Samochody spełniające normę Euro 4 czystsze niż Euro 6? Zaskakujące rozwiązanie dla SCT

Badanie przeprowadzone m.in. na Politechnice w Mediolanie pokazują, że starsze samochody w pewnych okolicznościach mogą emitować mniej zanieczyszczeń niż nowe. Aby nie blokować ich wjazdu np. do stref czystego transportu wystarczyłoby zastosowanie tzw. „zielonej skrzynki”, która oceniałaby styl jazdy kierowcy.
W tym roku w polskich miastach, m.in. w Warszawie, w życie mają wejść strefy czystego transportu (SCT). Choć spotyka się to ze skrajnymi reakcjami, ich wprowadzenie ma na celu lokalne ograniczenie zanieczyszczeń.
W związku z tym, przykładowo do warszawskiej SCT nie wjadą samochody starsze niż 18-letnie w przypadku silników Diesla oraz 27-letnie pojazdy benzynowe. Czyli auta wysokoprężne objęte normą Euro 4 (2005-2009 r.), a benzynowe – Euro 3 (2000-2005 r.).
Badanie Politechniki w Mediolanie
Choć obecnie samochody spalinowe spełniające obowiązującą właśnie normę Euro 6 uważa się „najczystsze” pod względem składu spalin, okazuje się, że nie zawsze tak jest. Wszystko zależy od takich czynników, jak styl jazdy, rodzaje dróg czy prędkość (TUTAJ przeczytasz o założeniach normy Euro 7).
Takie wnioski płyną z badania przeprowadzonego przez Politechnikę w Mediolanie przy udziale firmy Unipol. Objętych nim zostało 3000 samochodów zarejestrowanych we Włoszech w 2022 roku i podzielonych na 3 grupy po 1000 pojazdów.
Pierwszą stanowią auta spełniające normę Euro 4. Kolejną pojazdy objęte Euro 5, a ostatnia – Euro 6. Co ważne, w badaniu uwzględniono nie tylko markę i model auta, ale również:
- przebieg (łączny i podzielony na różne rodzaje dróg: miejskie, pozamiejskie, autostrady)
- średnią prędkość (również ze względu na rodzaj dróg)
- styl jazdy
Powyższe informacje uzyskano, dzięki danym telemetrycznym zebranym z samochodów i wykorzystywanym m.in. przez firmy ubezpieczeniowe. Posłużyły one do stworzenia modelu szacującego całkowitą roczną emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Modelu, który bierze pod uwagę nie tylko specyfikację techniczną, ale i informacje z rzeczywistego użytkowania.
Rozwiązanie dla SCT: nie dla wielkich SUV-ów
Co wynika z badania Politechniki w Mediolanie? Otóż biorąc pod uwagę dane dotyczące Euro 4 i Euro 6, okazuje się, że średnia całkowita emisja roczna dwutlenku węgla jest znacznie wyższa w pierwszej grupie samochodów. Wynosi ona, odpowiednio, 4350 kg i 3650 kg.
Ale cząstkowa analiza danych nie pokazuje już tak jednoznacznych wyników. Otóż w 26% pojazdów spełniających normę Euro 4 emisja CO2 okazuje się niższa niż w przypadku aut z homologacją Euro 6.
W przypadku skrajnych przypadków, czyli aut z Euro 6 wytwarzających najwięcej dwutlenku węgla i najbardziej „cnotliwych” modeli Euro 4, różnice są wręcz kolosalne. Te pierwsze emitują aż 6 razy więcej tego gazu niż drugie.
Łatwo sobie wyobrazić, że te wyjątkowo paliwożerne auta to duże SUV-y. Nawet wyposażone w skomplikowane układy oczyszczania spalin, emitują one znacznie więcej dwutlenku węgla do atmosfery niż niewielkie auta z silnikiem 1.0.
W przypadku ruchu miejskiego samochody „wysokoemisyjne” spełniające Euro 6 produkują 10 razy więcej CO2 niż „niskoemisyjne” pojazdy objęte Euro 4. Pamiętajmy, że pierwsze z nich w znacznie większym stopniu redukują zanieczyszczenia, takie jak tlenki azotu i cząstki stałe. Z drugiej strony w przypadku dwutlenku węgla norma nie ma już bezpośredniego przełożenia na ilość tego gazu.
Rozwiązanie dla SCT: „zielona skrzynka”
Zgodnie z badaniem Politechniki w Mediolanie należy odejść od modelu skupionego na emisji dwutlenku węgla zależnej od normy Euro. W rzeczywistości to kierowca ma decydujący wpływ na to, ile tego gazu wytworzy jego samochód. Tutaj najważniejszy jest przede wszystkim styl jazdy, przekładający się na średnią prędkość. (TUTAJ przeczytasz, jak obliczyć zasięg auta).
Z tego względu w badaniu zaproponowano wydaje się idealne rozwiązanie dla SCT. Czyli wprowadzenie „zielonej skrzynki”, która wykrywałaby ekologiczne zachowania kierowcy danego samochodu. Jej zastosowanie pozwoliłoby nie blokować wjazdu pojazdów do stref czystego transportu tylko dlatego, że spełniają normę Euro 4 czy Euro 5. Dzięki temu przedłużyłaby się ich żywotność.
Co istotne, wprowadzenie „zielonej skrzynki” technologicznie jest już możliwe. Otwartym pozostaje tylko pytanie – co na to władze?