Mercedes CL500 W140 (C140) – potęga w każdym calu | Test OTOMOTO TV
Mercedes klasy S W140 to samochód, o którym jedni mówią, że jest szczytem zdolności inżynierskich i pojazdem z duszą, jakich dziś już się nie produkuje. Inni zaś twierdzą, że jest przereklamowanym youngtimerem, a do tego jeszcze brzydkim. Jaka jest prawda?
Testowany przez nas egzemplarz pochodzi z 1995 roku, a pod jego maską pracuje silnik V8 o poj. 5 l. To CL, czyli wersja coupe. Oczywiście, jak na klasę S przystało, był też czterodrzwiowy sedan, a nawet... kombi. Powstało (prawdopodobnie w liczbie 10 egzemplarzy) na specjalne zamówienie szejka Brunei, a do napędu posłużył silnik o pojemności 7,3 l i mocy 565KM.
Ale zostawmy to niszowe auto i zejdźmy na ziemię. Klasę S W140 produkowano od 1991 do 1999 roku, a wersja coupe nosiła kod C140 i zaczęła wyjeżdżać z fabryki Mercedesa od 1992 roku. Coupe początkowo nazywano SEC, a później przemianowano na CL.
Znalazłeś już samochód, który chcesz poddać inspekcji?
Wklej link do ogłoszenia i zamów inspekcję wymarzonego pojazdu
Wklej link do ogłoszenia
Zamów raport z inspekcji
Mercedes CL500 W140 (C140) – wygląd
Mercedes klasy S W140 jest w Polsce nazywany „lochą”. Przydomek ma swoje źródło w masywnym charakterze niemieckiego samochodu. Warto jednak dodać, że odmiany sedan i coupe wizualnie mocno się od siebie różnią.
W przypadku wersji dwudrzwiowej z przodu mamy prosty w formie grill ze sporym logo. Do tego duże lampy i maska długa niczym lotnisko. Z boku nadwozia znaleźć można przetłoczenie. Tradycyjnie dla Mercedesów w wersjach coupe, słupek B nie istnieje. Dzięki temu w ciepłe dni, jadąc z otwartymi oknami, można cieszyć się nieskazitelną linią.
Interesującym zabiegiem stylistycznym okazuje się polakierowanie zderzaków i bocznych listew w kolorze innym, niż reszta nadwozia. Całość wieńczą potężne, 18-calowe alufelgi. Dziś ten rozmiar nie robi już takiego wrażenia, ale w latach 90. to było coś!
Mercedes CL500 W140 (C140) – wnętrze
Patrząc na wnętrze można powiedzieć, że to taki Mercedes W124, ale na wypasie. Wszystkiego jest tu więcej i jest to większe, ale klimat Mercedesa jest niezaprzeczalny. Te samochody nawet pachną podobnie i bez dwóch zdań nastrój panujący w kabinie może skraść serce niejednego miłośnika motoryzacji. Już samo przebywanie w klasie S potrafi dać sporo przyjemności.
Jeśli chodzi o materiały i spasowanie elementów, to są one na bardzo wysokim poziomie. Fotele są niesamowicie wygodne, miejsca również nie brakuje i to w żadnym kierunku.
W testowanym przez nas, bogato wyposażonym egzemplarzu, jest sporo drewna i skóry. Wyposażenie samochodu jest uzależnione nie tylko od fantazji pierwszego właściciela, ale również od rocznika, z którego pochodzi konkretne auto. Można spotkać zarówno bogato wyposażone W140, jak i takie bez skórzanej tapicerki, klimatyzacji, a nawet z manualną skrzynią biegów. Konkludując: luksus jest możliwy, ale nie gwarantowany.
Mercedes CL500 W140 (C140) – silniki
Zacznijmy od tych mniej pożądanych w W140 jednostek, a więc od diesli. Początkowo było 300 SD/350 TD z 3,5-litrowym silnikiem R6 o mocy 150KM (OM603). Po 1996 roku pojawił się nowy motor, również R6 ale już o pojemności 3 l. Moc 177KM, kod producenta OM606. Wyższa moc, moment obrotowy oraz 5-biegowy (a nie jak wcześniej 4-biegowy) automat pozwalają osiągnąć akceptowalne osiągi: 11,1 s do „setki” i 206 km/h prędkości maksymalnej. No i ten nowszy diesel jest też troszkę bardziej oszczędny.
