Samochód wyjechał dla mnie z salonu w Rzeszowie jako nowy, z fabrycznym gazem. Z instalacją fabryczną LandiRenzo musiałem użerać się niestety przez kilka lat, ponieważ co wyjechałem z serwisu, pojeździłem chwilę na LPG i samoczynnie przełączał się na benzynę. Serwis ASO wymienił mi w ciągu 2 lat praktycznie wszystko, co było do wymiany w instalacji gazowej oprócz butli, bo próbował metodą prób i błędów naprawić usterkę gazu. Wyłożyłem 3 tys. zł na naprawy instalacji LandiRenzo bez skutku. Wreszcie poznałem mechanika, który okazał się mądrzejszy niż wszyscy dotychczasowi - założył nową instalację (polską), założył osobny komputer do niej i samochód do dziś jeździ na tej instalacji bez problemu. Owszem, jeśli ktoś jest ciężko przestraszony, że wyskakuje komunikat za każdym razem o treści: "awaria pojazdu, skontaktuj się z serwisem" to lepiej niech od razu się wyloguje z otomoto. Ten komunikat wynika z tego, że został podpięty nowy komputer do gazu nowego, a fabryczna instalacja odpoczywa. Niemniej komputer domaga się skasowania błędu - ale ja się w to nie bawiłem, bo wystarczy przekręcić pokrętło na drążku kierownicy i komunikat znika. Niczego nie ukrywam - samochód bez problemu przeszedł bez żadnych zanjomości badania techniczne w sierpniu br. Kilka dni temu pojechałem do mechanika wymienić olej i filtry, a mechanik mnie zadziwił, bo powiedział, że olej dostał się jakimś cudem do płynu chłodniczego, więc coś do roboty jest. Jeden mechanik mówi, że może chłodniczka oleju, inny, że może uszczelka pod głowicą. Ja się nie znam na tym. Nie chce mi się już dokładać do tego auta, już dość dołożyłem. Ktoś, kto się zna na tym, niech sobie zrobi auto i niech się cieszy jazdą. Fajnie się nim jeździło, czuć na trasie te 140 KM. Jak widać na zdjęciu brak listwy ozdobnej srebrnej nad tylnymi drzwiami, bo ktoś ukradł na osiedlu Baranówka listwę. Samochód nie jest podmalowywany, jest jaki jest. Był czas, że robiłem każde otarcie, ale gdy jest chamstwo na parkingach i ludzie uderzają i zarysowują samochody i wieją, uznałem - nie ma sensu lakierować. Resztę mogę opowiedzieć telefonicznie. Możecie przyjeżdżać nawet z paczką 18 mechaników i sprawdzać auto - nie mam nic do ukrycia. Nie jestem chamem, prostakiem, który by sprzedał komuś kota w worku. Napisałem jasno, na reszcie się nie znam. Kto się zna, niech sobie sztura w nim i upiększa go. Wszelkie stłuczki niegroźne zresztą w historii tego auta były robione albo z mojego autocasco, albo z OC sprawców. Nic groźnego, najwyżej jakieś wgniecenia drobne blachy o ile pamiętam. Nigdy silnik nie był fizycznie uszkodzony, ani tym bardziej nikt nie grzebał w nim, żeby kłamać. Można też pisać smsa na numer Wyświetl numer