Volkswagen Passat B8 – Paseratti z duszą

Nadszedł ten trudny moment… czas rozstania z moim wiernym towarzyszem podróży – Volkswagenem Passatem 2.0 TDI DSG Highline, znanym w rodzinie jako Paseratti. Przeżyliśmy razem niejedną przygodę: od niedzielnych wyjazdów na lody, po poważne wyprawy, gdzie GPS mówił „skręć w lewo”, a on i tak prowadził mnie w prawo – ale zawsze do celu!

Jest takie powiedzenie: „Niemiec płakał, jak sprzedawał” – tym razem ja będę tym Niemcem (choć po śląsku to: ryczeć byda jak bóbr). Ale cóż – życie… ktoś inny musi teraz przejąć pałeczkę i korzystać z jego dobrodziejstw.

Co ten jegomość w sobie ma?

Oj, proszę Państwa, to nie jest byle Passacik. To jest Highline, czyli taki „garnitur od Armaniego” w świecie kombi. W środku tak pachnie elegancją, że nawet kawałek chleba z serem wygląda tam jak francuski croissant.

A wyposażenie? Czysta bajka!

Automatyczna skrzynia DSG – czyli drążek, który sam myśli, a ty tylko trzymasz kierownicę i udajesz kierowcę rajdowego.

ACC (aktywny tempomat) – to taki przyjaciel, który mówi: „spokojnie Wituś, ja przyhamuję, nie musisz”.

Line Assist – pilnuje, żebyś nie wyskoczył z pasa, nawet jak zapatrzysz się na billboard z kebabem.

Front Assist – bo czasem pieszy to ninja, a ten system wie, jak go wyhamować szybciej niż twoje refleksy po niedzielnym grillu.

Dynamic Light Assist – reflektory, które robią show jak w teatrze – świecą, wycinają, oślepiają wszystkich oprócz tych, których nie powinny.

Trzy strefy klimatyzacji – każdy pasażer może marudzić osobno: „mi zimno”, „mi gorąco”, „a ja chcę przeciąg”.

Do tego oczywiście: virtual cockpit, podgrzewane fotele, składane i przyciemniane lusterka, gniazdko 230V (tak, możesz podłączyć czajnik!), rolety, android auto, przyciemniane szyby i parę innych bajerów, o których sam producent chyba już zapomniał.

Stan zdrowia?

Passacik jest w formie – 100% sprawny, ubezpieczony, przegląd aktualny. Rozrząd wymieniony, więc serducho bije równo. Przebieg? 345 tys. – czyli tak naprawdę dopiero się rozgrzał, bo wiadomo, że te silniki kończą żywot gdzieś na Marsie.

Jak wygląda?

Czarny metalik – elegancki jak smoking Jamesa Bonda. Do tego oryginalne alufelgi, które błyszczą tak, że sąsiedzi będą zazdrościć (i pytać, czy to nowy merol).

Podsumowanie

Jeżeli chcesz samochód, który jest:

większy niż twoje pierwsze mieszkanie,

sprytniejszy od przeciętnego polityka,

i wierniejszy niż pies,

…to trafiłeś w dziesiątkę.

Cena? Uczciwa – bo nie sprzedaję złomu, tylko kawał solidnej niemieckiej roboty z duszą i humorem.

Dzwoń, póki czas – bo jak jeszcze raz na niego spojrzę, to zmienię zdanie i zostawię go do emerytury.

Nie wymieniłem chyba większości tego co on posiada, nie jestem handlarzem, nie mam doświadczenia w sprzedaży samochodów jak coś Cię interesuje o czym nie wspomniałem to dzwoń, pisz postaram się szybko odpowiedzieć.

Sam sobie pobrałem raport carvertical czy jak to się nazywa, tam też wszystko ok, ale tak czy siak zapraszam do oglądania i na jazdę testową do Katowic. Aktualnie auto jest w normalnym użytkowaniu, nic nie jest maskowane do sprzedaży, nie myłem silnkia żeby nie było że usuwam jakieś wycieki itd, możemy podjechać na jakiś przegląd, jak będziesz zainteresowany, nie mam nic do ukrycia, osobiście uważam że autko jest super. Oczywiście są ślady normalnego użytkowania to jest auto użytkowane ale z dbałością i sercem.

Zapraszam do oglądania i polecam zakup.

I na koniec, serio sprzedaję z bólem serca!