Jednostki benzynowe R6 mają pojemności 2,8 litra (193 KM) albo 3,2 (231 KM). Co oznacza osiągi na poziomie odpowiednio 10,9 s i 8,9 s do „setki” oraz prędkość maksymalną 215 i 230 km/h. Obie jednostki to silniki z rodziny M104 znane z W124, co jest ich dużą zaletą, bo dzięki temu są lepiej rozpoznane przez mechaników, a ponadto mają stosunkowo niskie zapotrzebowanie na paliwo. Te wersje silnikowe mają oznaczenia 280/300/320 w zależności od rocznika, a pod oznaczeniem 300 mógł być silnik zarówno o pojemności 2,8 jak i 3,2 litra.
Mercedes skomplikował nazewnictwo, bo początkowo 2,8 i 3,2 oznaczano jako 300 SE. Po 1993 zmieniono nazewnictwo na bardziej czytelne: S280 to 2,8 l, a 3,2 l to S320. Wymienione jednostki napędowe nigdy nie trafiły pod maskę wersji coupe, w której ograniczono wybór do topowych źródeł napędu.
W wersji dwudrzwiowej klasy S można znaleźć pod maską V8 z rodziny M119: 4,2 l o mocy 279/286KM o oznaczeniu 400/420 później S420. Do tego 5-litrowa jednostka o mocy 320/326KM o oznaczeniu S500.
No i czas na królewskie V12, czyli legendarną „sześćsetę”! Ten motor budzi podziw, uznanie oraz charakteryzuje się wspaniałą kulturą pracy. Konstrukcja z rodziny M120 generuje 394/408KM. Pozwala to rozpędzić ten gigantyczny samochód do „setki” w czasie od 6,3 do 6,6 s, a prędkość maksymalna została ograniczona do 250 km/h.
Na zakończenie można jeszcze w ramach ciekawostki wspomnieć o Brabusie i silnikach 3,6 l, 6,0 l, 6,9 l, a nawet 7,3 l, które potrafiły wykręcić nawet 582 KM. To pozwoliło osiągnąć 100 km/h w 4,5 s i rozpędzić „lochę” do 315 km/h. Ale to jeszcze nie wszystko!
AMG oferowało „eskę” W140 z jednostkami 7,0 i 7,1 l o mocy około 500 KM. Swoje trzy grosze dorzucił też mniej znany tuner Mercedesa czyli Carlsson, który odpowiada za C74 o pojemności 7,4 i mocy 620 KM!
Jednak Najciekawszy wydaje się Brabus 2,0 biturbo z silnikiem w układzie R6 o mocy 220 KM. Podobno to specjalna wersja na rynek włoski, lecz niewiele o niej wiadomo. Da się znaleźć wiele dyskusji i dociekań na temat tego, skąd się wziął tak specyficzny silnik. Istnieje nawet teoria, że to jednostka zapożyczona z BMW albo konstrukcja własna Brabusa.
Wracając na ziemię. W klasie S W140 do wyboru były 3 skrzynie biegów. Manualna o 5 przełożeniach, 4-biegowy automat, a później dołączyła również 5-biegowa przekładnia automatyczna. Oczywiście skrzynie są często przypisane do konkretnych wersji silnikowych.
Na koniec jeszcze dwa słowa o oznaczeniach. Początkowo Mercedes stosował liczbę np. 500 i dopisek SE, a w przypadku wersji przedłużonych dochodziło jeszcze L. W przypadku coupe jest jeszcze śmieszniej. Początkowo liczba plus SEC, jak w W126. Z czasem coupe plus liczba, aż w końcu stanęło na CL plus liczba. Diesel 3,5 to 300 SD Turbo/S350 Turbodiesel, a 3,0 to S300 Turbodiesel.
Mercedes CL500 W140 (C140) – wrażenia z jazdy
Za kierownicą, jak to zwykle bywa w klasie S, poczujemy się dostojnie, a podróż będzie niezwykle wygodna. Ale to niejedyne konotacje, bo równie dobrze można się tu poczuć jak gangster z lat 90. To w końcu wielki, ciężki samochód, który budzi dość jednoznaczne skojarzenia, a do tego nawet brzmi dość... mrocznie (w wersji V8).
Co ważne, mimo upływu lat, tym samochodem można bez problemu podróżować na co dzień. Zawieszenie to oczywiście układ wielowahaczowy, a opcjonalnie dostępne było również zawieszenie adaptacyjne. Na układ kierowniczy również nie można narzekać.
Widoczność jest bardzo dobra, może za wyjątkiem tej w tył po skosie. Zużycia paliwa nie ma co komentować. Ujmijmy to tak: całe szczęście, że zbiornik paliwa ma 100 litrów pojemności. Testowana wersja z silnikiem V8 zużywała w trasie (przy 90 km/h) 11,2 l benzyny na każde 100 km. Przy prędkości autostradowej (140 km/h) było to już 13,8 l, a w mieście zapotrzebowanie na paliwo rosło do 20,6 l.
