Jaką terenówkę można kupić do 20 tys. zł? Oto 5 propozycji

Tym razem poszukiwaliśmy w ogłoszeniach samochodów terenowych w cenie do 20 tys. zł. Wybór jest niewielki, a same kryteria – niejednoznaczne. Bo za 20 tys. zł można kupić albo samochód terenowy na chodzie, albo… bazę do budowy pojazdu wyprawowo-przeprawowego.
Terenówka za 20 tys. zł – czy to wciąż możliwie? Jak najbardziej, choć z kilkoma zastrzeżeniami. Przede wszystkim bardzo trudno jednoznacznie określić czym w dzisiejszych czasach jest samochód terenowy. Dla jednego będzie to surowa konstrukcja, którą da się wjechać do lasu albo na budowę. Ktoś inny – oprócz tych podstawowych zdolności – wymaga jeszcze odrobiny komfortu na asfaltowych drogach.
Ale to przecież nie wszystkie możliwe opcje. Niektórzy szukają prawdziwej terenówki, ponieważ chcą spędzić wakacje w podróży z dala od dróg asfaltowych. Inni szukają solidnej podstawy pod namiot dachowy. Nie można zapominać również o takich, którzy szukają bazy do budowy ekstremalnej terenówki i te 20 tys. zł na zakup auta to jedynie początkowy wydatek – ostateczna kwota po zakończeniu przeróbek będzie wielokrotnie wyższa. 
Chyba jedyne dwie cechy, które łączą wszystkie te koncepcje to spory prześwit i napęd na cztery koła.
Terenówka do 20 tys. zł – na co zwrócić uwagę kupując auto?
20 tys. zł to niewiele jak na zakup prawdziwego samochodu terenowego. W tym przedziale trzeba będzie wybierać wśród samochodów starszych i intensywnie eksploatowanych. Kupujący musi uważać przede wszystkim na korozję. Niekoniecznie będzie ona widoczna na pierwszy rzut oka. Czasem np. kryje się między ramą a nadwoziem.
A jak już jesteśmy przy ramie: uważać trzeba na samochody terenowe po wypadkach z uszkodzoną ramą. Jest ona na tyle mocna, że w niektórych gorzej wyposażonych warsztatach po prostu nie da się jej prawidłowo wyprostować. 
Inne niebezpieczeństwa to zniszczone przekładnie i dyferencjały. Czasem nie chodzi nawet o uszkodzenia wywołane jakąś przesadnie brutalną lub nieumiejętną eksploatacją. Problemem są np. zniszczenia wywołane wodą, która dostała się do tych mechanizmów podczas pokonywania przeszkód wodnych.
Przykłady takich pułapek w starych terenówkach można mnożyć. Wspomnijmy jeszcze o jednej kwestii – chodzi oczywiście o zużyte opony. Warto wiedzieć, że prawdziwe terenowe opony kosztują dwu- a nawet trzykrotnie drożej od opon zwykłych. A zatem – przed zakupem używanego auta terenowego należy przyjrzeć się jego oponom.
Jaka terenówka do 20 tys. zł będzie odpowiednia?
Tutaj nie ma żadnej reguły. Wszystko zależy od tego do czego będzie służył dany samochód. Jeśli ma stać pod domem i czekać na jeden wakacyjny wyjazd – raczej nie trzeba się będzie martwić silnikiem i zużyciem paliwa. Jeśli auto ma jeździć codziennie, warto wziąć pod uwagę koszt przejechania 100 km. W dużych autach terenowych nawet diesle spalają 12-15 l na setkę.
Wiele osób jest zafascynowanych dużymi terenowymi klasykami. Niestety – nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że takie samochody najlepiej czują się w lekkim terenie lub na szutrowych drogach. W mieście albo na autostradzie poruszanie się takim samochodem nie należy już do specjalnych przyjemności.
Zabrzmi to dziwnie, ale czasem zamiast wydać 20 tys. zł na stary samochód terenowy, który prawie zawsze nadaje się do remontu, lepiej wziąć kredyt na znacznie młodszego SUV-a lub crossovera. Bo jeśli ktoś chce tylko pobawić się w „terenówkę” to wybór prawdziwego samochodu terenowego, na dodatek starego, może okazać się bardzo przykrym rozczarowaniem.
Dacia Duster I (2010-2017)
Duster nie ma ramy i wizualnie daleko mu do terenowego samochodu marzeń. Jednak w praktyce to bardzo dzielny samochód poza utwardzonymi szlakami. Jak się okazuje – za 20 tys. zł wielkiego wyboru nie ma.
