7 sierpnia 2024

Nowe Volkswageny GTI będą elektryczne. Ale ma im wyjść to tylko na dobre!

Volkswageny GTI

Przyszłe, mocne elektryczne Volkswageny nie będą już nosić nazwy GTX. Zamiast tego otrzymają legendarny znaczek GTI. Jakie będą? Podobno niezwykle emocjonujące – bardziej niż w przypadku modeli spalinowych.

GTI to trzy litery, które rozbudzają wyobraźnię fanów motoryzacji już od dekad. Przeszły do legendy na tyle mocno, że stały się synonimem całego segmentu usportowionych aut kompaktowych czy miejskich.

Mocne modele elektryczne Volkswagena obecnie noszą jednak znaczek „GTX”. Być może marka nie chciała od razu sięgać po legendę. Teraz ma się to jednak zmienić. Już rok temu pokazano prototyp GTI Concept. Wersja produkcyjna ma trafić na rynek w 2026 roku.

Powstanie zapewne na bazie nowego, relatywnie niedrogiego (czyli kosztujące wyjściowo ok. 25 000 euro, równowartość 107 500 zł) modelu ID.2. Połączenie znanych i „szybkich” trzech liter z modelem EV może być bardzo sprytnym posunięciem z punktu widzenia wizerunku i marketingu – informuje portal elektromobilni.pl.

Jakie będą nowe Volkswageny GTI na prąd?

Włoski oddział portalu Motor1 przeprowadził rozmowę z szefem Volkswagena. Thomas Schafer, pytany o pierwszy model GTI bez silnika spalinowego, zapewnił, że zawieszenie i podwozie takiego auta „będą na jeszcze wyższym poziomie” niż w przypadku sprzedawanych dziś modeli spalinowych. Obecnie w gamie Volkswagena możemy wybierać między Golfem GTI i Polo w tej samej wersji.

Jak twierdzi Schafer, celem jest „wyprodukowanie samochodu, w którym nie chodzi tylko o osiągi”, ale który jest „jeszcze bardziej ekscytujący do doświadczania i jazdy”. Wspomniał również, że samochód będzie miał „GTI e-sound”. Mówimy tu więc o dźwięku modelu spalinowego lub innej interesującej ścieżce dźwiękowej emitowanej przez głośniki. Być może będzie ich kilka do wyboru.

Volkswageny GTI zawsze uchodziły za szybkie i „skuteczne”, a także świetnie łączące osiągi z użytecznością na co dzień. Niektórzy jednak zarzucali im zbytnią sterylność i nieco nudny charakter (TUTAJ przeczytasz o inwestycjach Volkswagena w Riviana).

Wysoka ustawiona poprzeczka

Na razie wygląda na to, że poprzeczkę w kwestii emocji w segmencie hot hatchy na prąd ustanowił Hyundai Ioniq 5 N. Ma 650 KM, potrafi imitować zachowanie siedmiobiegowej skrzyni automatycznej, jest wyposażony w tryb do „palenia gumy” i driftu, a także oferuje dźwięk świetnie naśladujący modele spalinowe.

To przedstawiciel segmentu „super hot hatchy” o wielkiej mocy. Jeśli chodzi o Volkswagena GTI na prąd, czyli zbudowanego na bazie „budżetowego” modelu, raczej nie powinniśmy spodziewać się parametrów zbliżonych do Ioniqa 5 N. Obecnie ID.3 GTX osiąga 286 KM. Czy GTI go prześcignie? Mamy tu jeszcze wiele znaków zapytania, ale to jak najbardziej możliwe.

W gamie elektrycznych Volkswagenów mogą pojawić się także odmiany „R”. To „jeszcze szybsza” literka według logiki firmy z Wolfsburga. Tutaj moc może już być naprawdę wysoka. Według doniesień, R może nawet „wybić się na niepodległość”, czyli stanowić osobną submarkę dla najmocniejszych modeli elektrycznych tej niemieckiej marki.

Od 2002 roku, kiedy zadebiutował Golf R32, sprzedano na świecie ponad 300 000 aut ze znaczkiem R. Potencjał rynkowy jest spory – oby zapowiedzi prezesa były prawdziwe i zarówno GTI, jak i R zapewniały świetne wrażenia z jazdy.