Nissan Qashqai e-POWER: może być dumny, ale to za mało | MEGATEST
Lubimy być dumni. Lubimy być dumni z kogoś, lubimy być dumni z siebie, ale najbardziej lubimy być dumni z tego, co udało się nam osiągnąć. I Nissan Qashqai bez dwóch zdań może być dumny, bo to on zapoczątkował segment, który pokochali klienci.
Niestety zawsze jest też ta ciemniejsza strona księżyca. Teraz konkurencja w świecie crossoverów jest tak ogromna, że trzeba się mocno postarać, żeby się wyróżnić. Niestety wymagania klientów rosną z roku na rok. Segment, który Qashqai sam stworzył, jest tak dynamiczny, że aby liczyć się na rynku, trzeba bardzo szybko reagować na wszelkie zmiany i trendy.
Krótko mówiąc – nie nadążasz, wypadasz z gry!
Właśnie dlatego, aby utrzymać wysoką pozycję na rynku, Nissan postanowił tak szybko wprowadzić zmiany. Zmiany, które dotyczą przede wszystkim tego co rozwija się najszybciej w naszych czasach, czyli technologii. Jednak o stylistyce również nie zapomniano.
Nissan Qashqai e-POWER – nadwozie
Od początku istnienia tego modelu jego najbardziej charakterystyczną cechą była atrapa grilla w kształcie litery „V”. Najnowszy Qashqai na pierwszy rzut oka zrezygnował z dopracowywanego przez lata własnego podpisu. Kluczowy jest jednak zwrot „na pierwszy rzut oka”. Po głębszej analizie można zauważyć, że litera „V” ukazuje się w postaci kształtu całego, potężnego grilla.
Do tego zastosowano modny ostatnimi czasy podział w pełni LED-owych reflektorów. Wisienką na torcie ma być wypełnienie atrapy chłodnicy, które jak określił producent, tworzą przecinki, mające przypominać dawne japońskie zbroje.
Z boku Qashqai nie zmienił się, poza dolnymi listwami, które teraz są w kolorze nadwozia. Są też nowe wzory felg, dostępnych w rozmiarach od 17 do nawet 20 cali. Natomiast nie zmieniły się wymiary samochodu. Nadal ma 443 cm długości, 208 cm szerokości z lusterkami i 163 cm wysokości.
Z tyłu pojawił się delikatny pasek z wkomponowanymi światłami odblaskowymi. W większości wersji jest on srebrny, natomiast w najwyższej, nowej odmianie N-desing jest czarny. Nie da się też nie zauważyć zmiany w wypełnieniu tylnych lamp. W dolnej części kolejny raz zastosowano wzór przecinków, nawiązujących do tych w przedniej części samochodu. Ciekawie to wygląda, ale niestety jest to opcja.
Nissan Qashqai e-POWER – wnętrze
Stylistyka wnętrza nie zmieniła się znacząco. Tak naprawdę, biorąc pod uwagę wygląd, klient otrzymuje dokładnie ten sam projekt co wcześniej, ale urozmaicony o różne detale.
Ofertę rozszerzono m.in. o nowe, dodatkowe materiały, jak chociażby alcantara, która pojawiła się w prawie całym wnętrzu. Zaczynając od deski rozdzielczej, przez fotele, aż po podłokietniki. Notabene zastanawiam się, czy zastosowanie alcantara na podłokietnikach to do końca dobry pomysł. Po czasie może się wytrzeć i niezbyt dobrze wyglądać.
Jeśli chodzi o przestrzeń z tyłu, to obyło się bez zmian. Nadal Qashqai oferuje sporą ilość miejsca zarówno na nogi, jak i nad głową oraz bardzo klasyczne urozmaicenia. Są kieszenie w oparciach foteli, nawiewy, źródła światła czy uchwyty na kubki. Minimalistycznie, ale zadowalająco.
Najważniejsza zmiana. Technologie
Najważniejszą zmianą jest ekran centralny, a tak naprawdę to, co on skrywa. Tak jak wcześniej wspomniałem, w naszych czasach najszybciej rozwijają się wszelkiego rodzaju technologie i tutaj trzeba nadążać. W związku z tym teraz w Qashqaiu jest zupełnie nowy system multimedialny. Jeśli chodzi o wygląd to różnicę widać gołym okiem. Najważniejsze jest jednak to, że jest on oparty na platformie Android Automotive. W związku z tym, wraz z samochodem otrzymujemy to, co Google ma swojej ofercie. Mowa o takich udogodnieniach jak np. Google Maps czy inne aplikacje tego giganta.
Drugą ważną zmianą jest nowy system kamer składających się na obraz 360 3D. Do tego z przodu kąt kamery wynosi 200 stopni, co daje efekt obrazu od lusterka do lusterka.
