16-latek z Ukrainy taranował radiowóz uciekając przed policją. Nocny pościg w Trójmieście miał tragiczny finał

Kilka minut po północy pomorscy policjanci próbowali zatrzymać do kontroli drogowej Audi. Jednak jego kierowca miał inny plan i zaczął brawurową ucieczkę. Zakończyła się ona dachowaniem.
To był pościg rodem z filmów akcji. Zdarzenie miało swój początek w Wejherowie, gdzie kwadrans po północy policjanci próbowali zatrzymać do kontroli drogowej Audi A4. Jego kierowca zupełnie zignorował sygnały świetlne i dźwiękowe, wydawane przez radiowóz. Zamiast wcisnąć hamulec, oparł nogę na prawym pedale i rozpoczął szaleńczy rajd w kierunku Redy.
Jak powiedziała w rozmowie z PAP Karina Kamińska, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, w czasie ucieczki kierowca Audi próbował m.in. zepchnąć goniących go policjantów z drogi, przejeżdżał na czerwonym świetle i łamał szereg innych przepisów, czym stwarzał poważne zagrożenie dla wszystkich pozostałych uczestników ruchu.
Samochód uciekinierów – bo okazało się, że w pojeździe znajdowało się dwóch nastolatków – poruszał się z zawrotną prędkością. W Alei Zwycięstwa w Gdańsku, będącej jedną z głównych arterii Trójmiasta, Audi pędziło średnio 150-160 km/h. Nastolatkowie pokonali liczącą ok. 50 km trasę z Wejherowa do Gdańska w ok. 20 minut. Według szacunków serwisu Google Maps, przejechanie jej zgodnie z obowiązującymi przepisami i w porze, w której doszło do wypadku, powinno zająć od 40 minut do 1 godz.
Ostatecznie pościg zakończył się w Alei Zwycięstwa w Gdańsku, gdzie kierowca Audi stracił panowanie nad pojazdem. Auto wpadło w poślizg, uderzyło w drzewo i dachowało. Na miejscu śmierć poniósł kierowca – okazał się nim być 16-latek z Ukrainy. Pasażer Audi, którym był 17-letni Ukrainiec, został przewieziony do szpitala. Lekarzom nie udało się jednak uratować jego życia.
Teraz policja wspólnie z prokuraturą będzie ustalać okoliczności tego zdarzenia. Policjanci biorący udział w pościgu zostali objęci pomocą psychologa.



