa auta, zwykle oznacza to, że pomiar był prawidłowy. W razie wątpliwości można samodzielnie sprawdzić, do którego pojazdu odnosi się pomiar. Wystarczy zwrócić uwagę na numer pasa ruchu widoczny na zdjęciu – opisany jako „lane”, „pas” lub „P”. Pas numer 1 to zawsze ten najbliżej masztu urządzenia.
W nowszych fotoradarach, takich jak Zurad Fotorapid CF, widoczna jest także odległość pomiaru („R”) lub dokładne miejsce, w które trafiła wiązka radarowa. Z kolei Traffistar SR390 dodaje na zdjęciu „celownik”, który jednoznacznie wskazuje pojazd, którego prędkość została zmierzona.
System weryfikacji pomiaru ma zapewnić jego wiarygodność, choć błędy wciąż mogą się zdarzyć. Z tego powodu niektórzy kierowcy odmawiają przyjęcia mandatu i kierują sprawę do sądu. Czasem udaje się im uzyskać uniewinnienie, nawet w oczywistych sytuacjach. Wykorzystują wtedy wątpliwości dotyczące sposobu działania urządzeń radarowych.
Dwa samochody na zdjęciu – ten fotoradar się nie myli
Są jednak fotoradary, które nie mają problemu z interpretacją zdjęć, nawet gdy w kadrze znajduje się kilka pojazdów. TraffiStar SR520 zamiast fal radarowych wykorzystuje pętle indukcyjne zatopione w jezdni. Na każdym pasie ruchu znajdują się dwa takie czujniki, rozmieszczone w dokładnej odległości.
System mierzy czas przejazdu między nimi i oblicza średnią prędkość. Zasada działania przypomina odcinkowy pomiar prędkości, ale w krótszym dystansie i z większą precyzją. Urządzenie przypisuje wykroczenie do konkretnego pasa ruchu, dzięki czemu pomyłki są praktycznie niemożliwe. Odwołanie od mandatu w takim przypadku niemal zawsze kończy się niepowodzeniem.
Stary sprzęt po straży miejskiej, ale daje pewność
Urządzenia TraffiStar SR520, używane obecnie przez Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD), zostały przejęte od stołecznej straży miejskiej. Ci wykorzystywali je głównie do rejestrowania przejazdów na czerwonym świetle, choć oczywiście mierzyły też szybkość. Dziś używa się ich wyłącznie do kontroli prędkości. CANARD zrezygnował z dodatkowej funkcji, ponieważ urządzenia rejestrują tylko przód pojazdu, bez widocznego sygnalizatora.
Obecnie CANARD dysponuje ośmioma fotoradarami SR520, zainstalowanymi w trzech lokalizacjach w Warszawie: przy ul. Grójeckiej, Ostrobramskiej i al. Niepodległości. Nowe urządzenia tego typu nie są już montowane. Ich instalacja wymaga ingerencji w nawierzchnię drogi i jest niezgodna z aktualnymi wytycznymi CANARD.