Używany Smart Fortwo II: no i trzeba było tak od razu! Usterki, opinie, ceny
Pierwsza generacja Smarta to auto o dwóch obliczach: z jednej strony mamy projekt wręcz genialny, z drugiej – niekończące się problemy z jakością. I z trwałością. I ogólnie w zasadzie ze wszystkim, z czym się tylko dało. Natomiast drugi Smart Fortwo (2007-14) przejął wszystkie kluczowe zalety pierwowzoru, a wielu wad pozbył się całkowicie. Ale uwaga: jest lepiej, ale o pewnych rzeczach nadal pamiętać trzeba. Oto krótki poradnik przedzakupowy.
Kiedy do stołu siadają razem uznany szwajcarski producent zegarków (Swatch) i niemniej renomowany niemiecki producent samochodów (Mercedes), to efekt powinien być co najmniej interesujący. Zwłaszcza że nie chodziło tym razem o ekskluzywny zegarek przeznaczony dla miłośników marki z gwiazdą, lecz o samochód. A raczej – o samochodzik. Malutki, miejski, sprytny, intrygujący wyglądem – idealny na ciasne ulice europejskich miast. Zła wiadomość dla miłośników zegarków jest w tym wszystkim taka, że z oryginalnego projektu Swatcha na koniec nie zostało w zasadzie nic. Ale – i temu zaprzeczyć się nie da – gdyby nie Nicolas Hayek (ówczesny CEO Grupy Swatch), to pierwszy Smart w ogólne zapewne by nie powstał. A na pewno nie wtedy. Jak do tego doszło?
Znalazłeś już samochód, który chcesz poddać inspekcji?
Wklej link do ogłoszenia i zamów inspekcję wymarzonego pojazdu
Wklej link do ogłoszenia
Zamów raport z inspekcji
No, to akurat wiemy. Otóż prace nad autem, które ostatecznie poznaliśmy jako Smart Fortwo, ruszyły jeszcze przed 1993 r. Projekt opracowała firma Swatch pod kierownictwem Nicolasa Hayeka. Ale że Szwajcarzy znali się jednak bardziej na zegarkach niż na samochodach, to potrzebny był ktoś z branży motoryzacyjnej.
Początkowo Swatch skierował kroki do Volkswagena, ale marka z Wolfsburga jakoś nie mogła się zdecydować. Wchodzić w to? Omijać? Hayek nie miał na to czasu, więc zwrócił się do Mercedesa. No i to właśnie w Stuttgarcie od razu zrozumieli, że mają do czynienia z czymś ciekawym. Z czymś, co może zrewolucjonizować rynek. Na zielone światło nie trzeba było więc zbyt długo czekać.
Smart nie powstałby, gdyby nie Swatch. Ale ostateczny projekt to dzieło Mercedesa
No i tym sposobem w 1994 r. powołano do życia firmę MCC (Micro Compact Car AG) – była to spółka-córka Daimler-Benz oraz SMH (Société Suisse de Microélectronique et d'Horlogerie). Niestety dla Hayeka historia nie miała happy endu. Oto bowiem pierwotny projekt zakładający zbudowanie auta elektrycznego (lub hybrydowego) został przez MCC zarzucony. Hayek i jego ludzie trzasnęli więc drzwiami, a ostateczna wersja produkcyjna modelu Fortwo to już w zasadzie wyłącznie dzieło ludzi z Mercedesa.
Pierwsza generacja Smarta Fortwo (kod 450) pojawiła się w 1998 r. i bardzo szybko zawojowała rynki zachodniej Europy. Jeden ze znaków rozpoznawczych – możliwość parkowania poprzecznego. Czyli w miejscach, gdzie inni kierowcy zmieściliby co najwyżej rower. Lub hulajnogę. Problem w tym, że choć Smart był, zaiste, autem rewolucyjnym, to jednak wykonanie pozostawiało tu i ówdzie nieco do życzenia. Wiele aut pierwszej generacji psuło się na potęgę, silniki wymagały kapitalnych remontów już po kilkudziesięciu tysiącach kilometrów, ogólnie niesmak pojawił się dość szybko. I pozostał do chwili debiutu następcy.
Używany Smart Fortwo: bezpieczniejszy niż myślisz
Generacja oznaczona kodem 451 do produkcji weszła w 2007 r., choć jej design ujawniono już w 2006 r. Koncepcja znacząco się nie zmieniła (bo i po co!), natomiast nowy Smart przede wszystkim dość znacząco urósł. Mamy tu więc niemal 20 cm więcej, jeśli chodzi o długość. Co z jednej strony mocno ogranicza możliwości parkowania poprzecznego, ale przekłada się na wyższy poziom bezpieczeństwa. No i m.in. dzięki temu auto można było oferować także w USA. Poza tym – tak jak dotąd. Czyli „klatka bezpieczeństwa” Tridon obudowana wieloma elementami z tworzyw sztucznych, silnik z tyłu i napęd tył. Oraz tylna oś de Dion. W tej generacji zadebiutowała też odmiana elektryczna, a Nicolas Hayek zapewne uronił łzę wzruszenia. Nota bene, Smarta EV wprowadzono w 2009 r., czyli na rok przed jego śmiercią.
