18 maja 2024

Ford Mustang będzie jak Porsche 911? Szef marki ma ambitne plany

Nowy Ford Mustang

Mimo że nazwa Mustang na elektrycznym crossoverze Mach-E przez wielu jest uznawana za porażkę, prawdziwe wcielenie tego auta doczeka się całej rodziny modeli. Szef Forda za przykład daje tutaj Porsche 911.

Pojawienie się elektrycznego Mustanga Macha-E spolaryzowało fanów tej amerykańskiej legendy. Jedni byli zachwyceni nowym modelem, uznając go za krok w przyszłość. Inni – wychowani na klasycznym Mustangu – stwierdzili, że to zabijanie legendy.

W 2022 roku Ford przygotował kolejne wcielenie spalinowego Mustanga, o którym więcej przeczytacie TUTAJ. W tym roku to auto obchodzi swoje 60-lecie, natomiast pod koniec 2023 roku trafiło na europejski rynek. W tym również do Polski. Cena? Z pewnością nie tak atrakcyjna, jak wtedy, gdy ten model po raz pierwszy oficjalnie zawitał do naszego kraju.

Co ważne, najbardziej klasyczne wydanie Mustanga, czyli coupe, nadal korzysta z silników benzynowych i ma napęd na tylną oś. Ale to dopiero początek jego sagi.

Ford Mustang otrzyma kolejne wersje

To, że tak się stanie, przyznał szef Forda, Jim Farley, w rozmowie z brytyjskim Autocarem. „Mustang jest obecnie zdecydowanie najlepiej sprzedającym się coupe na świecie. Ma więc ogromną rzeszę zwolenników” – stwierdził.

Ale przyznał, że Ford już nie chce popełnić tego samego błędu, co w przypadku elektryka. W tym aucie nazwa Mustang była po prostu chwytem marketingowym, mającym przyciągnąć do niego jak najwięcej klientów. Wyszło… tak sobie.

„Nigdy nie zbudujemy Mustanga, który nie jest Mustangiem” – uważa Farley. „Na przykład nigdy nie będzie miejsca na małego, dwudrzwiowego SUV-a marki Ford z naklejką Mustang. Czy moglibyśmy stworzyć inne wersja nadwoziowe, choćby auto czterodrzwiowe? Wierzę, że moglibyśmy. Warunkiem jest, aby zachowały one wydajność i charakter oryginału” – dodaje szef Forda.

Farley wspomina o tym, że zarządzany przez niego koncernu powinien rozpocząć prawdziwą ekspansję najnowszego Mustanga. Celem jest pojawienie się nie tylko tradycyjnych wersji, ale również specjalnych.

Za wzór Amerykanin podaje tutaj Porsche i jego 911. Choć to tak naprawdę to jedno i to samo auto, występuje w ogromnej liczbie odmian różniących się osiągami, charakterem oraz oczywiście ceną. Obok zwykłych „dziewięćsetjedenastek” mamy tutaj nieco usportowionego GTS-a, potężne Turbo czy torowe GT3 RS.

Porsche w znakomity sposób wykorzystuje legendę tego modelu” – twierdzi Farley.

Jak Porsche 911, ale nie do końca

„Nie chcielibyśmy robić wszystkiego tak, jak Porsche. Pragniemy uczynić to w typowo amerykańskim stylu” – dodaje Farley. Stwierdza również, że obecnie trwa przygotowywanie modelu o obniżonej masie, a to stanowi sposób na stworzenie niedrogiego auta o bardzo dobrych osiągach.

„Nie poprzestaniemy na Mustangu GTD” – zauważa szef Forda. Czyli na kosztującym mnóstwo pieniędzy modelu torowym o mocy 800 KM. Jest on tylko swoistą „zaliczką” na poczet kolejnych modeli legendy.

Pomny doświadczeń z Mustangiem Machem-E, Farley podkreśla, że Ford musi zachować ostrożność w doborze „treści”. Dlatego z pewnością nie zobaczymy Mustanga w stylu… Porsche 911 Dakara. Czyli modelu uterenowionego.

Amerykanin obiecuje produkcję silnika V8 tak długo, jak to tylko możliwe. Ba, Farley ma o to ciężko walczyć z politykami. Podobnie jak o utrzymanie ręcznych skrzyń biegów, o czym z kolei decydują klienci (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).

Podobnie jak Porsche 911, również klasycznego Mustanga czeka hybrydyzacja. Ma to pomóc zmniejszyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery przy jednoczesnej poprawie osiągów „Testowaliśmy napęd hybrydowy i naprawdę wierzymy, że częściowo elektryczne układy sprawdzają się dobrze w przypadku aut wyczynowych” – dodaje szef Forda.

„Jedno, co mogę obiecać, to że nigdy nie wyprodukujemy w pełni elektrycznego Mustanga” – dodaje, jakby na przekór wszystkim krytykom Macha-E.

Ford Mustang to symbol amerykańskiej marki

„Kiedy około 2015 roku zdecydowaliśmy, że Mustang powinien wejść na rynek globalny, z kierownicą po prawej stronie i innymi zmianami, wyglądało na to, że podejmowaliśmy duże ryzyko” – mówi Farley.

„Ale to się opłaciło. Obecnie niektórzy z naszych największych dealerów znajdują się w takich krajach jak Szwecja i Australia. Powiedziałbym, że przyszłość Mustanga nigdy nie była jaśniejsza” – kończy.