Mercedes CL500 W140 (C140) – cena i awaryjność
Dziś zakup takiego auta nie jest łatwym zadaniem, choć dużo zależy od naszych oczekiwań. Niski przebieg, pełna oryginalność, bogate wyposażenie, ciekawa wersja czy mocny silnik – to wszystko wpływa na wzrost ceny. Natomiast egzemplarze zaniedbane, albo wymagające renowacji są bardzo tanie. Co jednak wcale nie oznacza okazji.
Aby wejść do elitarnego grona posiadaczy klasy S trzeba przygotować co najmniej 10 tys. zł, a górna granica wynosi ok. 150 tys. zł, więc jak widać rozbieżność cen jest gigantyczna. Z tego powodu trudno też określić średnią cenę, ale można przyjąć, że na zakup W140 warto przygotować przynajmniej 30-40 tys. zł, natomiast w przypadku odmiany coupe ta kwota rośnie do ok. 50-60 tys. zł.
Awaryjność czy koszty utrzymania są bardzo, ale to bardzo mocno uzależnione od wersji na jaką się zdecydowaliśmy. Jeśli ktoś wybrał jednostkę 2,8 l z manualną skrzynią biegów i z ubogim wyposażeniem, to ma znacznie mniejsze szanse na wydatki, niż posiadacz maksymalnie doposażonego egzemplarza z V12 pod maską. Najważniejsze jest to, jak auto było serwisowane, bo jeśli samochód jest zaniedbany to jego „odgruzowywanie” może przekroczyć cenę zakupu. Jednak jest kilka problemów, które powtarzają się wśród „esek” W140 i warto o nich wspomnieć.
W benzynach wyprodukowanych do 1996 roku dochodzi do kruszenia się wiązki silnika. Nie ma rady, trzeba ją wymienić na nową, a to spore koszty. W silniku V12 problemem jest jego wielkość, która przekłada się na trudności serwisowe. Ponadto wszystkiego jest tam dużo: mamy 12 świec, 12 cewek, 12 kabli zapłonowych, 10 litrów oleju, prawie 19 litrów płynu chłodniczego... długo by wymieniać. Dlatego wielu poleca V8 zamiast V12, a wśród silników V8 ogólnie lepszą opinię ma 5-litrówka niż wersja 4,2. Koszty będą zbliżone, a różnica w osiągach zauważalna.
Niezależnie od wersji silnikowej, w W140 zdarzają się też wycieki ze sprężarki klimatyzacji. Czasami awarii ulega PSE czyli Pneumatic System Equipment odpowiadający m.in. za działanie centralnego zamka czy pompowania foteli.
Co z silnikami wysokoprężnymi? Czy zużywają mało oleju napędowego i mają legendarną trwałość Mercedesa? Niestety, nie za bardzo... Diesle również mają 2 cyfrowe zapotrzebowanie na paliwo, a dodatkowo wersja 3,5-litrowa ma skłonności do przegrzewania się i odznacza się większą awaryjnością niż 3,0 TD.
Skrzynie biegów są całkiem trwałe, jednak im wyższa moc, tym większa szansa na ich zużycie. Dodatkowo duże znaczenie ma to jak dana przekładnia była serwisowana, a z tym niestety różnie bywa. Ale są też dobre wiadomości. Blacharka nieźle znosi upływ czasu. Kolejne modele Mercedesa udowodniły, że można to zrobić... gorzej.
Podsumowanie
Co nam się spodobało w tym modelu? Przede wszystkim spory wybór silników: od słabych diesli, poprzez racjonale benzynowe R6, aż po elitarne V12. Bagażnik jest gigantyczny, a w środku jest dużo miejsca dla pasażerów. Wnętrze wspaniale wykończone i zazwyczaj bogato wyposażone. A do tego ten niepodrabialny, mercedesowski klimat! Pomimo upływu lat, tym samochodem można komfortowo jeździć na co dzień, a do tego ma potencjał inwestycyjny.
Jeśli chodzi o wady, to najbardziej doskwiera bark oszczędnych silników. Nawet te najmniejsze zużywają sporo paliwa. Do tego samochód jest po prostu duży, dlatego parkowanie będzie trudne. Uwaga! Jeśli kupimy zaniedbany egzemplarz, to będzie on skarbonką bez dna. Części nie są tanie, ani łatwo dostępne, a z tym będzie już tylko gorzej.




