Jak ewentualna wojna handlowa z Chinami może wpłynąć na producentów samochodów?

Ewentualna wojna handlowa, wywołana przez wprowadzeniem ceł na samochody z Państwa Środka, może mieć ogromne konsekwencje zarówno dla chińskich, jak i europejskich producentów aut. Kto na tym najwięcej straci i dlaczego? Wyjaśniamy!
Szefowa Komisji Europejskiej – Ursula von der Leyen – niedawno zapowiedziała, że planuje przyjrzeć się rzekomo dumpingowym cenom chińskich aut. Według niej, tamtejsze elektryki oferowane na rynkach krajów Unii Europejskiej, kosztują za mało. Ich ceny „są sztucznie utrzymywane na niskim poziom, dzięki ogromnym dotacjom państwowym” – twierdzi Leyen.
Jednym z narzędzi walki z rzekomo nieuczciwą konkurencją (TUTAJ znajdziesz zestawienie cen chińskich aut na ich rodzimych rynkach i w Europie) ze strony chińskich wytwórców jest wprowadzenie wysokich ceł na ich produkty.
Inne rozwiązanie zaproponowała Francja, która od dawna bardzo nieprzychylnie patrzy na samochody „made in China”. Już w grudniu tamtejszy rząd wprowadzi przepisy, mające być tak skonstruowane, aby elektryki z Chin nie załapały się na dotację (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).
Wojna handlowa z Chinami nie nastąpi szybko
Ewentualna zmiana przepisów dotyczących cen chińskich aut ze strony Komisji Europejskiej nie nastąpi szybko. Śledztwo może trwać nawet rok, ale już dziś wiadomo, jakie konsekwencja miałaby wojna handlowa z Chinami.
W przypadku chińskich wytwórców, którzy mają swoje zakłady w Europie, czyli BYD i MG, będzie to argument za zwiększeniem produkcji. Zapewne ich wzorem również inni wytwórcy z Państwa Środka rozpoczęliby inwestycje w europejskie zakłady. Jedną z takich firm jest Geely, które w fabryce Izery ma rzekomo produkować auta pod własnymi markami.
Z drugiej strony, chińskie start-upy, jaki Nio i Xpeng, które nie mają swoich zakładów na Starym Kontynencie, mogłyby wycofać się rakiem z europejskiego rynku. Taką informację podało chińskie Automotive News.
Konsekwencje najgorsze dla firm z Niemiec
Znacznie większe konsekwencje dotknęłyby wspomniane wcześniej Geely oraz niemiecką świętą trójcę. Czyli koncerny Volkswagen, BMW i Mercedes.
Geely, będące m.in. właścicielem Volvo, produkuje auta tej marki w 3 chińskich fabrykach (z 6). W Państwie Środka zaplanowało ono wytwarzanie najtańszego elektryka Volvo w postaci modelu EX30. Poza tym w tym samym kraju znajdują się fabryki Polestarów (modele 2, 3 i 4), a także nowego Smarta #1, który czeka na swoją europejską premierę rynkową.
Według magazynu The Economist, „skargi europejskiego przemysłu samochodowego, który od dawna otrzymuje wszelkiego rodzaju wsparcie publiczne, wydają się być hipokryzją”.
W przypadku niemieckich marek połowa zysków netto pochodzi z rynku chińskiego. W Państwie Środka na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci zainwestowały one ogromne ilości pieniędzy.
Jeśli Komisja Europejska wprowadziłaby cła na chińskie auta, oznaczałoby to praktycznie koniec sprzedaży w Państwie Środka dla Volkswagena, BMW i Mercedesa.
Wojna handlowa z Chinami zaszkodzi wszystkim
Chiny z pewnością nie będą stać z boku i przyglądać się grzecznie poczynaniom Unii Europejskiej. Już niedługo po wspomnianym wystąpieniu von der Leyen, głos w sprawie zabrało chińskie ministerstwo handlu.
Dochodzenie Komisji Europejskiej jest „aktem czysto protekcjonistycznym. Poważnie zakłóci ono i zniekształci światowy przemysł motoryzacyjny oraz jego łańcuchy dostaw, w tym w UE. Będzie miało negatywny wpływ na stosunki gospodarcze i handlowe Chiny-UE” – napisało w swoim oświadczeniu chińskie ministerstwo handlu.