Witam,
Do sprzedania mam idealny zestaw turystyczny: super stylowy kamper + jeszcze bardziej odjechany tandem. Taka gratka nie zdarza się co dzień…
Samochód to kamper w zabudowie Dethleffs na Fiacie Ducato z 1992 roku z silnikiem 2.5 D i przebiegiem 118tyś. Km. Auto kupione latem 2020 roku i od tego czasu zrobiło 7 tyś. Km, a niski przebieg to jedna z jego wielu zalet, choć nie jest też wolne od wad. Zacznijmy jednak od plusów.
Samochód zarejestrowany jako pojazd zabytkowy, co wiąże się z szeregiem korzyści: wieczny przegląd (choć, o czym niżej, technicznie w świetnym stanie) i 70% zniżki na OC, które wykupić można np. tylko na miesiąc – nie ma obowiązku zachowywania ciągłości polisy. W moim przypadku OC to koszt niecałych 600 zł za rok, także stojąc, nie kosztuje nic… a jednak. Z racji na swój status nie zatrzymają go też żadne strefy czystego transportu.
Od zakupu prowadzę książkę serwisową, w której wyszczególnione zostały wszystkie naprawy: od wymiany rozrządu, uszczelnień, pompy wody, przez naprawy w zawieszeniu, czy wymianę sprzęgła, na wymianach oleju i filtrów (ostatnie 26.02.2025) kończąc. Auto ma wymienione na nowe lampy, linkę licznika i kilka innych drobiazgów, które nie zostały ujęte w książce. Zależało mi na tym, by technicznie było ono zawsze w dobrym stanie, i tak też jest. Kosztowało to sporo.
Obecnie na aucie nie ma rdzy. Rama i podwozie zdrowe. Jestem jej pewny. Jedyna rdza, jaka wystąpiła na aucie, to bąbel na podszybiu – wymieniony został cały element.
Samochód ma wygłuszoną matami butylowymi kabinę kierowcy: podłoga, drzwi, gródź i maska. Plus 10 do komfortu jazdy. Teraz, przy 90 na godzinę można w nim rozmawiać. Auto zarejestrowane na 6 osób. Z doświadczenia wiem, że prześpi się w nim 5, choć wygodnie bytować w nim będzie dla 3-4. Kamper ma jednak doskonały układ wnętrza, które pomieści całkiem spore grono – biesiadowaliśmy w nim przy winie w 9 osób i każdy miał miejsce do siedzenia… gabaryty pojazdu to inny jego wyjątkowy atut. We wnętrzu wyprostowany stoi nawet dwu-metrowiec, a jednocześnie, wymiary zewnętrzne kamperka pozwalają zaparkować nim na dowolnym miejscu postojowym, co – przy genialnej wręcz zwrotności (zawraca w miejscu!) - czyni go świetnym pojazdem do turystyki miejskiej. Bardzo zwracałem na to uwagę szukając auta i polecam to też innym.
W części mieszkalnej wymienione zostały wszystkie trzy okna dachowe – model identyczny z oryginalnym. Ogrzewanie gazowe działa perfekcyjnie – zmieniony został reduktor i wężyk. Auto ma funkcję elektrycznego podgrzewania reduktora, co ułatwia korzystanie z gazu zimą, oraz sygnalizację zużycia gazu. Funkcje te wymagają jednak przerobienia reduktora – oryginalny nie spełniał wymogów bezpieczeństwa, nowy zaś nie był oryginalnie przystosowany do obsługi takich udogodnień. Ale da się to zrobić.
W aucie wymienione oświetlenie na ledowe, a akumulator zmienił pierwotne swoje miejsce za fotelem pasażera i pofrunął do jednej ze skrzyń. Względy estetyczno, praktyczne. W skrzyni znalazła też miejsce przetwornica 230V. Na ramie pod bagażnik dachowy zainstalowany 150W panel słoneczny. Akumulator pokładowy doładowywany jest też z alternatora (rozwiązanie oryginalne), więc prądu nie powinno zabraknąć nawet biwakując na dziko.
Kuchenka i lodówka sprawne.
A teraz braki.
Auto kupiłem ze zdemontowaną instalacją wodną. Odbudowałem instalację, ale jeszcze nie całkowicie. Z podziemi wyrwałem 90 litrowy unikatowy zbiornik na wodę (kryje się pod siedzeniami kierowcy i pasażera, co pozwala oszczędzić tyyyyle miejsca w części mieszkalnej). Kupiłem nowy bojler – model identyczny z oryginalnym, bo truma produkuje je, bez zmian, od 30 lat. Zakup zeszłoroczny, na gwarancji (obecnie, jakieś 5000zł). Zainstalowałem nową toaletę chemiczną (zgodnie z oryginałem, ale lepszą, bo z kółkami). Całość nie używana ani razu. Woda zimna i ciepła jest, choć, ale tylko w zlewie kuchennym.
Z innych czeluści wygrzebałem unikatowy dla tego modelu zlew łazienkowy (600zł…), który jednak wciąż czeka na zainstalowanie. Największym wyzwaniem – choć bez przesady – jest popękany brodzik. Koszt rekonstrukcji szacuję na jakieś 2000 zł, a jak ktoś umie w żywicach, to i taniej.
Auto miał też ‘przygody’. Poprzedni właściciel, cofając, uderzył w coś wieszakiem na rowery. Szkoda została naprawiona poprawnie – konsultowałem to z fachowcem od kamperów – ale pozostały po niej ślady: Wzmocnienia z blachy ryflowanej przy mocowaniu wieszaka na rowery oraz pęknięcie poszycia – zaklejone, szczelne, choć widoczne.
Podczas mojej eksploatacji połamałem (odnawiany, Cholerka, wcześniej) zderzak przedni. To o tyle fortunna usterka, że w miejscu uszkodzenia znajduje się ucho do holowania auta, a oryginalnie Dethleffs nie przewidział tu otworu rewizyjnego… no, ale zderzak do połatania. Jakieś 1000zł.
Inne braki to: połamane prowadnice rolet okien. Rolety (jedna lekko uszkodzona). Markiza jest, a jakoby jej nie było. Dla złotej rączki do naprawy, a dla purystów do wymiany.
Do kampera dorzucam stylowy rower: tandem typu cruiser, marki Medano model Artist Color Plus. Nosi pewne ślady użytkowania (głównie na rączkach), ale jest w pełni sprawny (przeglądy co rok) i stanowi doskonałe uzupełnienie kamperowych przygód. Rozbijesz obóz, wypakujesz garnki i okazuje się, że zapomniałeś kupić papier toaletowy? Nie musisz zwijać całego obozowiska – a wierz mi, inaczej się nie da – żeby pojechać kamperem po zakupy. Tandemem, dwie dorosłe osoby, bez większego problemu są w stanie przejechać dystans 40 km. O zaletach jako oryginalny środek transportu do zwiedzania okolicy pisać tu już chyba nie muszę…. Szerokie opony i bardzo wygodne siedziska sprawiają, że tandemowi nie straszne są boczne szlaki, a po szosie idzie jak zły! Więcej grzechów nie pamiętam ...