14 maja 2025

Policja bez narzędzi do kontroli rowerów elektrycznych

Zdjęcie: Komenda Stołeczna Policji.

W ostatnich tygodniach drogówka niemal w całej Polsce wyłapuje rowerzystów, którzy poruszają się nielegalnymi, przerobionymi e-rowerami. Problem w tym, że mundurowi nie mają narzędzi do sprawdzania takich pojazdów.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, legalny rower elektryczny to jednoślad wyposażony w silnik o mocy nieprzekraczającej 250 W, który wspomaga jazdę wyłącznie podczas pedałowania i tylko do prędkości 25 km/h. Taki rower nie posiada manetki gazu. Można oczywiście jechać szybciej, ale po przekroczeniu granicy 25 km/h silnik przestaje działać. To oznacza, że nawet drobiazgowa kontrola rowerów elektrycznych jest obecnie mało skuteczna. Powód? Policjanci nie dysponują sprzętem, który sprawdza np. moc czy prędkość rowerów.

Kontrola rowerów elektrycznych – szukają manetki

E-rower, mimo że jest napędzany silnikiem elektrycznym, pozwala na korzystanie ze ścieżek rowerowych, nie wymaga rejestracji ani opłacania OC. Przywileje te są jednak przeznaczone dla użytkowników legalnych rowerów, czyli pojazdów spełniających wymogi dotyczące mocy i prędkości maksymalnej.

Nie jest tajemnicą, że na rynku dostępne są pseudo-rowery elektryczne z manetką gazu. Nie trzeba pedałować, aby jednoślad się poruszał.
W takim przypadku policjanci mają najłatwiejsze zadanie – widzą, że rower ma element, którego nie powinno być. Zresztą można to zauważyć nawet z większej odległości – rowerzysta jedzie, mimo że nie pedałuje. Podczas ostatnich akcji policji to właśnie manetka była powodem zatrzymań i dokładniejszych kontroli pojazdów.

Kontrola rowerów elektrycznych – problem z prędkością

Częstym grzechem e-rowerzystów jest zdjęcie ogranicznika prędkości. Dzięki temu wspomaganie elektryczne działa nie do ustawowych 25 km/h, ale nawet do 50 km/h. Nie trzeba też korzystać z tuningu – można kupić tzw. s-pedelec (speed pedelec). Choć wygląda jak zwykły „elektryk”, to pojazd, który dzięki silnikowi wspomaga jazdę do 45 km/h. Tego typu rowery są popularne m.in. w Niemczech.

Zgodnie z przepisami, zarówno taki przerobiony rower, jak i s-pedelec to już pojazd silnikowy. I tu policja ma największy problem – bez specjalnej hamowni nie da się sprawdzić mocy roweru ani maksymalnej prędkości wspomagania. Takie urządzenia stosuje się już np. w Holandii czy w Niemczech, ale w Polsce nie ma jeszcze żadnego. To ma się jednak zmienić – nie jest wykluczone, że odpowiedni sprzęt trafi do policjantów w Krakowie.

Co grozi za nielegalny rower

Nielegalna modyfikacja roweru elektrycznego lub zakup modelu niespełniającego przepisów może prowadzić do poważnych konsekwencji. Podczas kontroli drogowej policja może ukarać użytkownika mandatem w wysokości 1500 zł za poruszanie się pojazdem niedopuszczonym do ruchu. Dodatkowo funkcjonariusz przekaże informację do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, co może skutkować karą 1560 zł za brak obowiązkowego OC.

Osoby bez prawa jazdy, a także te, które ukończyły 18 lat po 19 stycznia 2013 r., mogą zostać ukarane grzywną co najmniej 1500 zł za brak uprawnień i otrzymać zakaz prowadzenia pojazdów nawet na 3 lata. Kolejne mandaty przewidziano za wykroczenia infrastrukturalne: 1500 zł za jazdę po chodniku i 100 zł za brak kasku lub jazdę niezgodnie z przepisami po drodze dla rowerów.

Kontrola rowerów elektrycznych – problemy z gwarancją

Z nielegalnymi rowerami walczą także producenci. Wszelkie przeróbki skutkują utratą gwarancji. Nawet po jej wygaśnięciu użytkownik musi liczyć się z problemami. Silnik narażony na nadmierne obciążenia może ulec awarii. W przypadku napędów Shimano dochodzi jeszcze jedna kwestia – system wykrywa próby manipulacji. Gdy wykryje tuning, generuje błąd i wyłącza wspomaganie. Jego ponowne uruchomienie wymaga wizyty w autoryzowanym serwisie.