Citroën DS3 z 2011 roku, pod maską solidne i ekonomiczne 1.6 e-HDi, czyli silnik, który nie udaje sportowca, ale za to dzielnie odstawia paliwo do lamusa. Auto sprowadzone prosto z Francji w 2018 roku, a od tamtej pory w Polsce jeden właściciel. I to właścicielka – co oznacza, że auto żyło w trybie premium: dom–praca–sklep, czyli bez katowania niczym Fast & Furious i bez sportowych ambicji zostawiania asfaltu w oparach dymu. DS3 pełnił funkcję drugiego/trzeciego środka transportu w domu, więc przebieg rósł grzecznie i kulturalnie – dziś na liczniku tylko 136 tys. km, a do Polski trafił przy 98 tys. km.

Przegląd i ubezpieczenie ważne do marca 2026, więc po kupnie można w zasadzie tylko tankować i jeździć. Mechanicznie w bardzo dobrej formie – nic nie stuka, nic nie wycieka. W ostatnim czasie (wrzesień 2025) założone nowe klocki hamulcowe, świeży olej i filtry, czyli serducho bije zdrowo i czysto.

Karoseria? Jak życie – trochę doświadczenia ma, trochę historii też. Tu jakaś rysa z parkingu, tu jakiś odprysk, tam mały „cmoknięty” wgniotek – nic dramatycznego, raczej ślady codzienności niż wojennych przejść.
W końcu nie stała pod kocem w muzeum, tylko normalnie żyła. Jednak na pewno zaniża to wartość samochodu i mamy tego pełną świadomość - stąd mniejsza kwota.

Do kompletu dorzucam dwa zestawy kół: lato na alufelgach, zima na solidnych stalówkach – pakiet „cztery pory roku” w standardzie, bez dopłat.

Jeśli szukasz auta, które jest miejskie, oszczędne, z charakterem i z francuskim wdziękiem i które nie wyjechało wczoraj z salonu - zapraszam.
Od razu nadmienię - nie interesują nas wymiany. Tylko sprzedaż.