Jeśli ograniczymy się do egzemplarzy z napędem na cztery koła to okazuje się, że dostępne samochody można policzyć na palcach jednej ręki. Wszystkie samochody, które znaleźliśmy miały silnik diesla 1.5 dCi.
Nadwozie nie jest szczytem solidności i należy je sprawdzić pod kątem korozji. Napęd – stały na przód i dołączany na tył nie sprawia większych problemów. To rozwiązanie zapożyczone od Nissana. 
Cechą charakterystyczną tego samochodu jest dość krótkie przełożenie pierwszego biegu. Ma ono w pewnym sensie zrekompensować brak reduktora. Zawieszenie nie grzeszy trwałością, ale przynajmniej jest tanie w naprawach. Wymiana wahaczy, amortyzatorów czy sprężyn nie powinna zrujnować żadnego budżetu.
Silnik – to niestety loteria. Bez wątpienia jest to konstrukcja znacznie lepsza niż starsze jednostki 1.5 dCi montowane np. w Renault Megane II. Ale wciąż mogą się zdarzyć problemy z panewkami. Wycieki oleju po przekroczeniu 200 tys. km to niestety norma.
Naszym zdaniem
Duster nie jest prawdziwą terenówką marzeń, ale to samochód, który zaskakująco dobrze radzi sobie w trudnych warunkach. Jeśli ktoś ma ograniczony budżet, ale faktycznie potrzebuje samochodu tego typu do pracy albo na dojazdy do domu – śmiało może rozważyć zakup. Czasem lepiej mieć kiepski samochód, ale w dobrej kondycji, niż super auto, ale bez finansowych szans na doprowadzenie go do akceptowalnego stanu.
Land Rover Discovery I (1989–1998)
Defender – choć wydaje się prostszy i tańszy – jest samochodem kultowym i nie da się kupić go za mniej niż 20 tys. zł. Przy odrobinie szczęścia da się natomiast upolować leciwe Discovery.
Kiedyś, za sprawą rajdu Camel Trophy, był to jeden z najbardziej rozpoznawalnych samochodów wyprawowych na świecie. Obecnie jego gwiazda nieco przygasła, ale wciąż budzi sentyment.
Bardzo dobre są także jego właściwości terenowe. Dyskutować można natomiast o komforcie jazdy. Z daleka to wysokie, przeszklone i łagodnie bujające się na zakrętach nadwozie wydaje się idealnym samochodem wakacyjnym. W praktyce auto za 20 tys. zł będzie słabo wyciszone, sztywne, wolne i paliwożerne.
Nadwozie jest osadzone na ramie, która dość mocno koroduje. Na pewien rodzaj erozji cierpią też aluminiowe elementy poszycia. Zawieszenie – choć dosyć trwałe i solidne, najczęściej nadaje się do remontu – kwota 4-5 tys. zł na wymianę łożysk, sworzni, tarcz czy klocków nie wydaje się zbytnio przesadzona.
Większość egzemplarzy dostępnych w tej cenie ma pod maską wysokoprężny silnik 2.5 litra. Na szczęście - jak na Land Rovera to dosyć dobra jednostka i wciąż można do niej kupić części zamienne.
Naszym zdaniem
Land Rover Discovery za mniej niż 20 tys. zł może się okazać skarbonką bez dna. Ale jest jedna dobra wiadomość. Jeśli ktoś trafi na możliwy egzemplarz, to może potraktować go jako lokatę kapitału. Powinien to być samochód zachowany w oryginalnym stanie, bez indywidualnych przeróbek, najlepiej bezwypadkowy. W takim wypadku rozsądne inwestycje na serwis mogą się kiedyś zwrócić przy odsprzedaży. Jeśli ktoś nie planuje zbyt dużo jeździć może rozważyć zakup benzynowej odmiany V8.
Łada Niva (od 1977 r.)
Ten samochód jest jednym z najdłużej produkowanych terenowych modeli na świecie (bez większych modyfikacji). Wygląda niepozornie, ale jego atuty to prostota konstrukcji, wysoki prześwit i typowo terenowy napęd na cztery koła z reduktorem.
Samochód zniknął z oficjalnych kanałów sprzedaży w Europie w 2020 roku. Powodem były normy czystości spalin. W ogłoszeniach nie jest zbyt licznie reprezentowany, ale mimo wszystko jest w czym wybierać. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jeśli ktoś faktycznie potrzebuje pakownego, terenowego samochodu do jazdy, a nie do oglądania, to nic lepszego w tym budżecie nie znajdzie.
W efekcie Łada Niva to bardzo dobra propozycja dla leśników, rybaków albo osób mieszkających w górach.