Dłuższy rozstaw osi podnosi też komfort jazdy, przez co wersja 451 już nie podskakuje na nierównościach aż tak mocno, jak poprzednik. Ale nie spodziewajcie się, że nie robi tego wcale. Natomiast kabriolet serii 451 został wyposażony w podgrzewaną tylną szybę wykonaną ze szkła, zamiast wcześniejszego okna z tworzywa sztucznego. Dodatkowo dach można teraz całkowicie otwierać i zamykać elektrycznie, jednakże boczne „belki” nadal muszą być usuwane ręcznie. W trakcie produkcji przeprowadzono dwie modernizacje – w latach 2010 i 2012.
Używany Smart Fortwo: jaki silnik wybrać? Ten lepiej nie
Silniki? Wszystkie mają po trzy cylindry, wtrysk pośredni (benzynowe) lub common rail (diesle). Odmiany benzynowe pochodzą od Mitsubishi, mogły mieć turbo i/lub układ MHD (coś w rodzaju dzisiejszej mikrohybrydy; odradzamy – patrz dalej). Słabsze benzyny oferują moc 61 KM lub 71 KM, a od końca 2007 r. korzystają właśnie z układu MHD. W skrócie: mamy tu system start-stop i rozrusznik-generator napędzany paskiem. Zmiana niby nieduża i – w teorii – pożyteczna. Sęk w tym, że wersje MHD psują się dużo częściej niż odmiany bez tego udogodnienia. Najczęstsza przypadłość: pękanie paska pomocniczego i przegrzewanie się silnika.
CZYTAJ TEŻ: Używany Fiat Cinquecento, czyli „Cienki” wcale nie taki cienki
Jeśli więc odmiana benzynowa, to albo wolnossąca wyprodukowana do końca 2007 r., albo ta z turbo. Do dyspozycji mamy tu 83 KM (lub 101 KM w wersji Brabus), a przede wszystkim – znacznie wyższy moment obrotowy (120-147 Nm). I to on sprawia, że Smart Fortwo z turbo daje taką frajdę z jazdy. Wersję wolnossącą (bez MHD, będziemy to powtarzać do znudzenia) też kupić można, ale w takim wypadku ma się trochę wrażenie, że czegoś brakuje. Wszystkie silniki współpracują ze zautomatyzowaną skrzynią manualną, która nie jest może ideałem, ale pracuje płynniej niż w generacji 450. No i rzadziej się psuje.
Podczas oględzin używanego Fortwo generacji 451 należy zwrócić uwagę na kilka ważnych kwestii. Kluczowa jest regularna wymiana oleju (10-15 tys. km/rok), na dodatek należy używać tylko i wyłącznie środka zgodnego z normą przewidzianą przez producenta. Jasne, można to odnieść do wielu innych aut, ale akurat jednostki Smarta bywają wyjątkowo czułe w kwestii oleju. Diesle Mercedesa borykają się z zapchanymi filtrami sadzy (starsze auta mogą DPF-a nie mieć), znane są przypadki uszkodzonych chłodnic EGR. Z kolei wyciek płynu chłodzącego (dotyczy wszystkich wersji) może być następstwem ocierania się jednego z przewodów o tylny wózek.
Smart Fortwo z lat 2007-14: typowe usterki. Co się psuje?
Skrzynie biegów są dość trwałe, ale sprawdź, czy biegi zmieniają się płynnie. I czy nie czuć szarpania przy wrzucaniu wstecznego. Dobra wiadomość: często problemy da się rozwiązać poprzez aktualizację oprogramowania sterującego TCU (transmission control unit).
W przednim zawieszeniu z czasem lubią pękać sprężyny. Z kolei stukanie przy przejeżdżaniu przez progi zwalniające często wskazuje na zużyte tuleje wahaczy lub niesprawne łączniki stabilizatora (skrzypienie – gumy stabilizatora). W tylnych hamulcach dochodzi do problemów z tłoczkami – klocek „nie odbija”, co prowadzi do nagrzewania się obręczy. I podnosi spalanie.
