Kiedy pada – Niemiec zwalnia. Polak zwalnia… bo znak stoi na stałe

Polsce kierowcy rzadko spotykają się ze znakami, które różnicują prędkość w zależności od pogody. W efekcie ograniczenia obowiązują bez względu na warunki – nawet tam, gdzie miałyby sens wyłącznie podczas opadów deszczu.
Na polskich drogach praktycznie nie występują znaki ani przepisy ruchu drogowego, które wprowadzałyby ograniczenie prędkości w czasie deszczu. Efekt? Na łukach wielu dróg szybkiego ruchu zarządcy zmniejszają limity prędkości. Ograniczenia te obowiązują także na suchej nawierzchni, mimo że miałyby uzasadnienie wyłącznie przy opadach. Tymczasem w większości krajów europejskich obowiązują przepisy, które zmuszają kierowców do zwolnienia na mokrej drodze.
Ograniczenie prędkości podczas deszczu – teoretyczny obowiązek
Polski kodeks drogowy nakazuje dostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze. Nie precyzuje jednak szczegółowych zasad – pozostawiając kierowcom decyzję nie tylko, o ile, ale nawet czy trzeba zwolnić. Często nie są oni świadomi, że dany łuk drogi stwarza ryzyko poślizgu przy wyższej prędkości podczas deszczu. Dlatego na drogach ekspresowych wprowadza się ograniczenia do 110, 100, a nawet 80 km/h. Problem w tym, że obowiązują one również przy idealnych warunkach pogodowych. Zarządcy nie mają jednak innego wyjścia i w obawie przed wypadkami ograniczają dopuszczalną prędkość prewencyjnie.
U nas stosuje się co prawda znaki zmiennej treści. Teoretycznie można za ich pomocą wprowadzać ograniczenia prędkości podczas deszczu. W praktyce jednak, podobnie jak w wielu innych krajach, znaki elektroniczne to nadal nowość techniczna. Dlatego problem ten rozwiązywany jest za granicą w inny sposób.
Ograniczenie prędkości podczas deszczu – kodeksowe ograniczenia
We Francji czy Luksemburgu obowiązują niższe limity prędkości na autostradach i drogach ekspresowych, jeśli nawierzchnia jest mokra. Na autostradach ograniczenie spada ze standardowych 130 km/h do 110 km/h. Zapis ten wynika bezpośrednio z przepisów kodeksu drogowego, a kierowcy są zobowiązani do jego przestrzegania. Rozwiązanie to ma jednak swoje minusy – obejmuje całe odcinki dróg szybkiego ruchu, a nie tylko miejsca szczególnie niebezpieczne podczas opadów.
Z kolei na Litwie ograniczenia prędkości zależą od pory roku. Od kwietnia do października na autostradach obowiązuje limit 130 km/h, a na drogach ekspresowych – 120 km/h. Od listopada do marca – 110 km/h na autostradach i 110 km/h na ekspresówkach.
Znak ograniczenia prędkości – tylko na mokrym
Zamiast ogólnych ograniczeń, wiele krajów wprowadza limity jedynie tam, gdzie nadmierna prędkość na mokrej nawierzchni rzeczywiście stwarza ryzyko. Najczęściej dotyczy to łuków dróg oraz węzłów.
Dobrym przykładem są niemieckie znaki ograniczenia prędkości z dodatkową tabliczką „bei Nässe”, co oznacza „w razie mokrej nawierzchni”. Kierowcy nie muszą wtedy zwalniać przy suchej pogodzie, ale gdy jezdnia jest wilgotna – np. po deszczu – obowiązuje ich wskazana prędkość. Zrozumienie takiego oznaczenia ułatwia symbol auta jadącego po falującej wodzie. Podobne tabliczki – z ikoną chmurki i deszczu – stosują także Czechy, Słowacja i Węgry.
W Polsce istnieje analogiczna tabliczka T-15 stosowana ze znakiem A-30 „inne niebezpieczeństwo” – informuje ona o śliskiej nawierzchni występującej podczas lub po opadach deszczu. Jednak nie wiąże się ona z żadnym obowiązującym ograniczeniem prędkości.