Trudne chwile Forda w Europie. Najbliższa przyszłość też nie rysuje się różowo

Ford, który kiedyś w Europie sprzedawał 0,5 mln sztuk jednego modelu, obecnie dostaje coraz większej czkawki, o czym świadczy jego malejący udział w rynku. Powód jest oczywisty – braki w gamie modelowej.
Ford na Starym Kontynencie od dziesięcioleci dysponuje własnymi fabrykami czy centrami rozwojowymi. Ba, ma nawet dwa europejskie oddziały – w Wielkiej Brytanii i w Niemczech.
W rezultacie przez lata kolejne modele Forda były doskonale skrojone pod gusta użytkowników z naszego kontynentu. Fiestę, Focusa, Galaxy, S-Maxa czy Mondeo klienci cenili przede wszystkim za znakomite właściwości jezdne, połączone z przyjemnie zestrojonym zawieszeniem.
Ford przesadził z porządkami?
Ale ostatnimi czasy Ford rozmienił się na drobne. Amerykanie coraz częściej zaczęli promować globalne modele i zbytnio uwierzyli w potęgę elektromobilności. W efekcie zrezygnowali ze swoich tradycyjnych aut, będących ich końmi pociągowymi na Starym Kontynencie.
W 2022 roku do lamusa odeszło Mondeo, natomiast w ubiegłym roku ten sam los podzieliła Fiesta, której pierwszą generację wprowadzono w 1976 roku. Podobna przyszłość czeka również Focusa, którego obecnie można kupić wyłącznie z 1-litrowym silnikiem 1.0, oferowanym w trzech wariantach mocy (nie wliczając sportowego ST).
Produkcja tego auta zakończy się w 2025 roku. Szkoda, ponieważ ten następca Escorta, pokazany w 1998 roku, w momencie swojego debiutu wręcz przyćmił Volkswagena Golfa.
Odważny, dopracowany i znakomity na drodze, już w pełnym pierwszym roku na rynku znalazł 488 679 nabywców. W trzech kolejnych latach sprzedaż tego auta w samej Europie przekroczyła 0,5 mln sztuk!
Malejący udział w rynku
Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) sprzedaż Forda w krajach Unii Europejskiej i EFTA (Islandia, Liechtenstein, Norwegia, Szwajcaria) spadła w tym roku o 16,9% – do 226 365 aut. W tym samym okresie 10 lat temu Amerykanie na Starym Kontynencie znaleźli dwa razy więcej nabywców.
Do czerwca bieżącego roku udział tego wytwórcy w europejskim rynku zmniejszył się z 4,1 do zaledwie 3,3%. W Niemczech, gdzie Forda często traktuje się jako rodzimą markę, wyniósł on jedynie 3,7%. 10 lat temu było to 7,1%.
W Polsce od stycznia do końca czerwca 2024 roku Amerykanie znaleźli 6710 nabywców. Najpopularniejszym modelem pozostaje Focus, na którego skusiło się 2644 klientów. W tym samym okresie Kuga sprzedała się w liczbie 1407 egzemplarzy, natomiast Puma – 1075.
Na naszym rynku Ford nie jest nawet w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych marek. Wyprzedzają go m.in. Mercedes (14 022 szt.), BMW (13 682 szt.) czy Audi (13 260 szt.).
Ford zbytnio uwierzył w elektromobilność
W 2021 roku Ford ogłosił, że w ciągu 6 lat zaprzestanie sprzedaży aut spalinowych na Starym Kontynencie. Ale teraz Amerykanie biją się w pierś i przyznają, że plany elektryfikacji były zbyt ambitne. Wynika to z „niepewności” wokół przepisów dotyczących aut na prąd i oczekiwań klientów.
Ford, podobnie jak inni wytwórcy, postawi na hybrydowe układy napędowe. Klienci mają znacznie mniejszy problem z ich akceptacją niż w przypadku droższych napędów elektrycznych, które często oferują nieduży zasięg i wymagają długotrwałego ładowania.
Ford chce więc postawić na elastyczność dotyczącą napędów. Amerykanie obecnie pracują nad platformą multienergetyczną, która ma mieć kluczowe znaczenie dla poprawienia ich pozycji na europejskim rynku.
Ale w grze jest również nowa architektura dla aut na prąd. Określana jako Skunksworks, ma posłużyć do stworzenia mniejszych i tańszych modeli w gamie. Na razie nie ma zbyt wiele informacji na jej temat. Powszechnie uważa się jednak, że powstaną na niej duchowi następcy Focusa i Fiesty.
Platforma Skunksworks
Wiadomo jednak, że w przeciwieństwie do wcześniejszych rozwiązań ma ona posłużyć modelom przystępnym cenowo. Czyli korzystać ze stosunkowo niewielkich i niedrogich baterii.
Oznacza to przede wszystkim zastosowanie akumulatorów z chemią LFP. W przeciwieństwie do litowo-jonowych są one bardziej przystępne cenowo i zapewniają nawet 5 razy więcej cykli ładowania.
Co ciekawe, do tej pory Ford nie miał architektury przeznaczonej wyłącznie dla elektryków. Mustanga Macha-E i F-150 Lightninga zbudowano bowiem na platformach dla aut spalinowych. Z kolei Explorer i Capri powstały na bazie volkswagenowskiego MEB.
Dość skromna gama
Obecnie gama osobowych aut spalinowych Forda w Europie składa się z Tourneo, Mustanga, Pumy, Kuga oraz, zaporowych cenowo, spalinowego Explorera (424 300 zł) i Bronco (339 300 zł). Uzupełniają ją elektryczne Mach-E, Explorer i Capri, do których w przyszłym roku dołączą Puma oraz Tourneo Courier.
Na tle rywali, jak Kia czy Volkswagen, oferta Forda jest więc dość skromna i nie wygląda na to, aby coś się ruszyło w najbliższym czasie.