Podstawowa jednostka napędowa to 4-cylindrowy silnik benzynowy 1.7 z wtryskiem paliwa, który da się naprawiać w warunkach polowych. Jeżeli chodzi o części zamienne – w zasadzie wszystko da się kupić w internecie. Trzeba tylko umieć przewidywać i pewne rzeczy kupować na zapas.
Naszym zdaniem
Nawet jeśli ktoś nie brał pod uwagę zakupu tego samochodu, powinien regularnie przeglądać ogłoszenia z Nivami. Ciągle trafiają się okazyjne oferty aut zachowanych w bardzo dobrym stanie. Być może jest to dobry kandydat na youngtimera. Bez wątpienia jest to samochód, którym da się jeździć w terenie.
Opel Frontera (1991-2004)
Opel bazując na konstrukcji Isuzu wprowadził na rynek samochód, który teoretycznie jest pomostem między prawdziwą terenówką a SUV-em. W efekcie Frontera nie jest ani rewelacyjna w terenie, ani też nie imponuje na asfalcie.
Podczas deszczu trudno nią jeździć nawet na zwykłych drogach, ponieważ nie ma stałego napędu na cztery koła. W trybie „on road” korzysta się wyłącznie z napędu na tył. Przód można dołączyć na sztywno, ale tylko na śniegu albo w terenie.
Niewątpliwe zalety Frontery do dwie dość mocno różniące się wersje nadwozia (długa i krótka, ze zdejmowanym dachem), a także spora gama silnikowa. Są dość solidne silniki benzynowe, są też akceptowalne (choć nie rewelacyjne) diesle.
Ze względu na przystępne ceny aut używanych i dość sporą ich podaż, Fontera staje się dla wielu osób pierwszym etapem przygody z imprezami offroadowymi. Niestety – dość szybko daje o sobie znać przeciętna wytrzymałość poszczególnych podzespołów tego samochodu. Wzmacnianie zawieszenia jest oczywiście możliwe, ale sporo kosztuje.
W ogłoszeniach spotkamy zarówno egzemplarze cywilne, jak też takie, które są już w jakimś stopniu przerobione. W końcu terenówka za 20 tys. zł to dla wielu osób baza do stworzenia własnego projektu.
Naszym zdaniem:
Skłaniamy się raczej do wersji benzynowych. Największym wyzwaniem jest znalezienie samochodu bez zaawansowanej korozji. Frontera jest na nią szczególnie podatna.
Suzuki Jimny
Na koniec najlepsza ze wszystkich zaprezentowanych propozycji. To znaczy najlepsza z terenowego punktu widzenia. Suzuki Jimny (wcześniej Samuraj), to taki mały Jeep Wrangler.
Wygląda niepozornie, ale ma solidną ramę, bardzo mocne zawieszenie i dojrzały, terenowy napęd na cztery koła. Na asfalt, zwłaszcza na autostradę, raczej się nie nadaje, ponieważ jest głośny, wolny i podatny na podmuchy bocznego wiatru.
Jeśli ktoś się będzie bardzo starał może go nawet przewrócić na ostrym zakręcie. Ale w terenie ten samochód może rywalizować z najlepszymi. Jego ograniczone wymiary, a także niewielka masa będą dodatkowym atutem.
Nie podajemy żadnej daty produkcji w opisie modelu, ponieważ w cenach do 20 tys. zł trafiają się różne generacje tego samochodu – zarówno pod nazwą Jimny, jak też Samuraj. Są auta utrzymane w fabrycznym stanie, a także egzemplarze przerobione, przystosowane mniej lub bardziej do terenowych imprez. Ale warto podkreślić, że choć lista modyfikacji Jimny czy Samuraja jest w zasadzie nieskończona, to ten samochód już fabrycznie nadaje się do tego, aby wjechać w teren.
A najlepsze jest to, że najpopularniejszy silnik w tym modelu – mała benzynowa jednostka 1.3 – jest bardzo trwały i zaskakująco oszczędny. Można jeszcze trafić diesle (1.9, zapożyczone z grupy PSA), ale właśnie ta mała benzyna jest wyborem optymalnym.
Naszym zdaniem
Jimny czy też Samuraj to świetna terenówka do 20 tys. zł. Samochody, które w zależności od stanu technicznego i wyposażenia mogą być zarówno zabawką do jazdy po mieście jak też niezwykle mocnym graczem w jakiejś imprezie offroadowej. I jeszcze jedno – zadbany Jimny albo Samuraj nie traci już na wartości. Popyt na takie samochody w dobrym stanie przewyższa podaż.