Widziałem najnowszego SUV-a Hyundaia. Jak prezentuje się flagowy model marki?

Ioniq 9 to pokaz możliwości technologicznych Hyundaia. Jest nie tylko największym, ale też najbardziej luksusowym SUV-em w gamie tego koreańskiego producenta. Auto właśnie zadebiutowało w Polsce, a pierwsze egzemplarze wyjadą na nasze drogi pod koniec lata. Czym przekonuje do siebie ten model i jakie wątpliwości wzbudza?
Hyundai Ioniq 9 został zaprezentowany pod koniec 2024 roku, jednak dopiero teraz trafił do Polski. Łatwo zrozumieć to opóźnienie. W końcu, choć auta tego koreańskiego producenta cieszą się dużą popularnością w naszym kraju, to jednak Polacy stawiają przede wszystkim na tańsze modele. A ten SUV z pewnością do takich nie należy.
Jakby tego było mało, jest też członkiem rodziny Ioniq. Do jego napędu wykorzystano więc wyłącznie silniki elektryczne (o mocach od 218 do 435 KM). A to jeszcze bardziej zawęża krąg zainteresowanych.
Czy to oznacza, że flagowy model Hyundaia skazany jest na niepowodzenie? Bynajmniej. Choć z pewnością nie będzie miał z górki. Czym może przekonać do siebie klientów?
Solidne argumenty
Choć polskie ceny Ioniqa 9 nie są jeszcze znane, nieoficjalnie wiadomo, że bilet wstępu do świata tego modelu będzie kosztował około 310-320 tys. zł. O dotacji z programu NaszEauto można więc zapomnieć. Ponadto Koreańczycy muszą dołożyć starań, by przekonać do odwiedzenia swoich salonów klientów z zasobnym portfelem.
Jednak gdy to już się uda, czekający za drzwiami produkt z pewnością nie rozczaruje. Już sama sylwetka tego auta wzbudza respekt. Ioniq 9 to potężne auto – mierzy 506 cm długości, 198 cm szerokości i 179 cm wysokości. Oznacza to, że ma „wzrost” niemal dorównujący wzrostowi przeciętnego Polaka (statystycznie w naszym kraju mężczyzna mierzy średnio 180 cm).
Jednak to nie koniec i słuszna postura nie wyczerpuje sprawy. Swoje robi też stylistyka: z przodu wrażenie potęguje biegnąca przez całą szerokość auta listwa świetlna, która optycznie jeszcze poszerza ten samochód. Z kolei pionowe tylne lampy sprawiają, że Ioniq 9 wygląda na auto jeszcze wyższe niż w rzeczywistości. Efektownie prezentuje się też trzecie światło stop, które wkomponowano w szczyt klapy bagażnika, a po zapaleniu łączy ono reflektory. Po zmroku zrobi to spore wrażenie.
Mimo tak dużych wymiarów, koreańscy inżynierowie włożyli wiele trudu w to, by największy Hyundai sprawnie walczył z oporami powietrza. Świadczy o tym wynoszący zaledwie 0,259 współczynnik oporu powietrza, który jest niezwykle ważnym parametrem w przypadku aut na prąd.
A skoro o prądzie mowa – zajrzyjmy pod maskę.
Hyundai Ioniq 9: silniki
Choć dziś Hyundai pokazał mediom Ioniqa 9 tylko na prezentacji statycznej, nie sposób nie wspomnieć o silnikach. Ten SUV dostępny będzie w 3 wariantach. Podstawowy ma moc 218 KM (350 Nm) i tylny napęd. Legitymuje się on największym, bo wynoszącym 620 km, zasięgiem w gamie tego modelu.
W odwodzie pozostają też 2 wersje z napędem 4x4. Słabsza generuje 313 KM (605 Nm) i na jednym ładowaniu może przejechać 606 km. Mocniejsza to już 435 KM (700 Nm) i 600 km dzielące baterię do wyczerpania. Właśnie, jaki akumulator trakcyjny ukryto w Ioniqu 9?
Najkrócej mówiąc – potężny. Ma on aż 110,3 kWh pojemności, a dodatkowo dysponuje więcej niż solidnymi parametrami ładowania. Przedstawiciele Hyundaia zapewniają, że ich najnowszy produkt wyróżnia się nie tylko ultraszybkim ładowaniem, ale też wyjątkową stabilnością tego procesu, „wypłaszczającą” krzywą ładowania. Póki co musimy wierzyć na słowo.
