Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle. Czy Nissan i Honda zrezygnują ze snów o potędze?

Nissan jest w ogromnych tarapatach. Na szczęście pomocną rękę postanowiła wyciągnąć do niego Honda. Fuzja obu firm uczyniłaby z nich trzeci co do wielkości koncern motoryzacyjny na świecie. Jednak wszystko wskazuje na to, że transakcja upadła. Dlaczego?
Przypomnijmy: Nissan przechodzi obecnie przez największy kryzys w swojej 92-letniej historii. W pierwszej połowie 2024 roku jego przychody spadły aż o 92% (z 79,1 mld jenów do 5,98 mld jenów. Z kolei dochód netto obniżył się z 296,2 do 19,2 mld jenów. Wysoko postawieni dyrektorzy marki stwierdzili, że firma ma od 12 do 14 miesięcy, aby przetrwać. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.
W tym czasie planowano przeprowadzić głęboką restrukturyzację. Przewidywano m.in. zwolnienie ok. 7% załogi (ok. 9000 osób) czy obniżenie mocy produkcyjnych o 20%.
Ale to nie koniec. Jeszcze przed pojawieniem się informacji o kryzysie Nissana – w sierpniu ubiegłego roku – trio japońskich producentów (Honda, Mitsubishi oraz Nissan) podpisały porozumienie o współpracy. Gdy na jaw wyszły kłopoty, z jakimi boryka się ostatnia z marek, pomocną dłoń wyciągnęła Honda. Obie firmy miały dokonać fuzji.
Gdyby do niej doszło powstałby trzeci co do wielkości koncern motoryzacyjny świata – po Toyocie i Volkswagenie. Jednak wszystko wskazuje na to, że połączenie obu firm nie dojdzie do skutku. Transakcja miała być warta ponad 60 mld dolarów.
Nissan oczekuje autonomii
Według najnowszych, choć niepotwierdzonych oficjalnie, doniesień Nissan odrzucił propozycję Hondy. Wszystko przez to, że ta chciała uczynić z niego spółkę zależną. To miało rzekomo nie spodobać się zarządowi Nissana. Wynika to z obaw zarządu tej firmy związanych z potencjalną utratą autonomii. Nissan nie chce dopuścić do radykalnego zwiększenia zaangażowania managerów Hondy w zarządzanie marką.
Z kolei włodarze Hondy nie są zadowoleni z planów naprawczych opracowanych przez borykającego się z trudnościami konkurenta i uważają, że reforma funkcjonowania Nissana powinna pójść znacznie dalej, domagając się większych zmian, niż wspomniane wcześniej redukcje miejsc pracy i mocy produkcyjnych.
Jakich konkretnie kroków naprawczych domaga się Honda? Na ten temat źródła milczą.