Oszczędzając zainteresowanym zakupem wszelkich rodzinnych historii oraz marketingowych kawałków, dlaczego akurat ten samochód jest lepszy niż inne...

Sprzedaję, bo kupiłem większy.

Auto w moich rękach od 2018r., używane jako jeden z trzech samochodów, tylko do wyjazdów rodzinnych i na większe zakupy (silnik 4,7l w benzynie to nie jest dobry wybór na codzienne dojazdy do pracy, ale zapas 340KM robi robotę w każdej sytuacji). Poza wyjazdami garażowany (w ogrzewanym garażu a nie pod wiatą).

Kupiłem go od pierwszego właściciela (znajomi przeprowadzali się z USA i przywieźli go jako mienie przesiedleńcze - tak, tak, jeszcze w 2015r. uwierzyli Kazikowi, że "Ameryka też się sypie..."). W każdym razie jestem drugim właścicielem pojazdu.

Auto zalicza się do tych bardziej doposażonych:

Elektryczne szyby (przednie, tylnie i boczne w bagażniku);

Elektryczne lusterka boczne

Elektryczne fotele z przodu

Podgrzewane fotele z przodu

Dwustrefowa klimatyzacja (generalnie z przodu można na bank ustawić dwie różne strefy temperatury)

Dwa szyberdachy (przedni elektrycznie otwierany, tylni tylko z roletą)

Elektrycznie wysuwany trzeci rząd foteli (2szt.)

Pompowane przednie fotele (a może to masaż - na początku się tym bawiłem, potem przestałem zwracać uwagę, że to mam)

Xenony (a może i Bi - ja tam jeżdżę w środku, drogę dobrze doświetlają)

Nagłośnienie Harman Cardon

Tempomat

Keyless

Pneumatyczne zawieszenie

Hak z europejską wtyczką

Elektrycznie podnoszona klapa bagażnika

Wyświetlacze w zagłówkach - fabrycznie to działało tylko na DVD i VCD, natomiast dołożyłem wsparcie dla odtwarzacza multimedialnego. Jeśli mam być szczery, to korzystałem z tego może z 10 - 15 razy, potem dzieci wyrosły.

Do radia dołożony moduł bluetooth (po przestawieniu radia w tryb Aux można słuchać muzyki, jutuba czy spotifaja)

Dodatkowo belki poprzeczne Thule do montażu bagażnika dachowego na relingach

W samochodzie wszystko działa - command, kamera cofania, wyświetlacze (amerykański panel klimy w Fahrenheitach wymieniłem na europejski w stopniach Celsjusza). Ja osobiście jestem niepalący i niewapujący, zresztą w mojej rodzinie nikt tego nie praktykuje, a ja obcym palić w moim aucie nie pozwalam - nie ma tu ani wypaleń, ani rozcięć, ani popiołu, ani osadu z gliceryny. Na podłodze zarówno gumowa wykładzina Mercedesa jak i fabryczne dywaniki, również bez wypaleń.

Samochód na bieżąco serwisowany w Broler Bosch Service przy Rzemieślników w Warszawie. Jedyne, do czego można się przyczepić, to zmora wszystkich GL z takim silnikiem - stale zapalająca się lampka "Check engine" związana z niewłaściwą detekcją położenia wałków rozrządu. Jak kupiłem samochód w 2018r. to już się zapalała, teraz też się zapala, ale auto jeździ bez problemów. Komu to przeszkadza, może usunąć za jedyne okazyjne 9000 PLN (wyciągnięcie silnika, wymiana czujników, włożenie silnika) - dla mnie wyłączenie tej lampki nie jest warte 9 tysięcy. A no - nie podświetla się logo Mercedesa w progu przy drzwiach kierowcy - podobno ma się podświetlać, ale to nie działa od kiedy go kupiłem, a mi jakoś nie było do szczęścia potrzebne.

Samochód ładnie pali, dobrze trzyma się drogi, wydaje mi się, że któreś łożysko szumi, ale w serwisie powiedzieli, że jestem przeczulony.

Nawet mi przez myśl nie przeszło żeby zakładać gaz (w zapasie butla starczy pewnie na 130 km, a robić cysternę w bagażniku nie miało dla mnie sensu), natomiast dzięki temu silnik jest w bardzo dobrym stanie.

Jeśli chodzi o blacharkę, to przez moje 7 lat użytkowania auto nie miało nawet parkingowej szkody (no nie licząc wgniotki na drzwiach od kufra motocykla jak go ze stopki strąciłem - wgniecenie delikatne, nie lakierowałem, nie szpachlowałem, nie rdzewieje od 2019 roku). U pierwszego właściciela robiona była dolna część prawych przednich i tylnich drzwi (przerysowane o cośtam) - zrobione w serwisie na Romera, nie rdzewieje, ja nie ruszałem. Również poprzednim właścicielom oberwał się pod blokiem sopel i wybił przednią szybę. Również było robione na Romera, mam między papierami jeszcze fakturę za wymianę szyby.

Jakkolwiek zadbany i garażowany, ten samochód ma już 18 lat, i mimo że Mercedes to kobieta, to w wieku osiemnastki widać już pewne skazy na fizjonomii. Wiadomo, że gdzieś na masce trafi się jakiś odprysk od kamyczka, zaś błotniki mają ślady korozji od wewnętrznej strony (taki mamy w Polsce klimat, pewnie jakby auto zostało na Florydzie, tylko by mu się lakier zmatowił). Osobiście nie uważam, że ma sens robienie tego przed sprzedażą, bo z doświadczenia wiem, że jeśli naprawię (zapłacę) to pojawi się klient z czujnikiem lakieru, który będzie chciał zniżkę na "panie był bity". Nie chce mi się użerać i dwa razy tracić, także wada jest widoczna, wolę zażądać rozsądnej ceny za pojazd, a nowy właściciel zrobi sobie (albo i nie) tak jak będzie chciał.

Auto do obejrzenia i zakupu w podwarszawskich Ząbkach.

VIN 4JGBF71E07A186522