5 kwietnia 2023

Posiadanie samochodu elektrycznego – jakie są koszty z tym związane?

Program "Mój elektryk"

Rozwój elektryków złote dni z pewnością ma jeszcze przed sobą. Mimo tego auta na prąd stają się coraz popularniejsze. Przed zakupem takiego pojazdu trzeba jednak rozważyć wszystkie za i przeciw. Posiadanie samochodu elektrycznego – jakie są koszty jego użytkowania?

Wiadomo – klamka zapadła i od 2035 roku nie kupimy na terenie Unii Europejskiej nowego samochodu spalinowego. Rada Europy podjęła taką decyzję pod koniec marca 2023 roku, pozostawiając furtkę w postaci e-paliw, które na razie są po prostu potwornie drogie (TUTAJ przeczytasz o nich więcej).

Dlatego będziemy musieli przesiąść się na elektryki. I choć w obecnym wydaniu nie przekonują one ani zasięgiem, ani też szybkością ładowania, a infrastruktura nadal raczkuje – z pewnością nie ma od nich odwrotu.

Ba, coraz więcej ludzi sięga po auta na prąd. I nie ma w tym nic dziwnego. To bowiem doskonałe pojazdy dla osób, które poruszają się głównie po mieście i jego okolicy. Ale pod jednym warunkiem – przy okazji posiadają dom, zaopatrzony w instalację fotowoltaiczną, dzięki czemu korzystanie z elektryka prawie nic ich nie kosztuje.

Mimo tego, posiadanie auta na prąd wiąże się z pewnymi ukrytymi wydatkami. Jakimi – przybliżymy je w poniższym artykule.

Elektryki są drogie

Na wstępnie należy wspomnieć o tym, że elektryki są po prostu drogie. Próg wejścia do świata elektromobilności okazuje się bowiem dużo wyższy niż do świata modeli spalinowych.

Najtańsze nowe auto na prąd w Polsce to leciwy już i malutki Smart fortwo. Kosztuje on od 99 100 zł i zapewnia teoretyczny zasięg… 135 km. Kolejny samochód to Dacia Spring. Cena? 106 900 zł, ale i większa bateria pozwalająca na pokonanie bez ładowania dystansu do 305 km w trybie miejskim (230 km w trybie mieszanym).

Rumuńskie auto, które powstaje w Chinach, to jednak spartański i dość toporny środek transportu. Owszem, jeździ on całkiem nieźle, ale absolutnie nie przekonuje jakością wykończenia, wyposażeniem, ani też przestarzałymi rozwiązaniami w kabinie (TUTAJ przeczytasz więcej o tym aucie).

Oczywiście, im większa bateria, tym cena samochodu na prąd staje się wyższa. Sensowne elektryki, które będą zdolne nie tylko do jazdy po mieście, ale i do ruszenia w trasę, rozpoczynają się od około 200 000 zł. Tyle zapłacimy za Hyundaia Konę electric 64 kWh (190 900, zasięg do 484 km) czy Volkswagena ID.3 (199 390 zł, zasięg do 426 km).

Posiadanie samochodu elektrycznego: wysokie koszty serwisowania

I choć samochody elektryczne mają mniej skomplikowaną konstrukcję niż spalinowe, koszty ich serwisowania okazują się wyższe. Wynika to przynajmniej z kilku czynników.

Po pierwsze, serwisowanie elektryków wymaga specjalistycznego sprzętu oraz wykwalifikowanych mechaników. W obecnej rzeczywistości jest bowiem bardzo mało niezależnych warsztatów zajmujących się takimi autami. Dlatego w większości przypadków pozostaje drogi serwis autoryzowany.

Po drugie, ze względu na niezbyt dużą jeszcze popularność, do elektryków nie ma tak wielu zamienników, jak do aut spalinowych. To również podwyższa koszt ich serwisowania.

Poza tym, auta na prąd wymagają specjalnych opon, które choćby ze względu na ich wyższy ciężar, zdecydowanie szybciej się zużywają niż w konwencjonalnych pojazdach (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).

Wydatki na... dodatki

Choć funkcjonalności na abonament są coraz częstszą praktyką w świecie motoryzacji, to w przypadku elektryków dodatkowa opłata umożliwia wykupienie jeszcze bardziej przydatnych korzyści. Jakich?

Może to być zwiększenie mocy silnika(ów) lub dodanie zasięgu. W taki sposób postępowała choćby Tesla, która za dopłatą odblokowywała większy zasięg swoich aut na pojedynczym ładowaniu.

