(Być może) sprzedam komuś, kto rozumie te samochody:

Audi TT 1.8T Quattro 225 KM, w stanie (śmiem twierdzić) kolekcjonerskim, bezwypadkową, z autentycznym przebiegiem 160 tys. km, z czystą historią, z polskiego salonu.

TT-ka jest w moich rękach od 2008 roku, czyli od przeszło 17 lat. Pochodzi z polskiego salonu - już sam ten fakt czyni ją wyjątkową. Samochód kupiłem jako 8-letni, od ojca mojego kolegi z liceum, który był (ojciec) mecenasem Śp. Jana Kulczyka i przejął nówkę bezpośrednio od niego (ponoć sam P. Kulczyk ją specyfikował i używał w stanie nowości, ale tego nie umiem zweryfikować). Jestem więc drugim realnym użytkownikiem tego samochodu i znam jego historię.

Jest to wersja czarno - czarna, z czymś w rodzaju starożytnego pakietu S line (w 2000 r. nie było czegoś takiego, na pewno nie w TT) - z czarnymi wnętrzami reflektorów, większymi felgami, czarną podsufitką i charakterystycznym emblematem na kierownicy. Moim zdaniem to idealna specyfikacja - reflektory najlepiej wpisują się w linię auta. Wyposażenie jest pełne: światła ksenonowe, 4 poduszki powietrzne, ESP, radio Concert ze zmieniarką na 6 płyt CD (wciąż świetnie działa), nagłośnienie BOSE, automatyczna klimatyzacja, alarm z dezaktywacją wnętrza, całe wnętrze wykończone piękną skórą. Braku podgrzewanych foteli w pełnej specyfikacji nie umiem wytłumaczyć.

TT-ka jest moim zdaniem w stanie idealnym jak na swój wiek. Nigdy nie była tuningowana, czipowana, obniżana, gazowana (pierwszy właściciel miał tuningowe zakusy - ale nie zrobił tego). Od zawsze utrzymywana w stanie oryginalnym (seryjne felgi 17" zastąpiłem nowymi dopiero w tym roku, oryginały posiadam). Przez całe swoje życie garażowana, traktowana z troską (co nie znaczy, że parę razy nie pojechała grubo ponad 200 km/h, oczywiście w Niemczech), użytkowana przez osoby niepalące. Zawsze była 2 lub 3-cim autem w rodzinie. Okazjonalnie z tyłu jeździło dwóch przedszkolaków - ale to ściśle tajne (oni też nie palą).

Stan wnętrza jest moim zdaniem wyśmienity - skóra na fotelu kierowcy i lewym podłokietniku najlepiej świadczy o autentyczności przebiegu (nigdy nie była traktowana niczym innym, niż ściereczki z woskiem). Deska po 1 właścicielu posiada otworki po zestawie telefonicznym - nie wymieniałem, by nie ruszać oryginalnego montażu deski. Mam zachowaną oryginalną półkę bagażnika (nie wożę, bo lubi potrzeszczeć przy głośniejszej muzyce).

Gwarantuję oryginalny przebieg i bezwypadkowość - choć auto przez te ćwierć wieku użytkowania zaliczyło 3 pocałunki typu parkingowego: w tył ok. 20 lat temu, w przód ok. 15 lat temu (wymiana lewego reflektora i zderzaka w ASO na nowych częściach, to już za mojej kadencji) i znów w przód zeszłej zimy (nie dojechałem na zmianę opon, pokonała mnie pani, która już ruszała, a jednak zahamowała - wymiana reflektora prawego i wrócił oryginalny zderzak, który zachowałem po 1 stłuczce, bo był w bardzo dobrym stanie). Wszystkie blachy i szyby są oryginalne (nawet przednia), większość powłoki lakierniczej - również. Żadna z 4 poduszek powietrznych nigdy nie odpaliła.

W przeszło 25-letnim aucie zawsze znajdzie się jakiś drobny defekt "do zrobienia na później", ale od lat staram się TT-kę utrzymywać, bez oszczędzania funduszy, w należytym stanie, a naprawy poczynione przeze mnie w ostatnich latach sprawiają, że jestem pewny, że lepszego egzemplarza na sprzedaż aktualnie w Polsce nie ma (co innego na stronie niemieckiej - polecam lekturę tym, którzy stare TT-ki znają jedynie z polskich remiz, szrotów i filmu Wesele, a moją cenę uznają za wygórowaną).

Nie opisuję wszystkiego, co naprawiałem przez 17 lat (przepływomierze, kilka razy rozrząd, paski, kółka, lampki, czujniki ABS, wyświetlacze), bo nie ma tyle miejsca w formularzu. Mam 2 książki serwisowe (oryginalna wypełniona do końca, drugą uzupełnia stos faktur z serwisów). Pewien jestem jednego: jakbym wpisał cenę 100 000 zł, to, licząc poświęcony czas, serce i pieniądze, interesu na tym aucie nie zrobię, bo nigdy nie było to moim celem.

Na przestrzeni ostatnich kilku lat, z ważniejszych rzeczy, wymieniłem m.in.:

- sprzęgło z dwumasą,

- turbinę,

- zawieszenie (wahacze, tuleje, sprężyny z kielichami, amortyzatory),

- hamulce (tarcze z osłonami, klocki, przewody, zaciski),

- koła (obecnie nowe felgi 18" Axxion + całoroczne opony Hankook, dorzucam komplet oryginalnych felg 17" do regeneracji, z prawie nowymi całorocznymi oponami Continental),

- nakładki progowe (oryginalne - po naprawie progów, które zaczęły korodować).

Poza progami naprawiłem korozję listew dachowych i tylnej klapy przy oświetleniu rejestracji. Reszta nadwozia - bez rdzy.

Silnik i skrzynia po porządnym serwisie mają się świetnie - myślę, że zdecydowana większość z 225 KM wciąż żyje i bardzo chętnie dałoby wycisk młodszym ulicznym rajdowcom - szczególnie na mokrej nawierzchni.

W zeszłym roku pojechałem na badanie techniczne do ASO Audi, by dowiedzieć się, co jeszcze można naprawić. Badanie zaliczyłem, a przy okazji moje 24-letnie wówczas auto skierowano na akcję serwisową ładunku poduszki powietrznej, który został bezpłatnie wymieniony. Miłe doświadczenie.

Na dziś niezadowolony jestem z: pompy wspomagania (wspomaganie działa bez zarzutu, ale nowa pompa Meyle trochę 'jęczy' przy manewrach na parkingu - może trzeba będzie wstawić Boscha, by było elegancko), napędu szyby kierowcy (humorzasta od lat - czujnik otwarcia drzwi raz styka, raz nie), powoli postępującej korozji podwozia (w najbliższych latach trzeba będzie już myśleć o wypiaskowaniu i zabezpieczeniu, bo nie było to robione od nowości, a szkoda samochodu). Tej zimy TT-ka, jeśli nie zmieni właściciela, będzie stała w suchym garażu.

Cena podlega konstruktywnej negocjacji. Jeśli ktoś uważa pięciocyfrowe kwoty za konstruktywną negocjację, to niech nie dzwoni - sprzedać nie muszę, do przyszłego sezonu chętnie poczekam, a zdrowe TT-ki już tanieć nie będą.

Jeśli ktoś chciałby zamiast samochodu przejąć moją żonę, która nakłania mnie do sprzedaży, jestem bliski rozważenia takiej propozycji.