Jeździłem Xpengami G6 i G9 po liftingu. Aż dziw bierze, że producent o 11-letnim stażu osiągnął taki poziom | PIERWSZA JAZDA

Choć Xpeng istnieje od 2014 roku, obecnie jest jednym z najszybciej rozwijających się producentów z Państwa Środka. Wsiadając do jego odnowionych SUV-ów – G6 i G9 – aż trudno uwierzyć, że nie siedzi się w którymś z aut renomowanej zachodniej firmy. Oba imponują jakością, nowoczesnością oraz… możliwościami ładowania. A jak jeżdżą?
- Odnowione Xpengi G6 i G9 otrzymały przede wszystkim ultraszybkie ładowanie.
- To SUV-y, odpowiednio, klasy średniej i wyższej, które pod wieloma względami są lepsze niż odpowiadające im Tesle.
- Cena Xpenga G6 startuje z pułapu 194 400 zł, a G9 – z 252 900 zł. Tyle że nie w testowanych wersjach.
Chiński Xpeng to start-up, który powstał w 2014 roku. Jego pierwszy samochód trafił do produkcji w 2018 roku, ale o tej firmie stało się naprawdę głośno wraz z premierą drugiego modelu. Było nim P7, pokazane w 2020 roku.
To auto, podobnie jak G6 i G9, można kupić w Polsce od kwietnia bieżącego roku. Na rynku chińskim Xpeng P7 już doczekał się absolutnie imponującego następcy (TUTAJ przeczytasz o nim więcej), natomiast G6 i G9 zostały mocno udoskonalone.
Xpeng G6 i G9: akumulator nowej generacji
Najwięcej nowego w przypadku obu tych modeli dzieje się w temacie baterii i ich ładowania. Ale już ich poprzednie wcielenia – sprzed liftingu – potrafiły przyjąć prąd z mocą 280 i 300 kW, odpowiednio w G6 i G9. To poziom elektrycznych Audi czy Porsche.
Odnowione Xpengi G6 i G6 pod tym względem stały się jednak znacznie lepsze. Za taką zmianą stoi przede wszystkim zupełnie nowa bateria 5C typu LFP (litowo-żelazowo-fosforowa), bez metali ziem rzadkich, jak kobalt czy nikiel. Pierwszy z nich przyjmuje prąd z mocą sięgającą 451 kW, a drugi – 525 kW.
W rezultacie nabicie akumulatora w zakresie od 10 do 80% zajmuje zaledwie 12 minut. Jeszcze większe wrażenie robi fakt, że wydłużenie zasięgu o 100 km trwa jedynie 2 minuty, a o 200 km – 5 minut.
Chińczycy chwalą się również wysokim poziomem bezpieczeństwa swoich najnowszych baterii. Są one wyposażone „w strukturę typuj 4-3-4 i osłonę balistyczną, odporną na ekstremalne warunki – w tym temperatury do 1000°C oraz nacisk boczny do 80 ton. Dodatkowo, żywotność akumulatora zwiększono o 30%, spełniając najbardziej rygorystyczne normy” – informuje chiński producent.
Xpeng G6 i G9: dwa spore SUV-y
Xpengi G6 i G9 to SUV-y, odpowiednio, klasy średniej i wyższej. Pierwszy z nich stanowi broń wycelowaną w wiadomym kierunku, czyli w stronę Tesli Model Y. Zdradza to przede wszystkim znajomymi proporcjami swojego nadwozia, które po modernizacji zyskało m.in. listwę świetną ciągnącą się przez całą szerokość przodu oraz nowe spojler z tyłu czy dyfuzor.
Xpeng G6 mierzy 476 cm długości, 192 cm szerokości oraz 165 cm wysokości. Wszystko to przy rozstawie osi wynoszącym 289 cm. G9 jest wyraźnie bardziej postawny, choć wymiarami wcale mocno nie odbiega od „G-szóstki”.
Pomiędzy zderzakami ma 489 cm, na szerokość mierzy 194 cm, a na wysokość – 167 cm. Jego rozstaw osi liczy 300 cm, a na tle mniejszego modelu wyróżnia się wciąż nowoczesną, jednak dość powściągliwą i anonimową sylwetką. Dla jednych to plus, a dla innych – niekoniecznie.
