Sekundniki będą legalne na każdej sygnalizacji świetlnej?

Liczniki odmierzające czas do zmiany świateł na skrzyżowaniach są lubiane przez kierowców. Jednak drogowcy nie zawsze mogą instalować takie udogodnienia. Problem stanowią przepisy, które są po prostu archaiczne.
Sekundniki, czyli wyświetlacze czasu na skrzyżowaniach, są przykładem tego, jak przepisy drogowe nie nadążają za rozwojem technologii i potrzebami kierowców.
Sekundniki – legalne, ale tylko wyjątkowo
Sygnalizatory, oprócz wyświetlania sygnałów, mogą również pokazywać ile sekund pozostało do zmiany świateł na zielone lub czerwone. Choć w wielu miastach były stosowane już od kilku lat, dopiero w 2017 r. stały się legalne.
Niestety, kiedy drogowcy mogli w końcu stosować je bez łamania prawa, okazało się, że są one demontowane. Powód? Inteligentne sterowniki świateł, które dostosowują długość sygnałów np. do natężenia ruchu, nie współpracują z licznikami czasu. Ponieważ przepustowość i płynność ruchu mają priorytet, sekundniki zaczęły znikać z głównych skrzyżowań, pozostając jedynie tam, gdzie działa sygnalizacja stałoczasowa. Taki system sterowania ruchem jest już praktycznie niespotykany.
Sekundniki – wracają, ale znowu są nielegalne
Na szczęście rozwój technologii pozwala ponownie stosować sekundniki, również w przypadku „inteligentnych świateł”. Mimo to nie wszystkie samorządy chcą je instalować, mimo że kierowcy ich oczekują. Przeszkodą są przepisy z 2017 r., które pozwalają na odliczanie sekund wyłącznie w sygnalizacjach o stałym czasie sygnałów. W przypadku tych z programem zmiennym – już nie. W efekcie część zarządców dróg łamie przepisy, stosując sekundniki, ale większość czeka na zmianę prawa.
Odliczanie czasu – resort bada i analizuje
Ministerstwo Infrastruktury, zanim zmieni przepisy, chce sprawdzić, czy stosowanie sekundników rzeczywiście przynosi korzyści. Gotowy raport ma być dostępny pod koniec listopada tego roku. Dopiero potem mogą rozpocząć się prace nad zmianą przepisów, aby sekundniki były zgodne z prawem w każdym rodzaju sygnalizatorów.
Warto dodać, że dotychczas to kierowcy są największymi entuzjastami liczników. Uważają, że poprawiają one płynność ruchu i uspokajają kierowców, którzy – widząc, że nie zdążą na zielone światło – zamiast przyspieszać, mogą bezpiecznie zwolnić. Jednak część ekspertów i policja przyznają, że niektórzy niewłaściwie korzystają z sekundników, co skutkuje większym odsetkiem wjazdów na żółtym i czerwonym świetle.