15 września 2024

Czarne chmury nad europejskim przemysłem motoryzacyjnym. Kryzys to mało powiedziane

Volkswagen Tiguan

Kryzys wśród europejskich wytwórców samochodów trwa już przynajmniej od zeszłego roku. Jak się okazuje, prawie 33% mocy produkcyjnych fabryk BMW, Mercedesa, Stellantisa, Renault i Volkswagena w 2023 roku była niewykorzystana. I wcale nie zanosi się, aby było lepiej!

Roczna sprzedaż nowych samochodów na Starym Kontynencie pozostaje obecnie na poziomie o około 3 mln niższym niż sprzed pandemii Covid-19. W związku z tym wiele fabryk samochodów nie pracuje pełną parą.

Do tego dochodzą nieoczekiwane spowolnienie popytu na elektryki oraz rosnąca siła chińskich marek na Starym Kontynencie. Oznacza to, że koncerny motoryzacyjne muszą szukać w Europie dodatkowych oszczędności.

„Więcej producentów samochodów walczy obecnie o kawałki mniejszego tortu. Niektóre zakłady na pewno będą musiały zostać zamknięte” – twierdzi Matthias Schimdt, niezależny analityk motoryzacyjny.

Kryzys: winna elektromobiność?

Aktualnie groźba zamknięcia fabryk samochodów w Europie staje się bardziej realna niż do tej pory. Niedobory siły roboczej spowodowały wzrost płac. Do tego dochodzą liczne problemy geopolityczne, wysokie koszty energii oraz ogromne inwestycje ze strony koncernów w rozwój elektromobilności.

Przemysł motoryzacyjny obecnie odpowiada za 7% PKB Unii Europejskiej i tworzy ponad 13 mln miejsc pracy. Ale sytuacja w branży motoryzacyjnej na Starym Kontynencie jest obecnie bardzo napięta.

Szczególnie w Niemczech, gdzie przechodzenie na elektromobilność odbija się mocną czkawką. Przede wszystkim Volkswagenowi, w przypadku którego mówi się o konieczności zamknięcia dwóch rodzimych fabryk (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).

Według Fabiana Brandta – eksperta branży motoryzacyjnej z firmy doradcze Oliver Wyman – obecnie liczne firmy znajdują się przed koniecznością konsolidacji swoich europejskich zakładów. Oczekuje się, że ocenią one ich wydajność i na tej podstawie będą decydować o ich przyszłości.

Największe problemy ma Volkswagen

Stopień wykorzystania mocy produkcyjnych może się różnić w zależności od wielu czynników. To nie tylko kwestia tego, jaki samochód jest wytwarzany, ale również liczba zmian, pracowników oraz inne wydatki.

Według Michaela Deana – analityka Bloomberg Intelligence – fabryka pracująca na poziomie poniżej 50% swojej mocy przynosi straty.

Ale wszystko zależy również od możliwości konkretnych koncernów. Mercedes, który już od dawna pozostaje za BMW pod względem liczby sprzedawanych aut na prąd, chwali się swoją elastycznością.

Przedstawiciele tego wytwórcy twierdzą, że jest ona na tyle duża, iż do 2029 roku powinien on uniknąć przymusowych zwolnień. Poza tym Mercedes chce pobudzić popyt poprzez wprowadzenie samochodów elektrycznych nowej generacji.

Największe problemy spośród największych producentów aut w Europie ma koncern Volkswagen. Najpierw, dwa lata temu informował on o konieczności budowy nowej fabryki elektryków w Niemczech, jednak w zeszłym roku wstrzymał się od tych planów.

Ba, dwa miesiące temu przedstawiciele giganta ogłosili możliwość zamknięcia swojej fabryki w Brukseli. Powstaje tutaj Audi Q8 e-tron, którego sprzedaż obecnie wyraźnie spadła.

Co więcej, po ostrzeżeniu o konieczności zamknięciu dwóch fabryk w Niemczech, Volkswagen w ostatni wtorek (10 września 2024 roku) anulował gwarancje zatrudnienia dla swoich niemieckich pracowników. Obowiązywały one od 1994 roku!

Kryzys się pogłębia

Skutki spowolnienia w elektromobilności obecnie się pogłębiają. Kolejni producenci, w tym m.in. Volvo, zweryfikowali swoje plany w zakresie przechodzenia na produkcję elektryków. Tym samym na straty narazili m.in. poddostawców.

Pod presją znajduje się Stellantis, którego zyski w pierwszym półroczu 2024 roku były znacznie poniżej oczekiwań. Koncern, zarządzany przez Carlosa Tavaresa, ma obecnie ogromne problemy w USA. Dotyczą one m.in. lokalnych marek, które cierpią na brak nowoczesnych modeli, a ich dealerzy – na potężne stany magazynowe.

Volkswagen, Mercedes i BMW borykają się obecnie z niekorzystną sytuacją w Chinach. Pierwszy z nich w zeszłym roku, po latach dominacji, stracił tytuł najchętniej kupowanej marki na rzecz BYD-a. Również pozycję Mercedesa i BMW podgryzają lokalni wytwórcy (TUTAJ poznasz wyniki badania jakość aut z Chin).

Zamknięcie fabryk samochodów to zawsze ostateczność i trudny orzech do zgryzienia. Trzeba pamiętać jednak, że o ich losie decydują rady nadzorcze, w których obok władz koncernu, zasiadają również przedstawiciele związków zawodowych czy państw.

„Producenci samochodów będą chcieli zamknąć niektóre fabryki, aby obniżyć koszty i zwiększyć konkurencyjność. Przeszkodą będą negocjacje ze związkami zawodowymi” – kończy Schmidt.