Wrocław walczy z plagą kradzieży kabli z publicznych punktów ładowania

We Wrocławiu kierowcy samochodów elektrycznych znaleźli się w prawdziwej pułapce – z 11 sprawdzonych punktów ładowania w zachodniej części miasta aż 10 zostało pozbawionych kabli. Złodzieje upodobali je sobie, ze względu na fakt, że są bogate w miedź. Jednocześnie właściciele elektryków muszą zmagać się z rosnącą frustracją.
- We Wrocławiu rośnie liczba ładowarek z obciętymi przewodami.
- O sprawie informują użytkownicy facebookowej grupy Elektromobilność.
- Kradzież kabli to nie tylko „polska specjalność”.
Okazuje się, że we Wrocławiu niemal każdy użytkownik samochodu elektrycznego zetknął się z widokiem obciętych przewodów do ładowania. Niestety, nie jest to jednostkowe zjawisko.
Autor wpisu na facebookowej grupie Elektromobilność podkreśla, że kradzieże kabli we Wrocławiu stały się już normą. Ba, coraz trudniej znaleźć sprawną ładowarkę w zachodniej części miasta.
Ładowarki z uciętymi kablami to nie tylko polski problem
Wrocław nie jest wyjątkiem. Już w zeszłym roku podobne przypadki zaczęły pojawiać się w Wielkiej Brytanii, a dziś problem rozprzestrzenił się na całą Europę. Powód okazuje się trywialny – przewody do szybkiego ładowania zawierają znaczną ilość miedzi.
To metal, który można łatwo sprzedać w skupie. W efekcie proceder staje się prostym i szybkim źródłem zarobku dla przestępców. Wystarczy podjechać pod stację, użyć nożyc i w kilka minut zniknąć z łupem.
Okazuje się to tym łatwiejsze, że ładowarki często znajdują się w mało uczęszczanych miejscach. Spotkać je można m.in. na tyłach stacji paliw, w zatoczkach przy drogach szybkiego ruchu czy na pustych parkingach przy supermarketach.
Brak ruchu, słaby monitoring i łatwy dostęp zapewniają złodziejom idealne warunki. Jeden sprawny ruch nożyc i przewód znika w kilka sekund – ot, cała filozofia.
Firmy szukają nowych rozwiązań
Firmy instalujące ładowarki na szczęście nie przyglądają się procederowi bezczynnie. Już rozpoczęły bowiem prace nad utrudnieniem życia przestępcom. W grę wchodzą m.in.:
- kable w specjalnych oplotach, odpornych na szybkie przecięcie, które niestety podnoszą cenę całej instalacji
- systemy czujników i kamer wbudowane w urządzenia. W momencie przecięcia kabla system uruchamia alarm, wysyła powiadomienie do służb i rejestruje wizerunek sprawców
Podobno pierwsze stacje ładowania zostały już wyposażone w powyższe rozwiązanie.
Problem dla kierowców elektryków
Najbardziej cierpią kierowcy. Samochód elektryczny bez możliwości naładowania staje się bezużytecznym balastem. Brak kabli oznacza konieczność szukania alternatywnych punktów i wydłużanie podróży.
Eksperci ostrzegają, że jeśli ten trend będzie się nasilał, infrastruktura ładowania stanie się jeszcze mniej wiarygodna. W efekcie może to doprowadzić nawet do wyhamowania rozwoju elektromobilności.
Nie chodzi tu już tylko o komfort, ale o zaufanie do całego systemu. Jeśli kierowcy mieliby ryzykować nocne polowania na sprawną ładowarkę, przesiadka na samochód elektryczny staje się mniej atrakcyjna niż kiedykolwiek.