BMW Bandzior – Legendarne Auto Przemytników
Rok produkcji: 2000
Cena: 25 000
Auto stoi: Na razie w Gdańsku, ale koło 13 lipca będzie pewnie pod granicą ze Słowacją (jego naturalny habitat)
Historia której nie zna ASO
Nie sprzedaję samochodu, sprzedaję legendę na kołach w dizlu. To BMW E39, które jeszcze do niedawna miało więcej do czynienia z proszkami niż Pablo Escobar z logistyką. Auto zostało przejęte przez służby celne w 2012 podczas kontroli na granicy helendersko-niemieckiej. W podwójnym dnie bagażnika znaleziono 17 kilogramów wysokiej klasy kolumbijskiego “cukru pudru”.
Od tamtej pory Bandzior milczał w szeregu spraw sądowych przez dwa lata na policyjnym parkingu, aż trafił w ręce tych, którzy wiedzieli, co mają. Od tamtej pory już w “cywilnych” rękach przemieszcza się kilka razy w roku między wybrzeżem a śląskiem, wiadomo w jakim calu.
To nie jest zwykłe BMW. To Bandzior, który pamięta czasy, gdy polska granica była cienką linią między adrenaliną a wolnością, aczkolwiek teraz wraca na drogi w starym dobrym stylu. Zanim pojawiły się drony, GPS-y i inne zabawki służb, Bandzior znał każdy skrót przez lasy, pola i boczne drogi, których nie ma nawet na mapach NATO. Ten wóz nie raz pokonywał szlaki, gdzie nawet dzikie wilki zawracały ze strachu.
W środku auta czuć historię. Skórzana kierownica trzyma się jak stary kompan – pewnie i z zaufaniem. W schowku znajdziesz ukrytą przegródkę, której nie było w fabrycznym projekcie – kiedyś mieściła dokumenty fałszywej tożsamości i specjalny telefon na kartę SIM z Albanii. Teraz możesz tam trzymać… cokolwiek uznasz za potrzebne.
BMW jest w specyfikacji “Narco-Edition”
- Silnik dizla 3 litry – wystarczająca moc, by uciec każdemu patrolowi policji z lat 2000
- Automatyczna skrzynia biegów. W stresie nikt nie ma czasu bawić się w zmienianie biegów.
- Kolor ciemno zielony. Katalogowa nazwa “Noche de traficantes colombianos”
- Tapicerka to czarna skóra. Łatwa do czyszczenia po przewozie “rzeczy”.
- Przebieg około 308 000, ale połowa tego to jazda tras nocą bez świateł , bez śladów oraz świadków.
Ostrzeżenie dla przyszłego nabywcy:
Ten samochód nie jest dla każdego. Jeśli szukasz rodzinnego auta na niedzielne wypady z dziećmi – odpuść. Jeśli boisz się spojrzeć w lusterko i zobaczyć tam przeszłość – też odpuść.
Ale jeśli jesteś kimś, kto wie, że legenda nie musi być nowa, błyszcząca i pozbawiona blizn – dzwoń. To nie jest samochód dla każdego, to test lojalności i charakteru. Jeśli nie boisz się historii, która jeździ z tobą na tylnym siedzeniu – zadzwoń. Ale nie pytaj o rabat. Z legendą się nie targuje.
Załączniki:
Załącznik A: Fragment raportu służb celnych (oryginał w aktach 6K/2012)
"W trakcie kontroli BMW modelu E39, funkcjonariusze ujawnili w specjalnie przygotowanym podwójnym dnie bagażnika 16 pakietów zawierających biały proszek. Po wykonaniu testu potwierdzono obecność nie do końca legalnych substancji. Kierowca zachowywał się spokojnie i stwierdził: ‘to nie moje, ja tylko kieruję’."
Załącznik B: Ostatni Kurs Bandziora
To była noc z 29 na 30 września 2012 roku. Mgła spływała po asfalcie jak mleko z rozlanej butelki, a księżyc schował się za chmurami – jakby wiedział, że nie chce być świadkiem tego, co miało się wydarzyć.
Bandzior miał do przejechania ostatni kurs – ładunek był gorący jak piekarnik na niedzielny obiad na wsi u kochanki, a czas działał przeciwko wszystkim. Trasa była znana: z Eindhoven przez Kassel, potem skręt na Görlitz, szybki przejazd przez Lubań, i dalej na Słowację, do “klienta”.
Za kierownicą siedział Bronek, były żołnierz, teraz logistyk wysokiego ryzyka. Obok niego – tylko cisza i Glock z niezdjętym zabezpieczeniem. Radio nie działało. Ktoś wcześniej wyjął bezpiecznik – “na wszelki wypadek”.
Na wysokości Zittau, Bandzior został zauważony przez niemiecką służbę celną. Znali już ten samochód od informatora. Ale tym razem Bronek nie zawrócił. Przycisnął tak, że Bandzior zawył z zachwytu jak uciekinier na wolności.
Wóz osiągnął wtedy 240 km/h na odcinku, gdzie ograniczenie wynosiło 60. Przeskoczył przez rondo jak przez punkt kontrolny na OS’ie rajdu ELMOT. Wleciał w leśną drogę, której nie ma na mapach NATO. Ale to nie był film. W realnym świecie każda legenda potrzebuje klamry. Po godzinach pościgu, który przerwał tylko fakt, że skończyła się ropa, Bandzior został zatrzymany w opuszczonym gospodarstwie koło Kłodzka. Samochód stał cicho, silnik dogasał, a w bagażniku... wiadomo.
Bronek zniknął. Zostawił tylko papierosa w popielniczce i kartkę z jednym zdaniem:
„Legenda nie umiera. Ona tylko zmienia właściciela.”
*Powyższa historia jest oczywiście całkowicie zmyślona. Sprzedajemy naszą bemkę, bo nasza rodzina potrzebuje czegoś większego.