Natomiast czas uzupełniania energii wygląda imponująco. Na szybkiej ładowarce DC (maksymalnie o mocy 350 kW) uzupełnienie prądu w zakresie od 10 do 80% pojemności baterii trwa 24 minuty. Taki czas udało się uzyskać dzięki zastosowaniu 800-woltowej architektury elektrycznej.
Co ciekawe, mimo zastosowania tak dużej baterii, Ioniq 9 dysponuje solidnymi możliwościami uciągu. Może on holować przyczepę o masie 2500 kg. Kolejną ciekawostką, choć pochodzącą z zupełnie innej beczki, jest opcjonalny dźwięk wirtualnej zmiany biegów, znany choćby ze sportowego Ioniqa 5 N.
Hyundai Ioniq 9: wnętrze
Najnowszy SUV z Korei oferowany jest w wariantach 6- i 7-osobowych. Z pewnością ten pierwszy robi większe wrażenie, zapewniając dużo miejsca dla każdego z pasażerów. Fotele drugiego rzędu można w nim odwrócić tyłem do kierunku jazdy, jednak ze względów homologacyjnych taką aranżacją wnętrza można cieszyć się tylko na postoju, np. przy ładowarce. Gdy pojazd ruszy, każdy pasażer musi być zwrócony zgodnie z kierunkiem podróży.
W każdym z rzędów foteli znalazły się porty USB. Co ważne, 6 z dostępnych w kabinie gniazd oferuje ładowanie z mocą aż 100 W. Jest to możliwe, ponieważ prąd do portów USB płynie wprost z akumulatora trakcyjnego. Takie rozwiązanie umożliwia każdemu pasażerowi (lub niemal każdemu w odmianie 7-osobowej) ładowanie np. laptopa.
Jeśli jednak dysponujemy komputerem (lub dowolnym urządzeniem) niewykorzystującym portu USB-C do ładowania, to nic straconego. W tylnej części kabiny Ioniqa 9 znalazło się też standardowe gniazdo 230 V. Jakby tego było mało funkcja V2L realizowana może być również przez kolejne gniazdo, tym razem dostępne z zewnątrz.
Ioniq 9 nie rozczarowuje również pod względem przestronności kabiny, choć biorąc pod uwagę jego wymiary zewnętrzne, nie może to dziwić. Jakość wykończenia wnętrza również stoi na wysokim poziomie. Zgodnie z obecną modą wykorzystano tu wiele materiałów pochodzących z recyklingu.
Sam układ kokpitu jest typowy dla innych modeli submarki Ioniq. Oznacza to przede wszystkim obecność panoramicznego wyświetlacza, złożonego z dwóch 12-calowych ekranów. Ten po prawej stronie jest dotykowy i służy do obsługi multimediów, z kolei ten po lewej tradycyjnie pełni rolę wyświetlacza cyfrowych zegarów.
Swoistym ewenementem, na który można natrafić w kokpicie, jest sterylizator UV-C. Za jego pomocą można dezynfekować małe przedmioty, jak np. telefon komórkowy. Niestety nie mieliśmy okazji wypróbować jego działania.
Podsumowanie: nadzieje i zagrożenia
Pierwsze wrażenia płynące z obcowania z nowym Hyundaiem są z pewnością pozytywne. Jednak, biorąc pod uwagę fakt, że Ioniq 9 to flagowy pojazd jednego z czołowych światowych producentów, nie mogło być inaczej.
Jednak czy to wystarczy, by przekonać do siebie klientów? Kia EV, będąca pokrewną konstrukcją dla tego modelu, nie zdołała podbić swojej niszy. I to do tego stopnia, że w polskich salonach wciąż czekają egzemplarze wyprodukowane w 2023 roku, a rabaty na ten model sięgają aż 115 tys. zł.
Dlatego przedstawiciele Hyundaia są powściągliwi w deklaracjach. Ioniq 9 ma być – przynajmniej w Polsce – raczej okrętem flagowym i pokazem możliwości marki niż ważnym elementem strategii sprzedaży.
Tym bardziej że, jak udało nam się dowiedzieć w kuluarach, nadspodziewanie dobra sprzedaż Hyundaia Instera sprawia, że polski oddział tej marki bez większych problemów spełnia cele sprzedażowe elektryków.
Kiedy Ioniq 9 trafi na polskie drogi? Pierwsze egzemplarze powinny wyjechać na ulice pod koniec lata. Wcześniej, bo już za około 2 tygodnie, poznamy oficjalne ceny tego modelu.
Wszystkie szczegóły techniczne dotyczące Hyundaia Ioniq 9 zarwaliśmy w tym artykule.