Nissan Qashqai 2.0 Benzyna 141KM • SUV z charakterem • 135 tys. km • 2009 • Czarny jak noc!
Nie jest to Golf IV, nie jest to Passat w TDI — to QASHQAI, czyli SUV dla ludzi, którzy nie boją się być oryginalni!
Mam do zaoferowania samochód, który wygląda jakby codziennie pił kawę z Red Bullem – czarny lakier, zadziorny charakter i silnik 2.0 benzyna o mocy 141 KM, który nie prosi się o litość, chętnie wkręca się na obroty jak barista w poniedziałek rano!
Co oferuje ten czarny rycerz z 2009 roku?
• Przebieg: jedyne 135 000 km – czyli dopiero się rozgrzał!
• Silnik 2.0 benzyna – zero turbo, zero stresu, sama radość z jazdy
• Nadwozie SUV – wysoko siedzisz, dużo widzisz, mniej martwisz się o krawężniki
• Kolor: czarny jak sumienie kierowcy bez prawa jazdy
• Stan techniczny? Mechanik mówi, że nie ma się do czego przyczepić. Aż było mu smutno.
Oto arsenał wygody, który rozbroi nawet największego marudę:
✓ ABS – bo poślizg to nie hobby
✓ ESP – żebyś nie musiał tańczyć na zakrętach
✓ 10x AIRBAG – więcej niż w niejednym samolocie ✈
✓ Centralny zamek – klik i jesteś panem zamku
✓ Wspomaganie kierownicy – kręcisz jednym palcem jak pizzą
✓ Wielofunkcyjna kierownica – zmieniaj stację, nie zdejmując ręki z władzy
✓ Tempomat – bo noga czasem też chce urlopu
✓ Komputer pokładowy – wie wszystko, oprócz tego gdzie są twoje kluczyki
✓ Klimatyzacja automatyczna dwustrefowa – ty zima, pasażer lato – proszę bardzo
✓ Nawiew na tył – żeby dzieci/mąż/teściowa też mieli czym oddychać
✓ 4x Elektryczne szyby – nie musisz się wychylać jak w latach 90
✓ Elektryczne lusterka – wystarczy guziczek, nie joga
✓ Hak – na przyczepę, rowery albo... teściową (żart!)
✓ Alufelgi – bo stalówki to do taczki, nie do SUV-a!
Stan techniczny?
Aż dziw, że nie ma dyplomu z bezproblemowości. Samochód odpala od strzała – nie trzeba gadać do niego czule ani kropić holywaterem. Skrzynia biega jak pies na smyczy – posłuszna i bez szarpania. Silnik? Pracuje równo i przyjemnie, nie drży jak ręka po mocnej kawie. Zero dymów, zero jęków, żadnych dramatów w stylu „co dziś odpadnie?”.
Zawieszenie zdrowe – nic nie stuka, nic nie woła „pomocy”, a na dziurach nie dostajesz traumy z dzieciństwa. Hamulce – działają, i to na tyle dobrze, że czasem masz wrażenie, że auto zna Twoje myśli. Kierownica skręca, nie oporuje, nie walczy o niezależność – wchodzisz w zakręt i czujesz, że to Ty rządzisz.
Kontakt? Śmiało! Nie musisz pisać podania ani znać VIN-u na pamięć. Po prostu zadzwoń. Nawet jeśli masz tylko jedno pytanie w stylu „czy to diesel?” (spoiler: nie). Auto chętne do nowych przygód. Ja też – ale tylko jako sprzedający.