Nadzieje okazały się płonne – nie będzie obniżenia kar za brak OC

Interwencja Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie opłat karnych za brak obowiązkowej polisy komunikacyjnej nie spowoduje zmian w prawie. Ministerstwo Finansów nie zamierza złagodzić przepisów. Resort przy okazji zaznacza, że w innych krajach UE za brak OC można stracić auto, a nawet pójść do więzienia.
Kierowcy narzekają na wysokość opłaty za brak obowiązkowego ubezpieczenia pojazdu, która wynosi obecnie 8600 zł (za auto osobowe) i często przewyższa wartość pojazdu.
Co więcej, decyzje o umorzeniu lub zmniejszeniu zobowiązania trwają zwykle dość długo, co nie jest bez znaczenia, ponieważ złożenie wniosku nie wstrzymuje egzekucji opłaty karnej. Z tego powodu Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) zwrócił się do Ministerstwa Finansów (MF) w celu dokonania zmian w przepisach.
Jak się jednak okazuje, opłaty raczej nie zostaną obniżone.
Opłaty za brak obowiązkowego ubezpieczenia – ministerstwo chce ostro karać
Ministerstwo przypomina, że osoba, która nie posiada ważnego ubezpieczenia OC, naraża się na poważne konsekwencje finansowe. Polisa chroni poszkodowanego, ale także zabezpiecza majątek sprawcy wypadku. Składka ubezpieczeniowa, która średnio w 2023 roku wynosiła około 600 zł, może uchronić kierowcę od konieczności pokrycia kosztownych szkód.
Średnia kwota dochodzona przez UFG od nieubezpieczonych właścicieli pojazdów w ramach regresu przekracza 20 tysięcy złotych. Warto wspomnieć, że 1000 dłużników Funduszu musi zwrócić od 100 tysięcy do 2 milionów złotych. Tymczasem wysokość odszkodowań w Polsce i całej UE stale rośnie, co oznacza, że wyższe będą również kwoty dochodzonych regresów. Z tego powodu MF uważa, że potencjalne kary muszą równoważyć koszty odszkodowań z UFG.
Zmniejszenie kar to podwyżka cen polis
Przedstawiciele resortu finansów, który nadzoruje UFG, zwracają również uwagę na inny problem. Ewentualne obniżenie wysokości opłaty karnej mogłoby zwiększyć odsetek kierowców jeżdżących bez OC. To z kolei może spowodować konieczność zwiększenia poziomu składek płaconych przez firmy ubezpieczeniowe do UFG. W konsekwencji doprowadzi to do przerzucenia tych kosztów na wszystkich kierowców, czyli do wzrostu cen polis.
Warto wskazać, że zjawisko braku OC się nasila. Jeszcze w 2018 roku wystawiono 93 tysiące wezwań do zapłaty za jazdę bez polisy. W ubiegłym roku było ich prawie 350 tysięcy. Natomiast przez pierwszych 6 miesięcy 2024 r. fundusz wysłał 170 tysięcy zawiadomień o nałożeniu opłaty karnej. To jednak nie oznacza, że aż tylu kierowców musi ją zapłacić.
Fundusz umarza blisko 45% wszystkich windykowanych spraw, zwykle z powodu trudnej sytuacji życiowo-materialnej dłużnika. O ile w ostatnich latach takich decyzji podejmowano ponad 60 tys. rocznie, to od stycznia do czerwca 2024 r. pracownicy UFG zgodzili się zredukować dług już 56 tys. kierowców.
Opłaty za brak obowiązkowego ubezpieczenia – w Polsce nie jest drogo
Przy okazji odpowiedzi na zarzuty RPO o wysokich karach za brak OC, MF wskazało, jakie sankcje obowiązują w innych krajach. W Polsce standardowa opłata za niespełnienie obowiązku ubezpieczenia OC wynosiła w styczniu 2024 roku – 8480 zł, przy przeciętnym wynagrodzeniu na początku 2024 r. – 8076,79 zł.
Dla porównania, w Austrii trzeba zapłacić mandat 10 000 euro (ok. 43 000 zł) przy średniej pensji 2800 euro (ok. 12 000 zł). Dodatkowo pojazd zostaje wyrejestrowany. Z kolei we Włoszech kierowca za brak OC płaci 3396 euro (ok. 14 600 zł) przy średnim miesięcznym wynagrodzeniu w wysokości ok. 2500 euro (ok. 11 000 zł). Przepisy przewidują możliwość zajęcia pojazdu do czasu uiszczenia kary i zawarcia umowy ubezpieczenia. W Hiszpanii maksymalna sankcja finansowa za użytkowanie pojazdu bez obowiązkowej polisy to nawet 3000 euro (ok. 12 900 zł) i czasowe zajęcie pojazdu. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w Hiszpanii wynosi ok. 1895 euro (8150 zł).
Brak OC to nie tylko kary finansowe. W Niemczech za nieposiadanie polisy można trafić do więzienia nawet na rok. Należy uiścić także grzywnę – ta wynosi od 180 do 5 400 000 euro (ponad 23 mln zł), a pojazd podlega konfiskacie. We Francji, poza mandatem 3750 euro (ok. 16 000 zł), grozi również odebranie prawa jazdy do 3 lat lub zakaz poruszania się pojazdami do 5 lat. Dopuszczona jest także konfiskata samochodu.