Posiadanie samochodu elektrycznego: podwyższone składki ubezpieczeniowe

W przypadku samochodów elektrycznych składki ubezpieczeniowe są po prostu wyższe niż w przypadku aut spalinowych. Wynika to z wysokiego kosztu baterii. Poza tym absurdalnie drogie bywają też ceny części zamiennych, jak błotniki, drzwi czy zderzaki.

Znany jest przypadek Audi e-trona, w którym wymiana zderzaka pochłonęła kosmiczną kwotę. Został on wyceniony w Stanach Zjednoczonych na 31 tys. dolarów, natomiast za jego wymianę skasowano dodatkowe 18 tys. dolarów (TUTAJ przeczytasz o Audi Q8 e-tron, czyli zmodernizowanym e-tronie).

Ładowanie w domu

W przypadku, gdy dysponujemy domem, nie stanowi to większego problemu. Wystarczy kupić wallboxa w cenie od około 2000 zł, a następnie podłączyć go do domowej instalacji.

Schody pojawiają się, kiedy mieszkamy w bloku i potrzebujemy mieć ładowarkę. Wtedy niezbędne jest najpierw uzyskanie odpowiedniej zgody od zarządcy budynku, a później – załatwienie wszelkich formalności w zakładzie energetycznym.

A to oczywiście wiąże się z solidnymi kosztami. Jakimi? Znany jest przypadek, w którym zakład energetyczny policzył sobie 8000 zł za wykonanie odpowiedniego przyłącza, do którego można by zainstalować wallboxa. Drogo!

Oczywiście, ładowanie w bloku bardzo mocno podniesie rachunki za prąd.

Posiadanie samochodu elektrycznego: koszt wymiany baterii

Większość współczesnych aut ma gwarancję na baterię sięgającą 8 lat lub 150 tys. km. To naprawdę sporo czasu. Ale trzeba pamiętać, że w przeciwieństwie do gwarancji na samochód, gwarancja na akumulator chroni przede wszystkim przed jego nadmiernym zużyciem.

Akumulator ulega degradacji praktycznie z każdym ładowaniem, szczególnie za pomocą szybkiej ładowarki. Ale np. w Audi można domagać się bezpłatnego usunięcia jego wad w przypadku, gdy pojemność baterii spadnie poniżej 70% wartości początkowej.

W informacji gwarancyjnej tej niemieckiej marki można wyczytać: „Jeżeli w okresie gwarancyjnym pomiar pojemności u Partnera Serwisowego Audi wykaże, że pojemność użytkowa akumulatora jest poniżej progu 70%, zawartość energii zostanie ponownie zwiększona w zależności od upływającego czasu użytkowania/wydajności eksploatacyjnej akumulatora".

Co to oznacza? Że gdy np. pojemność spadnie do poziomu 65%, wtedy producent musi sprawić, aby pojemność akumulatora wzrosła do 74%. W ramach gwarancji odbywa się to bezpłatnie.

Należy również pamiętać, że wielu producentów stosuje akumulatory modułowe. Dlatego zamiast wymieniać całą baterię, wymienia się uszkodzony moduł. Przykładowo akumulator Kii EV6 o pojemności nominalnej 77,4 kWh składa się z 77 cel, z których każda jest wymienialna. We wrześniu 2022 pojedyncza cela stanowiła wydatek około 1000 zł.

W rezultacie przywrócenie baterii sprawności niekoniecznie będzie wyższe niż np. wymiana rozrządu w silniku, przeprowadzana w autoryzowanym serwisie.

Koszt szybkiego ładowania

Stosunkowo niewielka infrastruktura to jedno. Drugie to cena ładowania na stacji szybkiego ładowania. W przypadku największej w Polsce sieci GreenWay płaci się nie tylko za sam prąd, ale również za zajętość ładowarki.

Poza tym, im wyższa moc ładowania – tym większy koszt. Jaki? Bez abonamentu to 2,95 zł za 1 kW przy ładowarce o mocy do 100 kW oraz 3,25 zł – powyżej 100 kW. 60 minut zajmowania ładowarki jest za darmo, natomiast za każde kolejne 60 s należy zapłacić 40 groszy!

Jeśli jednak wykupi się abonament miesięczny w cenie 99,99 zł (jest też za 34,99 zł), koszt ładowania będzie tańszy. Do 100 kW wyniesie 1,95 zł, a powyżej – 2,20 zł. Stawka za minutę zajętości jest zawsze taka sama.

ładowanie akumulatora
2021 Dacia Spring
Ford F-150 Lightning
Moc ładowania - wallbox Fisker
akumulator samochodowy
etyka ładowania rozczarowanie elektrykami
GreenWay - cena ładowania