Kiedy Koreańczycy projektowali tego SUV-a, mieli jeden cel: zrobić auto, które wygląda groźnie jak czarny charakter z filmu, a prowadzi się tak lekko, że nawet Twoja teściowa uzna, że „w sumie fajne”.

Oto on – Kia Sportage z 2018 roku, wersja M, czyli złoty środek: nie za biednie, nie za bogato – tak w sam raz, żeby poczuć się komfortowo, a przy okazji nie spłacać auta do emerytury.

Pod maską znajdziesz 1.6 benzynę, 132 KM, bez turbo – czyli silnik, który nie lubi dramatów. Zero turbosprężarek, zero zbędnych problemów. Wlewasz, jeździsz i patrzysz z uśmiechem, jak sąsiad walczy z zapchanym DPF-em.

Kolor? Czarny jak kawa w poniedziałek rano – elegancki, ponadczasowy i zawsze pasujący do wszystkiego. SUV, który wygląda, jakby w każdej chwili mógł jechać na czerwony dywan albo… na działkę po ziemniaki.

Wyposażenie – czyli bajery w standardzie:

• ABS – zawsze trzyma Cię w ryzach.

• ESP + ASR – zamiast driftu na rondzie, masz kontrolę.

• Kontrola zjazdu – na górce auto myśli za Ciebie.

• Line Assist – żebyś nie pisał SMS-ów i nie kończył w rowie.

• 10x AIRBAG – poduszki jak w pięciogwiazdkowym hotelu.

• Centralny zamek – jedno kliknięcie i spokój.

• Wspomaganie kierownicy – bo siłownia to nie za kółkiem.

• Wielofunkcyjna kierownica – pilot do wszystkiego w zasięgu rąk.

• Tempomat + ogranicznik prędkości – noga na luzie, mandaty w odwrocie.

• Komputer pokładowy – zawsze wiesz, ile jeszcze pojedziesz „na rezerwie”.

• Automatyczna klimatyzacja dwustrefowa – Ty zimą w Arktyce, pasażer w tropikach.

• 4x podgrzewane siedzenia – bo zimą to luksus, nie gadżet.

• Radio dotykowe z Bluetooth, AUX i USB – muzyka, jaka chcesz i kiedy chcesz.

• Nawigacja GPS – zgubisz się tylko z własnej winy.

• Kamera cofania – parkujesz jak zawodowiec.

• Czujniki parkowania – gdyby kamera miała gorszy dzień.

• Czujniki zmierzchu i deszczu – auto wie, kiedy się ściemnia i leje.

• Alufelgi – bo stalówki to obciach.

• 4x elektryczne szyby – korbki zostały w muzeum.

• Elektryczne lusterka ze składaniem – sąsiad już nie urwie.

• Lusterko fotochromatyczne – koniec z oślepianiem w nocy.

• Elektrycznie regulowane podparcie lędźwi – bo kręgosłup też lubi komfort.

Podsumowywując:

To nie jest zwykła Kia – to Sportage na sterydach komfortu. Masz tu więcej bajerów niż w niejednym salonie masażu: podgrzewane siedzenia, podparcie lędźwi, klima dwustrefowa – tylko masażystki brakuje. Silnik? 1.6 benzyna bez turbo – czyli zero dramy, zero awarii, czysta jazda i czysta głowa.

Chcesz być królem parkingu pod Biedronką? Proszę bardzo. Chcesz wyglądać groźnie, ale jednak wygodnie w korku do Mielna? Proszę bardzo. Ten SUV ogarnia wszystko – od wożenia dzieci, przez wypady na wakacje, po szpan na mieście.

Krótko mówiąc: auto do wszystkiego, które wygląda jak „full opcja z Instagrama”, a jeździ tak prosto, że nawet Twoja teściowa by to ogarnęła.