Nadwozia obu Xpengów spasowano dokładnie i zaopatrzono w chowane klamki. Co ciekawe, w przypadku G6 wysuwają się one automatycznie, natomiast w G9 – trzeba je wcisnąć z jednej strony. Bagażnik G9 imponuje swoją wielkością, wynoszącą 660-1576 l. W odwodzie jest też frunk o pojemności 71 l.



Xpengowi G6 musi wystarczyć tylko standardowy, tylny bagażnik, mierzący 571-1374 l. Na plus obu tym autom należy zaliczyć zastosowanie osłon progów, chroniących nogawki przy wsiadaniu/wysiadaniu w czasie niesprzyjającej aury.
Xpeng G6 i G9: zaskakująca jakość
Kabiny Xpengów G6 i G9 wykonano z bardzo jakościowych materiałów, godnych segmentu premium. Prawdę mówiąc w obu tych autach – w szczególności w większym z nich – nie ma miejsca na żadne oszczędności.
Mnóstwo tu miękkich tworzyw czy elementów ze skóry (Nappa na fotelach). Podsufitki i słupki dachowe wykończono zamszem, a twarde, ale dobrze wyglądające plastiki znalazły się jedynie w najniższych partiach kabin obu aut.


W G9 uwagę zwraca przede wszystkim dodatkowy ekran po stronie pasażera. Służy on do zarządzania rozrywką oraz do obsługi takich ustawień, jak ogrzewanie, wentylacja i masaż fotela po stronie pasażera. Działa bardzo szybko.
Xpeng G6 i G9: obszerne kabiny
Kabina G9 pod względem wymiarów jest godna klasy wyższej. Z tyłu wygospodarowano bardzo dużo miejsca, podłoga okazuje się całkowicie płaska (jak w G6), a kanapa dysponuje elektrycznie regulowanym kątem pochylenia oparcia oraz wysuwanymi poduszkami pod uda. Brakuje tu jednak panelu klimatyzacji, nie mówiąc o dodatkowym ekranie.
Wcale nie mniejsze wrażenie robi kanapa G6, w przypadku której regulacja pochylenia oparcia odbywa się ręcznie. Ale jak na wymiary tego auta, z tyłu miejsca jest w bród, choć także tutaj muszą wystarczyć jedynie dodatkowe nawiewy.


Jak informują przedstawiciele Xpenga, w obu autach po modernizacji zmieniono liczne elementy w kabinie. Najbardziej widoczna nowość dotyczy jednak G6, w którym zastosowano większy centralny ekran, na dodatek zaopatrzony w szybszy procesor. Jego interfejs okazuje się dobrze rozplanowany i czytelny, a działanie – natychmiastowe.
Ale – podobnie jak w G9 (ten sam system operacyjny) – powierzono mu zbyt wiele funkcji. Obok ustawień lusterek, są to jeszcze obsługa klimatyzacji, zarządzanie oświetleniem zewnętrznym oraz ustawienia trybów jazdy. W większym z Xpengów posunięto się jeszcze dalej i z poziomu ekranu ustawia się także… kolumnę kierownicy.
Co ciekawe, zmieniając ustawienia (ukryte głęboko), zarówno w G6, jak i G9 podczas jazdy na centralnym ekranie można oglądać filmy na platformie Youtube, co jest niezgodne z europejską homologacją. Dlatego zapewne z którąś z aktualizacji online opcja ta zostanie zablokowana. I jeszcze jedno – parując się z aplikacją Xpenga na smartfona można liczyć na automatyczne ustawienie zapamiętanych z innego auta pozycji fotela i kierownicy.
Xpeng G6 i G9: po trzy wersje napędów
Xpeng G6 występuje w trzech odmianach. Podstawowa dysponuje akumulatorem o pojemności 68,5 kWh (480 km zasięgu) i mocą 252 KM. Następny w ofercie jest model RWD Long Range (80,8 kWh, 535 km, 297 KM), a na szczycie – AWD Performance (80,8 kWh, 510 km, 487 KM).
Również G9 jest dostępne w trzech wersjach, różniących się pojemnością baterii, mocą i zasięgiem. Standard Range Pro ma 351 KM, zapewnia 502 km zasięgu (80,3 kWh) i ładowanie z mocą 445 kW. Long Range Pro oferuje identyczną moc, ale już autonomię na poziomie 585 km (94,6 kWh). Na szczycie gamy znajduje się AWD Performance o mocy 575 KM (540 km).
