Producenci akumulatorów też idą na wojnę cenową!

Wojna cenowa, wywołana przez Teslę, przenosi się na inne gałęzie motoryzacji. Największy producent akumulatorów na świecie – chiński CATL – zapowiedział kolejne obniżki cen baterii trakcyjnych, co wywołało natychmiastową reakcję ze strony innego wytwórcy.
Wojna cenowa, wywołana przez Teslę, spowodowała, że Carlos Tavares – szef koncernu Stellantis – niedawno mówił o „krwawej łaźni” dla firm motoryzacyjnych. „Historycznie marże producentów wahały się od 3 do 14%, a dziś obserwujemy znaczny spadek ich rentowności na świecie” – twierdził Portugalczyk.
„Jeśli ceny spadają w tempie większym niż możliwości obniżenia kosztów produkcji, przedsiębiorstwa znajdują się w trudnej sytuacji. W rezultacie zamykają swoje bilanse na minusie i ryzykują stanie się ofiarą grup mających porządek na kontach” – mówił Tavares.
Trudne chwile nadchodzą też dla wytwórców akumulatorów. Chiński CATL (Contemporary Amperex Technology Co. Limited) ogłosił, że właśnie reorganizuje swoje linie produkcyjne. Celem jego działań jest obcięcie kosztów (TUTAJ przeczytasz o najnowszym akumulatorze LFP).
Wojna cenowa: CATL kontra FinDreams
CATL obecnie pokrywa aż 37,4% światowego rynku baterii trakcyjnych. A chce jeszcze więcej. Jego flagowy produkt, czyli akumulatory LFP (litowo-żelazowo-fosforanowe) o pojemności 69 kWh, kosztują coraz mniej.
Na początku 2023 roku sprzedawano je w cenie 0,9 juana za Wh (51 grosze). W sierpniu spadła ona do poziomu 0,6 juana (34 gr), ale to nie koniec obniżek. Prognozy mówią, że w tym roku CATL będzie w stanie zaoferować swoją baterię LFP w kwocie 0,4 juana (23 gr) za Wh.
Oznacza to, że w ciągu roku cena Wh zmalała o połowę! Wykonując obliczenia matematyczne widać, że oszczędność już 1 juana (56 gr) na Wh sprawia, że cena samochodu elektrycznego o pojemności 60 kWh spada o 6000 juanów (3377 zł).
W związku z obniżkami CATL-a, drugi największy obecnie baterii trakcyjnych na świecie (15,7% udziału rynkowego), czyli BYD i jego jednostka FinDreams, szykuje się na wojnę. Firma właśnie wydała wewnętrzne wezwanie, w którym zwraca się do pracowników o dalsze ograniczenie kosztów.
Celem tych działań ma być zwiększenie konkurencyjności, zwłaszcza w obszarze zamówień publicznych. Zdaniem kierownictwa spółki istnieje obecnie duże pole manewru w zakresie cięć i nie ma czasu do stracenia (TUTAJ przeczytasz o rekordowym zasięgu elektryka).
Bardzo długa droga
Planowana przez CATL-a obniżka oznacza, że za 1 kWh baterii, z tym że nowszego konstrukcyjnie akumulatora LFP, trzeba będzie wkrótce zapłacić raptem 230 zł. Patrząc na cenę baterii w ujęciu historycznym, ich producenci wykonali ogromną pracę i pokonali niesamowitą drogę.
W 2010 roku za 1 kWh akumulatora litowo-jonowego trzeba było zapłacić, bagatela, 1000 euro, czyli 4380 zł po obecnym kursie tej waluty. W 2021 roku 1 kWh kosztował już około 120 euro, natomiast rok później – 106 euro (464 zł).
Czym różni się akumulator LFP (litowo-żelazowo-fosforanowy) od litowo-jonowego? Obydwa rodzaje baterii działają na zasadzie odwracalnych reakcji chemicznych, wykorzystujących jony litu. Ponadto mają grafitową anodę.
Największa różnica pomiędzy nimi polega na sposobie interakcji, jaka zachodzi w katodzie. W baterii litowo-jonowej jest ona litowo-kobaltowo-tlenkowa. Z kolei w LFP – żelazowo-fosforanowa. Poza tym są one zbudowane z tańszych i mniej toksycznych materiałów.
I choć baterie LFP cechują się niższą gęstością energetyczną – 90-120 Wh/kg wobec 150-200 Wh/kg – mają liczne zalety. Nie dość że zachowują lepszą stabilność pracy w skrajnych temperaturach, to jeszcze wyróżniają się wyraźnie wyższą żywotnością niż baterie litowo-jonowe.
W przypadku LFP liczba ładowań wynosi od 1000 do nawet 10000 cykli. Z kolei w akumulatorach litowo-jonowych to 500-1000 cykli. Z takiej baterii korzysta choćby najnowsze Volvo EX30 (TUTAJ przeczytasz o nim więcej).