Temat karnych ceł dzieli państwa UE. Czy BMW i VW mogą liczyć na niższe stawki?

Jak donosi Reuters, Komisja Europejska ma rozważyć obniżenie ceł na import z Chin elektrycznych samochodów koncernów BMW i Volkswagen. Okazuje się, że temat dodatkowych opłat mocno dzieli kraje Wspólnoty.
Karne cła na samochody elektryczne z Chin obowiązują od 5 lipca tego roku. Ich wprowadzenie oznacza, że wszystkie modele tego typu, importowane z Państwa Środka do Europy są objęte dodatkowymi opłatami. Standardowo wynoszą one 37,6%, ale w odniesieniu do wytwórców, którzy podjęli współpracę ze śledczymi Komisji Europejskiej są niższe.
Do tej pory obowiązywała stawka w wysokości 10%. Nowe, tymczasowe cła są dopisywane do już istniejących. Czyli w najgorszym przypadku wynoszą niemal 48%.
Komisja Europejska zbadała, w jakim stopniu pomoc chińskiego rządu zakłóca europejski rynek samochodów elektrycznych. Ustaliła też indywidualne stawki dla konkretnych wytwórców. I tak, dla BYD-a wynoszą one nie zapowiadane wcześniej 17,4, a 19,9%. Dla Geely i SAIC-a to zaś 37,6% (TUTAJ poznasz pierwsze ceny aut BYD-a).
Inni producenci, którzy podjęli współpracę przy dochodzeniu podlegają cłu w wysokości 20,8, a nie 21%, jak wcześniej donoszono. Dla „opornych” cło wynosi zaś 37,6%.
Karne cła obejmą BMW i VW
Jak informuje Reuters, Komisja Europejska może rozważyć obniżenie ceł importowych dla BMW i Volkswagena. Jest ona bowiem gotowa zakwalifikować obu tych producentów, jako tzw. firmy współpracujące. W rezultacie załapałyby się one na opłatę w wysokości 20,8%. Obecny plan przewiduje dla nich 37,6-procentowe cła.
Według źródeł zaznajomionych ze sprawą, Komisji Europejska nie uwzględniła elektrycznych Mini Coopera oraz Cupry Tavascan przed ogłoszeniem taryf. Automatycznie objęto je więc najwyższymi stawkami.
Jeśli porozumienie pomiędzy obiema firmami i Komisją Europejska rzeczywiście zostanie wypracowane, będzie to pierwszy kompromis w sprawie karnych ceł. I choć są one wycelowane w Chiny, należy pamiętać, że uderzą również w europejskich wytwórców działających w Państwie Środka (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).
Czas do jesieni
Bruksela ma czas do jesieni na podjęcie ostatecznej decyzji w sprawie ceł. A dokładniej – do listopada. Ich wprowadzenie mogłoby zostać wstrzymane jedynie wtedy, gdy przeciwko zagłosuje co najmniej 15 z 27 państw członkowskich Unii Europejskiej reprezentujących 65% jej populacji.
Okazuje się, że temat ceł na auta elektryczne z Chin mocno dzieli państwa członkowskie. Komisja Europejska właśnie zakończyła zbieranie opinii od nich na ten temat.
12 krajów, w tym Włochy, Hiszpania oraz Francja opowiedziały się za ich utrzymaniem. 4 kraje były przeciwne, z kolei 11, w tym Niemcy, wstrzymało się od głosu. Na obecną chwilę powyższe głosy nie są jednak wiążące.
Będzie gorąca debata?
Jak donosi włoski magazyn quattroroute, kraje które wstrzymały się od głosu, można zakwalifikować jako przeciwne karnym cłom. Dotyczy to w szczególności Niemiec, które od zawsze sprzeciwiają się dodatkowym opłatom, bojąc się odwetu ze strony Chin.
Los ceł na elektryki z Państwa Środka nie jest więc przesądzony. Wygląda na to, że jesienią szykuje się gorąca debata na ten temat.