6 czerwca 2025

Jeździłem Ferrari Romą Spider. Jest fantastyczne, ale czuję pewien niedosyt | PIERWSZA JAZDA

Ferrari Roma Spider

Podobno każdy facet w życiu musi zrobić trzy rzeczy: zasadzić drzewo, spłodzić syna i posiadać Alfę Romeo. Ale prawdziwy fan motoryzacji na swojej liście powinien mieć również przejażdżkę Ferrari. Od biedy może być Roma Spider, stanowiąca bilet wstępu do świata tej włoskiej marki. Jak jeździ to 620-konne auto?

  • Roma to podstawowy model Ferrari.
  • W odmianie Spider dysponuje płóciennym dachem i 620-konnym silnikiem V8.
  • Przyspieszenie od 0 do 200 km/h trwa tu szybciej niż... operacja składania dachu.

Przyznam się bez bicia. Pomimo 21-letniego stażu w branży motoryzacyjnej, do tej pory nie miałem do czynienia z samochodami Ferrari. Owszem, zdarzały się różne „egzotyki”. Przykładowo pracując w miesięczniku auto motor i sport jeździłem 600-konnym Dodge'em Viperem.

Z kolei za czasów tygodnika motor testowałem niejedno Lamborghini, Porsche czy nawet auta prototypowe. Ale nie Ferrari. Dlatego z wypiekami na twarzy przyjąłem możliwość jazdy choćby podstawowym modelem z Maranello.

Ale „podstawowy” w przypadku Ferrari oznacza zupełnie coś innego niż np. u Porsche. Oznacza bowiem imponujące dwudrzwiowe auto – tutaj akurat w otwartej odmianie Spider – wyciskające z siebie 620 KM i jeszcze potężniejsze 720 Nm maksymalnego momentu obrotowego.

Ferrari Roma Spider: w cieniu 296 Speciale

Pierwszą jazdę Ferrari w moim życiu poprzedza pierwsza prezentacja auta tej marki, w jakiej biorę udział. Jestem w Maranello, w samym sercu fabryki i uczestniczę w premierze absolutnie imponującego 296 Speciale, dysponującego aż 860-konnym, hybrydowym układem napędowym.

To auto niesamowite pod każdym wrażenie. Imponuje wyglądem, jakością, rozwiązaniami technicznymi, a nawet… karbonowymi kołami.

Ferrari Roma Spider przy 296 Speciale już nie robi na mnie takiego wrażenia, jak wcześniej, gdy spotykałem to auto na ulicy. Ale prawdę mówiąc wyróżnia się absolutnie genialnymi proporcjami, pięknie stylizowanym tyłem i… takim sobie kolorem. Przynajmniej w moim odczuciu.

Roma Spider mierzy 466 cm długości, 197 cm szerokości oraz zaledwie 131 cm wysokości. Ma płócienny dach, który składa się automatycznie przy jeździe z prędkością nieprzekraczającą 60 km/h. Cała operacja trwa 13,5 s, czyli znacznie dłużej niż to auto rozpędza się od 0 do 200 km/h.

Szkolenie z obsługi

Jeszcze przed ruszeniem w drogę przechodzę szkolenie, prowadzone przez człowieka z Ferrari. Dowiaduje się m.in. co to jest Manettino, jak wybrać bieg, jak zmienić ustawienia klimatyzacji czy uruchomić silnik i sprawdzić dane komputera pokładowego.

Ferrari Roma Spider bez dwóch zdań ma bardzo osobliwą obsługę. Silnik uruchamia się za pomocą dotykowego pola na kierownicy. Kierunkowskazy czy wycieraczki również obsługuje się z jej poziomu. Nie ma tutaj bowiem tradycyjnych dźwigienek.

Na szczęście logika włączania kierunkowskazów jest zdecydowanie lepsza niż np. w Tesli Model X. Dlaczego? Otóż odpowiednie przełączniki znajdują się nad każdym z ramion, co oznacza, że np. chcąc skręcić w lewo wciskam to nad lewym ramieniem, a w prawo – nad prawym.

