Skoda Fabia Combi 1.4 MPI + LPG – kombi jak szwajcarski scyzoryk, tylko tańszy w ostrzeniu

Sprzedam Fabię, rocznik 2004, 1.4 MPI 16V (75 KM) – legendarny silnik „odkurzacz do kilometrów”: prosty jak klocki Lego, odporny jak termos w górach i naprawialny przez każdego mechanika z pulsującym kciukiem. Przebieg 298 000 km, ale ten motor liczy kilometry jak kroki – byle do przodu.

Dlaczego to jest dobry deal?

LPG Landi Renzo – przełącza się na gaz gładziej niż DJ na weselu o 1:37 w nocy. Oszczędzasz, jeździsz, uśmiechasz się przy dystrybutorze.

Klimatyzacja – dmucha chłodem jak lodówka po otwarciu o północy; czynnik i przegląd robione rok temu.

Hak wbity w dowód – jak tatuaż „Mama” u marynarza. Ciągnie, co trzeba.

2 komplety kół – lato: alu (na lans), zima: stal + kołpaki (na wojnę). Do tego koło zapasowe, gumowe dywaniki i dwa kluczyki – bo jedna para zawsze się gubi „na chwilę”.

Audio BT – piosenki, rozmowy, podcasty o zdrowym kręgosłupie kierowcy taksówki (ironia zamierzona – czytaj niżej).

Wnętrze jak po metamorfozie:

Podsufitka nowa – nie zwisa jak hamak na działce.

Kierownica z nowym obszyciem – łapie się przyjemniej niż świeżego pączka.

Gałka zmiany biegów nowa – klik, klik, satysfakcja jak w dobrym długopisie.

Zrobione i ogarnięte (żebyś nie musiał):

Rozrząd – świeżo po; następny przy 333 tys. (masz luz do kolejnego sezonu seriali).

Hamulce – 10 tys. km temu.

Bębny tył + osprzęt – ogarnięte.

Sworznie i końcówki drążka – 20 tys. km temu (prowadzi się prosto jak pasek w Wordzie z włączonym „wyrównaniem”).

Nowy akumulator – odpala nawet po weekendzie bez sensu.

Przegub – wymieniony rok temu.

Alternator – regeneracja ok. 1,5 roku temu (ładuje jak influencer energią na live’ie).

Oleju i filtrów celowo nie wymieniałem przed sprzedażą – każdy robi „start serwisowy” pod siebie. Komplet filtrów + olej dorzucam gratis. To jak zestaw startowy w RPG: wychodzisz z garażu uzbrojony.

Do zrobienia (uczciwie, bez pudru):

Progi i tylna klapa – czas na małą kurację blacharsko-upiększającą.

Czujnik ABS – świeci błąd. Czujnik tani, wymiana bez dramatu.

Historia:

U mnie od 2021 r., wóz wierny jak pies sąsiada – zawsze dowiózł do celu.

UWAGA, plot twist:

W dowodzie rejestracyjnym jest wbite TAXI, ale auto nigdy nie woziło klientów. Zero taksometrów, zero historii „pod Żabką”. Po prostu papier – jak wpis „sportowiec” w Tinderze.

Nie obrażam się na rozsądne propozycje. Wpadnij, zobacz, przejedź się – a potem zapnij hak, zatankuj LPG i pojedź po meble z OLX jak król logistyki dzielnicowej.

Piszesz? Dzwonisz? Gołębia też przyjmę, byle nie był na stalówkach.