Komfortowy charakter G9
Pomimo tak wielu koni mechanicznych i świetnych osiągów (0-100 km/h w 4,2 s), G9 jest autem o bardzo komfortowym charakterze. Zawdzięcza to przede wszystkim znakomitemu wyciszeniu kabiny oraz dwukomorowemu zawieszeniu pneumatycznemu (dostępne tylko w AWD Performance). W trybie Comfort Plus fantastycznie „prasuje” ono wszelkie niedoskonałości jezdni, w czym nie przeszkadzają mu koła o średnicy 21 cali.
Jednocześnie to auto o pewnym i stabilnym prowadzeniu. Co ważne, nie jest ono zwaliste, ani nie daje odczuć kierowcy swojej wysokiej masy własnej (2395 kg). W szybkich zakrętach nie przechyla się nadmiernie, nie zaskakuje swoimi reakcjami, a na dodatek ma precyzyjny układ kierowniczy.
Xpeng G6 na tle modelu G9 wydaje się jednak o pół numeru mniejszy, bardziej poręczny i szybszy w reakcjach. Także tutaj komfort jest wysoki, choć na gorszych drogach daje o sobie znać nieco zbyt sztywne zawieszenie. „G-szóstka” jest też bardziej zwarta i chętniej zmienia kierunek jazdy.
Oba Xpengi okazują się praktycznie wyprane z emocji w czasie jazdy. O ile w G9, ze względu na jego komfortowy charakter, to nie przeszkadza, o tyle w G6 – już tak.
Xpeng G6 i G9: niewygórowane apetyty
Zarówno Xpeng G6, jak i G9 zapewniają świetne osiągi i zmienne charaktery, zależne od trybu jazdy. W Sport i Launch są niezwykle żywiołowe, natomiast w innych ustawieniach na gaz reagują po prostu sprawnie i szybko.
Jak na swoją moc, imponują jednak niedużym zużyciem energii. W czasie jazdy po Monachium i okolicy (trasa testowa miała długość około 140 km) w G6 wyniosło ono raptem 16,1 kWh/100 km. Z kolei w G9 na podobnej trasie, ale o połowie krótszej, było to niewiele ponad 20 kWh/100 km.
Xpeng twierdzi, że jego oba modele są przygotowane na przyszłość pod względem ładowania. Dlaczego? Ponieważ w Europie na razie praktycznie nie ma ładowarek, które pozwoliłyby na wykorzystanie ich możliwości (451-525 kW). Na słupku 350 kW oba długo przyjmują prąd z mocą powyżej 250 kW, a przy baterii nabitej w 93% wciąż ładują się z mocą 90-100 kW! Dopiero przy 97% spada ona do i tak solidnych 28 kW.
I jeszcze jedno. Choć systemy jazdy półautonomicznej działają w nich bardzo dobrze – same trzymają się pasa ruchu, przyspieszają i hamują do zadanej prędkości – brakuje w nich jednego. Mianowicie danych kartograficznych, przez co automatycznie nie zwolnią przed zakrętem czy przed rondem, co potrafi choćby Volkswagen Golf z predykcyjnym tempomatem adaptacyjnym.
Poza tym co rusz do uszu kierowcy dochodzą z nich różne ostrzeżenia, co na dłuższą metę bywa irytujące.
PODSUMOWANIE
Xpengi G6 i G9 to zaskakująco dopracowane samochody elektryczne. Absolutnie nie czuć w nich faktu, że ten producent powstał dopiero 11 lat temu. Oba świetnie wykończono, zaopatrzono w obszerne kabiny oraz w mocne i oszczędne napędy elektryczne.
G9 ma zdecydowanie bardziej komfortowy charakter, natomiast G6 okazuje się bardziej zwarte i poręczne na drodze. Oba też imponują szybkością ładowania, ale jednocześnie mogą irytować swoją obsługą, odbywającą się głównie za pomocą centralnego ekranu.
Pomimo tego, Xpengi G6 i G9 robią bardzo dobre ogólne wrażenie. Aby zachęcić klientów do ich zakupu, ten chiński producent zapewnia na nie 7-letnią gwarancję mechaniczną z limitem przebiegu 160 000 km i 8-letnią na baterię trakcyjną.






























































