Rekordy aut spalinowych, których elektryki (raczej) nie pobiją

Motoryzacja zmienia się na naszych oczach. Stare, dobre samochody spalinowe powoli odchodzą do lamusa, a ich miejsce zajmują pojazdy na prąd. Oto 3 rekordy aut spalinowych, których elektryki (raczej) nie pobiją.
Samochód elektryczny wcale nie jest lepszy niż spalinowy. Przynajmniej na razie. Do przebiegów, osiąganych przez modele z jednostką wysokoprężną pomiędzy tankowaniami jeszcze dużo mu brakuje. Poza tym elektryki są droższe, długo się ładują, a pod względem kosztów codziennego użytkowania niebezpiecznie zbliżają się do aut na benzynę czy olej napędowy.
Ale, czy nam się to podoba czy też nie, jesteśmy na nie skazani. Dbają o to ustawodawcy, którzy od 2035 roku zakażą sprzedaży nowych samochodów spalinowych. Teoretycznie stanowi to ukłon w stronę ekologii, choć z tym ostatnim również nie jest wcale tak zero-jedynkowo (TUTAJ dowiesz się, jak działa auto elektryczne).
Samochody na benzynę lub olej napędowy znajdują się obecnie w swoim kulminacyjnym punkcie rozwoju. Choć elektryki nadal raczkują, ciężko aby pobiły niektóre rekordy stanowiące ich wizytówkę.
Oto trzy z nich.
Rekordy aut spalinowych: najdłuższa podróż bez tankowania (2013 r.)
W maju 2013 roku amerykański Volkswagen Passat 2.0 TDI pomiędzy tankowaniami przejechał dystans 2617 km. To o 160,1 km więcej niż liczy rekord Europy, ustanowiony w 2010 roku i należący również do Volkswagena Passata, tyle że 1.6 TDI BlueMotion (TUTAJ poznasz silnik 1.9 TDI).
W ciągu dwóch dni małżeństwo John i Helen Taylor pokonało 9 stanów. Swoją podróż rozpoczęło ono w Houston (Teksas), a zakończyło w Sterling, w stanie Wirginia. Co ciekawe, w momencie bicia rekordu małżonkowie mieli ogromne doświadczenie w podobnych przedsięwzięciach. Najlepiej świadczy o tym fakt, że na całym świecie państwo Taylor zdobyli 90 nagród za jazdę ekonomiczną.
Ich podróż Passatem odbywała się w dzień, w normalnym ruchu, a nie w nocy. Auto było zupełnie standardowe – to Volkswagen Passat 2.0 TDI o mocy 140 KM i z 6-biegową przekładnią ręczną. W bagażniku niemieckiego samochodu znajdowało się 120 kg bagażu, a Taylorowie jeździli nim na zmianę. Tyle że nie dłużej niż 14 godzin dziennie (TUTAJ dowiesz się, jak obliczyć spalanie).
Na koniec ich testu średnie zużycie paliwa wyniosło, bagatela, 2,8 l/100 km. W efekcie przełożyło się ono na łączny dystans 2617 km. Dla porównania rekord wśród motocykli na pojedynczym tankowaniu to 4183 km – pobito go za pomocą Hondy Monkey.
Z kolei w przypadku aut elektrycznych obecny rekord dzierży... koncepcyjny Mercedes Vision EQXX. Na jednym tankowaniu przebył on dystans 1202 km (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).
Największa prędkość na lądzie (1997 r.)
Choć w tym pojeździe zastosowano silnik odrzutowy, nadal jest to silnik spalinowy. Thrust SSC (SuperSonic Car) to brytyjski samochód przeznaczony do bicia rekordów prędkości. Zbudowali go Richard Noble, Glynne Bowsher, Ron Ayers oraz Jeremy Bliss.
Pojazd w momencie bicia rekordu prowadził Andy Green. Został on pierwszym człowiekiem, który przekroczył barierę dźwięku na lądzie.
Pierwsze próby Thrusta SSC miały miejsce na pustyni Al-Jafr w Jordanii. Były na tyle obiecujące, że w październiku 1997 roku zespół udał się na pustynię w stanie Newada w celu ustanowienia nowego rekordu prędkości. Ostatecznie uzyskano 1227,985 km/h.
Thrust SSC mierzy 16,5 m długości, 3,7 m szerokości i waży niemal… 10 ton! Do jego napędu służą dwa silniki odrzutowe Rolls-Royce Spey, znane z brytyjskiej wersji myśliwca F-4 Phantom II. Ich maksymalny ciąg to 223 kN (TUTAJ poznasz auta o największej prędkości maksymalnej)!
W trakcie bicia rekordu Thrust SSC na pokonanie 1 s drogi potrzebował aż 18 l paliwa lotniczego. W przeliczeniu na zwyczajny samochód dawałoby to około 4850 l benzyny na każde 100 km.
Obecnie pojazd spoczywa w Muzeum Transportu mieszczącym się w brytyjskim Coventry.
Rekordy aut spalinowych: najwyższy przebieg (2014 r.)
To auto znane jest z największej liczby pokonanych kilometrów. Volvo P1800 (z 1966 roku) 1 maja 2014 roku osiągnęło zdumiewający przebieg 4 890 992 km. Dzięki temu samochód wraz z właścicielem – Irvinem Gordonem – trafił do Księgi Rekordów Guinessa.
Mimo tego Irvin nadal jeździł swoim Volvo P1800 aż uzyskał 5 246 875 km przebiegu! Średnio pokonywał on swoim autem aż 160 000 mil (ok. 257 500 km) rocznie. Dzięki temu zwiedził praktycznie cały świat, w tym m.in. Afrykę (TUTAJ poznasz auta o największych uzyskanych przebiegach).
Sekretem długowieczności według właściciela było odpowiednie dbanie o samochód. Gordon olej w silniku wymieniał co 5-6 tys. km, natomiast w skrzyni biegów – co około 40 tys. km. W rezultacie auto nadal ma oryginalny silnik, który po przebiegu 1 mln km został poddany remontowi. Pierwsze sprzęgło przetrwało z kolei dystans 724 205 km.
Irvin Gordon zmarł w 2017 roku, w wieku 77 lat. Do tego czasu w swoim Volvo P1800 ziemię okrążył... jakieś 130 razy.