Toyota Avensis 2.0 VVT-i Sol automat (2001) – zielony retro-komfort :)

Cena do rozsądnej negocjacji - w dół lub w górę, jak kto woli... wiem, że można kupić ZNACZNIE tańszy egzemplarz – ale tak dobrze utrzymanej wersji Avensis T22 z mocną beznyną w automacie i małym przebiegiem już raczej się nie znajdzie. To jest auto w pełni sprawne, bez uszkodzeń, bez wypadków, ze znaną i potwierdzoną historią, małym przebiegiem, ciekawym wyposażeniem i zdrową budą.

Rozpatrzę każdą propozycję, ale zastrzegam sobie prawo do wybuchu śmiechem (lub płaczem).

Zadaj sobie pytanie dlaczego kraje trzeciego świata w Azji i Afryce jeżdzą starymi toyotami? Dlaczego niemal wszystkie taxi w Polsce to toyoty? Bo te samochody się po prostu NIE PSUJĄ. Toyota od lat słynie z trwałości i bezawaryjności – a Avensis z początku lat 2000 to przykład samochodu, który mimo upływu lat nadal przechodzi przeglądy bez mrugnięcia kontrolką. Ten egzemplarz – z czystą historią, bezwypadkowy, sprowadzony ze Szwecji – to ucieleśnienie „już takich nie robią”.
To jest auto które ma „duszę”… ale nie koszty!

– benzynowy silnik 2.0 l VVT-i — super nowoczesna jednostka jak na tamte czasy, ŁAŃCUCH ROZRZĄDU, bezpośredni wtrysk i zmienne fazy rozrządu w wykonaniu Toyoty - dużo moc, małe spalalnie i trwały jak czołg!

– hydrauliczny, niezniszczalny automat z trybami „sport” (dla odważnych) i „zima” (dla rozsądnych) oraz nadbiegiem O/D (dla wtajemniczonych)

– wszystko wymienione: oleje w silniku i skrzyni, wszystkie filtry, klocki oraz tarcze, paski, klimatyzacja nabita, doloty w kolektorze wyczyszczone z nagaru – jak nowe!

– klimatronik, podgrzewane fotele, ABS i kontrola trakcji, halogeny, elektryczne szyby, podgrzewanie szyb i lusterek

– radio z komputerem pokładowym, BT, USB/Micro-SD/jack, zestaw głośnomówiący

– ISOFIX + trzy kluczyki (dwa z pilotami, jeden serwisowy) – jak z fabryki.

Niskie koszty eksploatacji:

– rocznie ok. 700 PLN (PT i OC) – czyli ~2 zł/dzień,

– zużycie paliwa w mieście to 10 l/100 km, ale można spokojnie zejść <7 l/100 km w trasie,

Z ZEWNĄTRZ:

Lakier nosi pamiątki życia: rysy, jedno wgniecenie na masce (zabezpieczone lakierem bezbarwnym), trochę smutnego, szarego weluru i plastiku z małymi wstawkami drewnoposobnych akcentów w środku… ale wynagradza to gotowością do jazdy od jutra — ani mechanika, ani buda nie wymaga żadnych napraw.

Dlaczego sprzedaję?

Miał być awaryjnym samochodem w rodzinie (wojna i te sprawy - tutaj lejesz benzynę i możesz uciekać na koniec świata), ale trzy inne jakoś wystarczają na codzień. Nie wypada nim się tak afiszować na miejscu postojowym, bo sąsiedzi dziwnie patrzą, że mnie stać na utrzymywanie kolejnego miejsca na takiego starocia. Jeżdżę raz w miesiącu, żeby go dotlenić i doładować akumulator. Sentyment i nic więcej = czas na nowego właściciela.

Lokalizacja: Warszawa – auto garażowane, przegląd i OC do marca 2026.