Hyundai i30 II 1.4 benzyna – Błękit marzeń, 99 koni do galopu!
Rok 2012, czyli jeszcze młody i pełen wigoru, a przebieg tylko 105 000 km – tyle to niektóre auta robią w ciągu dwóch lat, a ten ledwo się rozgrzał!
Pod maską 99 KM – nie, nie wyprzedzisz Tesli, ale za to nie musisz mieć kabla, aplikacji ani konta w elektrowni. Tankujesz i jedziesz – prosto, jak w dobrych czasach!
Dlaczego warto?
● Kolor? Błękit nieba nad Toskanią (albo chociaż nad autostradą A2).
● Silnik 1.4 benzyna – oszczędny, prosty, bez turbo, które kosztuje więcej niż wakacje w Egipcie.
● Klimatyzacja działa i chłodzi jak lodówka po otwarciu drzwi.
● 5 drzwi – czyli dzieci, zakupy, teściowa – wszyscy się zmieszczą (choć teściowej można nie powiedzieć, że auto na sprzedaż
Co w nim gra, świeci i grzeje – czyli więcej funkcji niż w Twoim smartfonie:
✓ ABS & ESP – żebyś nie tańczył bokiem po rondzie, jakbyś grał w Mario Kart
✓ 6x AIRBAG – poduchy wszędzie, jakby to był pokój do jogi
✓ Centralny zamek – jedno kliknięcie i wszystko zamknięte. Jak emocje u introwertyka.
✓ Elektryczne szyby i lusterka – z przodu elektryka, z tyłu korbka – idealny kompromis między nowoczesnością a sentymentem do lat 90. (Pro tip: dzieci myślą, że to napęd do szyby manualnej – bajka!)
✓ Komputer pokładowy – wie wszystko o aucie, a może nawet o Tobie...
✓ Nawigacja GPS – prowadzi do celu lepiej niż Google Maps po 3 kawach
✓ Radio dotykowe + Bluetooth + Android Auto – jakbyś wsiadł do tabletu na kółkach
✓ Podgrzewane siedzenia – bo zimą chcesz się grzać, a nie czuć jak Eskimos w igloo
✓ Czujniki parkowania – ostrzegą Cię zanim stukniesz, nie jak Twój kumpel, który mówi "jeszcze masz miejsce"
✓ Światła dzienne – świecisz nawet wtedy, gdy Ty jeszcze nie ogarniasz poranka
✓ Alufelgi – bo wygląd ma znaczenie – nawet dla felg!
Stan techniczny – czyli nic nie puka, nic nie stuka, tylko śmiga jak trzeba:
Silnik chodzi równo jak żołnierze na defiladzie – nie kopci, nie sapie, nie pije oleju jak stary diesel po awansie.
Zawieszenie? Twarde i pewne – żadnego bujania jak na materacu wodnym z Lidla.
Nie stuka, nie puka – chyba że z radia leci disco polo.
Lakier błękitny jak letnie niebo nad Mazurami, rdzy brak – nawet kot by się nie przyczepił.
Wnętrze czyste, zadbane, nigdy nie palone – jedyne co się tu pali, to czasami kontrolka rezerwy.
Auto serwisowane regularnie – i to nie u "Pana Mietka pod gruszą", tylko w ASO – do 2024 roku.
Wszystko na czas, z fakturą, pieczątką i bez kombinacji.
Wsiadasz, przekręcasz kluczyk, jedziesz. Żadnego „chwila, tylko zapalę i się rozkręci”.
Sprzedaję na fakturę VAT-marża – żadnych skarbówek, żadnych opłat, tylko Ty, ja i samochód w roli głównej.
Dokumenty? Są. Kluczyki? Dwa. Papierologia? Ogarniona.
Wszystko poza kawą jest w komplecie (kawa jak będzie, to rozpuszczalna – uprzedzam lojalnie).
I zanim napiszesz do mnie z pytaniem w stylu "jeszcze aktualne?" albo "za ile ostatnia", pozwól, że odpowiem hurtowo:
▶ Auto nie zniknęło przez teleport – jest.
▶ Nie zamieniam na rowery, hulajnogi, ani quady.
▶ Tak, wiem że masz gotówkę – też ją czasem widuję, głównie w bankomacie.
▶ Nie, nie schodzę z ceny tylko dlatego, że „Pan przyjedzie z daleka” – paliwo to nie okup.
Jeśli jesteś człowiekiem, który szuka porządnego auta, a nie kolejnego tematu do awantury z żoną – zapraszam.
Samochód gotowy, ja gotowy – tylko pogoda musi dopisać.