Jaka wersja, taki bagażnik
Bagażnik w Nissanie Qashqaiu ma różną pojemność, w zależności od tego, z jaką wersją wyposażenia mamy do czynienia. Od 436 litrów w wersji Tekna+ przez 479 litrów w N-conecta, Tekna oraz Actenta z kołem zapasowym, do 504 litrów Acenta bez koła zapasowego. To wszystko może świadczyć o tym, że Nissan bierze w pomiarach pod uwagę wszystko to, co znalazło się również pod podłogą bagażnika.
Nissan Qashqai e-POWER – silniki
Gama silnikowa nie uległa zmianie. Nadal podstawową jednostką jest 4-cylindrowy, rzędowy, turbodoładowany silnik o pojemności 1.3 litra z układem miękkiej hybrydy. Generuje on 140 KM lub 158 KM mocy. Można wybierać pomiędzy manualną lub automatyczną skrzynią biegów. W najmocniejszej wersji z automatem oferowany jest również napęd na wszystkie koła.
Na szczycie gamy silnikowej jest to, co w testowanym przez nas egzemplarzu.
A mianowicie napęd o nazwie e-POWER, czyli zelektryfikowany układ napędowy składający się z benzynowego, 3-cylindrowego, rzędowego, turbodoładowanego silnika spalinowego o pojemności 1,5 litra, który współpracuje z silnikiem elektrycznym. Mamy tutaj do czynienia z hybrydą, ale hybrydą szeregową, w której silnik spalinowy pełni rolę wyłącznie generatora prądu.
W związku z tym nie ma znaczenia jego moc i moment obrotowy, które kolejno wynoszą 158 KM i 250 Nm. Jedyną informacją przekładającą się na osiągi tego samochodu są parametry silnika elektrycznego, który ma 190 KM i 330 Nm. I to właśnie one sprawiają, że Qashqai rozpędza się od 0 do 100 km/h w 7,9 s (dane producenta).
Trzeba przyznać, że żwawość tego silnika jest całkiem niezła. Jednostka elektryczna „ciągnie od samego dołu” i myślę, że raczej nikt nie będzie narzekał na brak dynamiki. Problem pojawia się, gdy chce się wykrzesać pełną moc i wciskając „gaz do dechy”, w samochodzie pojawia się nieprzyjemny dźwięk spod maski. Szczerze mówiąc ten 3-cylindrowy silnik, robiący wszystko, aby dostarczyć jak najwięcej prądu, przy pełnym obciążeniu brzmi, jakby błagał o koniec tortur.
Jeśli natomiast chodzi o zawieszenie, to jest komfortowo, ale niektóre nierówności dla Qashqaia są szczególnie trudne do wyciszenia. Mowa przede wszystkim o poprzecznych nierównościach, które niestety w mieście są dość często spotykane.
Trzeba również wspomnieć o zużyciu paliwa, bo przecież hybryda szeregowa powinna palić mniej. Tutaj w trasie udało mi się uzyskać naprawdę niezły wynik: 4.5 litra przy 90 km/h i 7,1 litra przy 140 km/h. W mieście jest już niestety nieco gorzej, bo zejście poniżej 6 litrów jest ciężkie do zrealizowania.
Nissan Qashqai e-POWER – ceny
Co ciekawe nowy Qashqai wcale tak bardzo nie podrożał. Najtańsza wersja została wyceniona na 138 000 zł, co jest raptem 2000 zł wyższą ceną niż przed liftingiem.
Topowa odmiana Tekna + z układem napędowym e-POWER do tej pory kosztowała ok. 200 000 zł i teraz też tak jest, bo samochód wyceniono na 202 250 zł )bez promocji). Moim zdaniem brawa dla Nissana, że potrafił utrzymać poprzedni pułap cenowy tego crossovera.
Nissan Qashqai e-POWER – podsumowanie
Na koniec rodzi się pytanie. Czy to był dobry ruch Nissana, że tak szybko podjął decyzję o zmianie? Moim zdaniem tak, bo teraz znowu Japończycy mają produkt, który może konkurować z najnowszymi modelami na rynku. Jednak, czy tak jak na początku istnienia segmentu, ten model będzie bestselerem? Nie wydaje mi się, bo to auto, choć jest dobre, to nie wyróżnia się niczym szczególnym wśród wygłodniałej klientów konkurencji.
PLUSY:
- system oparty na platformie Android Automotive
- niezła dynamika układu napędowego
- dobra cena
- całkiem niezłe osiągi
- niezły komfort zawieszenia
MINUSY:
- słaby dźwięk silnika spalinowego
- niezbyt niskie zużycie paliwa w mieście
- dość płytki bagażnik





