Z kolei w Tesli oba przełączniki umieszczono obok siebie. A to zdecydowanie nie pomaga w ich obsłudze, szczególnie przy zjeżdżaniu z rond.

Ferrari Roma Spider: wspaniałe manetki

Ferrari Roma Spider ma też poprawione dotykowe pola na kierownicy, podobno lepsze niż wcześniejsze rozwiązanie, oraz niezbyt intuicyjny, dość powolny i przestarzały system informacyjno-rozrywkowy. Służy on również do zarządzania klimatyzacją.

Największe wrażenie wewnątrz tego samochodu robią na mnie dwie rzeczy. To piękne, wykonane z włókna węglowe manetki do ręcznej zmiany biegów oraz jakość wykończenia. Praktycznie wszystko jest obszyte skórą lub stworzone z karbonu, a nieosłonięte plastikowe elementy to rzadkość.

Kubełkowe fotele nie tylko świetnie wyglądają, ale i zapewniają odpowiednie trzymanie w zakrętach i wygodę. Zaskakuje mnie obecność dodatkowych miejsc z tyłu. Choć dysponują one zagłówkami oraz pasami, nie sposób ich traktować inaczej niż przestrzeni do przechowywania toreb czy zakupów.

Bagażnik przy zamkniętym dachu dysponuje pojemnością 272 l. Przy otwartym ulega ona z kolei istotnemu zmniejszeniu, ale Włosi nie podają informacji o ile.

Imponująca sztywność nadwozia

W końcu nadchodzi długo wyczekiwana przeze mnie chwila. Uruchamiam silnik. 3,9-litrowe V8 rozbrzmiewa głośnym i mocno basowym grzmotem, słyszalnym głównie z tyłu. Przyznaje, że spodziewałem się czegoś innego. Ale może podczas jazdy będzie lepiej?

Z miejsca ruszam powoli i już po chwili znajduje się za słynną bramą z napisem Ferrari. Pierwsze kilometry mijają bardzo spokojnie, na poznawaniu tego samochodu. Tym jednak, co od razu mnie zaskakuje, jest niezwykle sztywne nadwozie.

Pracuje na to przede wszystkim aluminiowa rama przestrzenna, którą dodatkowo usztywniono względem wariantu Coupe. Wzmocniono przede wszystkim newralgiczne miejsca, jak progi, słupki A oraz ramę przedniej szyby.

W rezultacie praktycznie nie czuć, że jedzie się samochodem bez dachu. Owszem, na co większych pofałdowaniach nawierzchni zdarzają się delikatne wibracje, ale i tak jest znakomicie. Co istotne, przy spokojnej jeździe silnik bez problemu znosi nawet bardzo niskie obroty, co niegdyś w supersamochodzie było nie do pomyślenia.

Ferrari Roma Spider: piorunujące osiągi

Gdy wyjeżdżam z Maranello i opuszczam ruchliwą dwupasmówkę nadchodzi czas, aby po raz pierwszy docisnąć gaz do podłogi. Po chwili Ferrari Roma Spider zaczyna z impetem nabierać prędkości. Do 5-6 tys. obr./min przyspieszenia są bardzo raptowne, ale później stają się nieprzyzwoicie intensywne.

Wiedziałem, że Ferrari Roma Spider będzie bardzo szybkie. W końcu od 0 do 100 km/h rozpędza się w 3,4 s, a do 200 km/h – w 9,7 s. Mimo wszystko, to auto i tak zaskoczyło mnie tempem, w jakim nabiera prędkości oraz ostrością reakcji na gaz.

Poziom trzyma również 8-stopniowa, automatyczna przekładnia dwusprzęgłowa. Owszem, czasem mogłaby szybciej odpowiadać na kickdown i lepiej dogadywać się z kierowcą. Ale biegi na wyższe zmienia niespotykanie szybko i ma doskonały tryb ręczny.

