Czy wiesz, że… malutki Opel Rocks-e rozpoczyna służbę w armii?

Jest niewielki, powolny i ma ograniczony zasięg. Okazuje się, że wcale nie musi to przekreślać jego kariery w wojsku. Opel Rocks-e właśnie trafił do holenderskiej armii.
Elektromobilność zatacza coraz szersze kręgi. Już nieraz słyszeliśmy o tym, że elektryki rozpoczęły np. policyjną służbę. Przykład? To choćby 20 sztuk Tesli Model Y, które w marcu bieżącego roku wyparły wszystkie samochody spalinowe z departamentu policji w Południowej Pasadenie (USA).
Od niedawna auta na prąd zaczynają swoją służbę również w wojsku. General Motors zaprezentował już choćby potężnego elektrycznego Hummera EV w wersji pick-up, przeznaczonego właśnie dla armii.
Ale niewielki Opel Rocks-e – bliźniaczy model Citroena Ami i Fiata Topolino – wydaje się przy nim co najwyżej dziecięcą zabawką. Mimo tego, to malutkie auto trafiło do koszar w Holandii.
Opel Rocks-e: służba w armii
Holenderskie siły zbrojne o Oplu Rocks-e na razie milczą, ale informacje o takich autkach pojawiły się w mediach społecznościowych. Wojsko rzekomo zamówiło w sumie 5 egzemplarzy tego modelu. Na razie pomalowano je na zielono oraz ozdobiono kilkoma flagami i innymi symbolami.
Ople Rocks-e oczywiście nie będą zaangażowane w żadne działania bojowe – są zbyt powolne, o za małym zasięgu, no i oczywiście nie mają żadnego pancerza. Mają pełnić inną funkcję. Jaką? Przewozić personel i nieduże ładunki w ramach transportu koszarowego.
Zanim jednak te niewielkie elektryki, wytwarzane w Maroku, zostaną oddane do użytku, muszą jeszcze przejść kilka modyfikacji. Nie zostało to wprawdzie sprecyzowane, ale można się spodziewać, że taki samochód otrzyma dodatkowe oświetlenie i sprzęt komunikacyjny.
Gdzie znajdą zastosowanie Ople Rocks-e? Trzy z pięciu egzemplarzy zostaną przekazane holenderskim siłom powietrznym. Kolejny trafi do bazy marynarki wojennej Den Helder. Z kolei ostatni – do Camp New Amsterdam (tu został sfotografowany) – gdzie obecnie bazują również amerykańscy żołnierze.
Wyciąga 45 km/h
Opel Rocks-e podobnie jak Citroen Ami i Fiat Topolino, jest wyposażony w wymienne drzwi i zderzaki. Do jego napędu służy silnik elektryczny o mocy 8,2 KM, który rozpędza to autko do prędkości 45 km/h (elektronicznie ograniczonej).
Razem z akumulatorem trakcyjnym Opel Rocks-e waży 485 kg, a bez niego – o 60 kg mniej. Co ciekawe, w naszych realiach kwalifikuje się on więc pod prawo jazdy kategorii B1. Czyli dla osób, które ukończyły 16. rok życia (TUTAJ poznasz kategorie praw jazdy).
Nadwozie elektrycznego Opla mierzy zaledwie 241 cm długości, 139 cm szerokości oraz 152 cm wysokości. Zdecydowanie ma więc zaburzone proporcje, w rezultacie czego to autko wcale nie trudno wywrócić przy próbie pokonania ostrego nawrotu na granicy przyczepności.
Przekonał o tym zresztą pewien kierowca, który siostrzanym Citroenem Ami szalał po ulicach Monte Carlo.
Swoje życiodajne elektrony Opel Rocks-e czerpie z akumulatora litowo-jonowego o pojemności 5,5 kWh. Pojazd na pełnej baterii pokona dystans 70 km. Czas jej nabicia wynosi z kolei 3 godziny – autko nie jest bowiem zaopatrzone w funkcję szybkiego ładowania (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).