Zabezpieczenie antykorozyjne jest OK, zwłaszcza że wiele paneli nadwozia wykonano z tworzyw sztucznych. No i mimo iż mamy tu geny Mercedesa, to jednak skorodować nie powinny… Uwaga na uszczelki tylnej szyby i pokrywy silnika – mogą się zużywać, co sprawia, że do kabiny przedostaje się wilgoć, a nawet – spaliny. A propos wilgoci, to uwaga na moduł sterujący skrzyni biegów. Znajduje się on pod siedzeniem pasażera i zwłaszcza w kabrioletach narażony jest na uszkodzenia spowodowane dostawaniem się wilgoci do środka. Jeśli więc zauważysz, że mokry jest dywanik pasażera, to wiedz, że coś może się dziać.
Jak jeździ Smart 1.0 z 2010 r.? Wrażenia z jazdy
A jak jeździ druga generacja modelu Fortwo? Auto do testu użyczył nam nasz widz Artur z Poznania. Wnętrze pozytywnie zaskakuje stylem – jest kolorowe i dobrze zaprojektowane pod względem ergonomii. Choć może nie każdemu przypadnie do gustu, na pewno nie można go nazwać nudnym. W kabinie tego egzemplarza dominuje intensywny czerwony kolor, który zdobi deskę rozdzielczą, boczki drzwi oraz fotele. Klimatyzacja jest jednostrefowa, ale jej obsługa, choć nietypowa, okazuje się bardzo intuicyjna. Również duży panel radia jest prosty w użytkowaniu. Do praktycznych rozwiązań należą zamykany schowek, uchwyt na kubek, półka przy kierownicy oraz schowki w drzwiach.
Stacyjka – jak w… Saabie. Czyli między fotelami. Uwaga natomiast na brak możliwości regulacji kierownicy. Rozmieszczenie zegarów również odbiega od standardów – prędkościomierz i wyświetlacz znajdują się przed kierowcą, podczas gdy obrotomierz i zegarek umieszczono nad konsolą centralną. Fotele przypominają kubełkowe, co zapewnia dobre trzymanie boczne, choć trudno je uznać za wybitnie komfortowe. Dla osób o wzroście do 190 cm miejsca jest wystarczająco, choć nieco może brakować przestrzeni na szerokość. Bagażnik ma za to bardzo solidne 220 l – zmieści się tu coś więcej, niż małe zakupy.
Zza kierownicy Smart mocno przypomina gokarta. Auto ma jedynie 2,7 m długości i rozstaw osi na poziomie nieco poniżej 1,9 m. Zawieszenie okazuje się sztywne, przez co Fortwo lekko podskakuje na nierównościach, ale jednocześnie świetnie trzyma się drogi i nie wychyla się w zakrętach. I to mimo tego, że jest to auto dość wysokie względem swej długości. Problemy pojawiają się jednak poza miastem – samochód staje się bardziej nerwowy, a przyjemność z jazdy znacznie maleje.
Używany Smart Fortwo II: jakie osiągi? Ile kosztuje? Ceny
Testowany egzemplarz pochodzi z 2010 r. i jest wyposażony w litrowy silnik benzynowy o mocy 71 KM. Tak, to (niestety…) wersja MHD. Osiągi? Pierwsza „setka” w 13,7 s oraz prędkość maksymalna wynosząca 145 km/h. Do miasta taka dynamika wystarcza, natomiast trudno powiedzieć, by w tej wersji kierowca odczuwał jakąś wielką frajdę z jazdy. Dlatego jeśli możesz, szukaj odmiany z doładowaniem. No i nie ma tam układu MHD. Choć – między Bogiem a prawdą – po wyższych przebiegach może pojawić się wydmuchana uszczelka pod głowicą.
Obecnie w serwisie OTOMOTO wystawiono ok. 40 Smartów z lat 2007-14. Ceny ruszają poniżej 10 tys. zł, ale to zazwyczaj zajechane egzemplarze po dostawcach jedzenia. Sufit jeśli chodzi o ceny wyznacza kwota ok. 30 000 zł, ale zazwyczaj są to albo wersje elektryczne, albo wersje Brabusa. Największy wybór daje kwota rzędu 13 000-18 000 zł.
Uwaga: koszty serwisu mogą być zaskakująco wysokie. Zwykłe serwisy widząc Smarta często mówią, że nie ma już terminów i że szybko nie będzie. Poza tym nie zawsze łatwo i tanio da się upolować mniej typowe części zamienne. Planując zakup Smarta upewnij się w związku z tym , że wiesz, gdzie znajduje się najbliższy serwis specjalizujący się w tej marce. A najlepiej spytaj sprzedającego o to, gdzie naprawiał swój egzemplarz. Jeśli u specjalistów – jest dobrze. Jeśli u pana Wieśka pod płotem – ryzyko nieco rośnie.