Jakby tego było mało, w ustawieniach sportowych, obsługiwanych za pomocą Manettino, Ferrari Roma Spider to jeszcze ostrzejsza mieszanka. Szczególnie, jeśli przełączymy w tryb Sport lub Race. Szkoda tylko, że brakuje tutaj jednego.

Mianowicie bardziej spektakularnego dźwięku. Owszem, to włoskie auto, szczególnie w wyższych partiach obrotów, staje się niezwykle głośne. Zawsze jednak brzmi przesadnie basowo i nie zapewnia równie spektakularnych wrażeń, co np. Porsche 911 GT3 RS.

W przypadku tego samochodu, którego silnik wkręca się do 9000 obr./min – w Romie Spider do 7500 obr./min – ostatnie 1000 obr./min (tuż przed dotarciem do ogranicznika obrotów) zamienia się w niesamowity, przepełniający jazgot, który chce się słuchać raz za razem. I właśnie tego brakuje Romie.

Pierwszorzędny układ jezdny

Za to niczego nie brakuje jej w czasie jazdy. Układ jezdny, dostrojony na nierównych, pagórkowatych i wyboistych drogach wokół Maranello jest absolutnie pierwszorzędny. Wrażenie robi przede wszystkim praca aktywnych amortyzatorów.

Nawet mocno pofałdowana nawierzchnia nie powoduje tutaj odrywania kół od asfaltu czy wrażenia utraty kontroli nad sytuacją. Ferrari Roma Spider w takich warunkach pewnie prze do przodu, przy okazji zapewniając lepszy komfort niż można by po nim oczekiwać.

Owszem, zawieszenie zawsze jest sztywne i zawsze dba o zapewnienie jak najlepszej przyczepności, ale ma w sobie również więcej niż odrobinę wygody. Z tego względu Spiderem swobodnie można wybrać się nawet w dalsze podróże.

Tym bardziej że dach – również przy jeździe z wysokimi prędkościami – zapewnia skuteczną izolację akustyczną.

Ferrari Roma Spider buduje relację z kierowcą

Od pierwszych metrów Ferrari Roma Spider przekonuje również znakomitym wyważeniem, co zawdzięcza m.in. niemal idealnemu rozkładowi mas, wynoszącemu 48:52. W zakręty wjeżdża z łatwością, praktycznie bez przechyłów i jakby od niechcenia.

Kierownica, jak na mój gust, ma zbyt wąski wieniec, a układ kierowniczy jest zupełnie inny niż się spodziewałem. Nie ma w nim zbyt wiele ostrości. Bardziej niż na spontaniczność reakcji stawia bowiem na wyważenie. Przy okazji też przekazuje całkiem dużą ilością sygnałów płynących z kół, co pozwala na nabieranie pewności siebie z każdym kolejnym kilometrem pokonanym tym autem.

Ferrari Roma Spider potrafi być jednocześnie potulne – przy spokojnej jeździe – oraz ostre, jeśli podkręci się tempo. Najlepsze jest jednak to, że pomimo swojej potężnej mocy, nie sprawia wrażenia samochodu, który chce mi zrobić krzywdę.

Po odłączeniu ESC nawet na suchym asfalcie pozwala łatwo zerwać przyczepność. Nadsterowność w zakrętach „buduje” jednak płynnie i w łatwo kontrolowany sposób. Z tego względu z kolejnymi kilometrami Ferrari Roma Spider staje się coraz bardziej fascynujące, a ja chcę od niego coraz więcej.

Niestety, jazda nie trwa zbyt długo. W momencie, gdy już zaczynamy się „lubić”, przychodzi czas, aby zwrócić Romę.

PODSUMOWANIE

Ferrari Roma Spider to pierwszorzędny bilet wstępu do świata tej włoskiej marki. Zapewnia ekscytujące przyspieszenia, znakomite wyważenie, a także lepszy komfort jazdy niż można by się po nim spodziewać.

Osobliwą obsługę nietrudno zaakceptować, ale największym mankamentem jest mało wyszukany dźwięk tandemu silnik-wydech. Oczywiście, poza ceną startującą z pułapu ponad 1 mln zł.

Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider
Ferrari Roma Spider