10 grudnia 2024

O tym pamiętaj jeżdżąc zimą elektrykiem

elektryk zimą

Gdy temperatura spada, użytkowanie auta każdego typu – niezależnie od napędu – staje się nieco trudniejsze. A o czym powinni pamiętać kierowcy elektryków podczas sezonu zimowego? Sprawdźcie w naszym poradniku.

Zima w samochodzie elektrycznym – oto czas, którego niektórzy mogą się bać, zwłaszcza jeśli wiosną lub latem przesiedli się z auta spalinowego. Wizja pierwszego mroźnego sezonu w elektryku może stresować, zwłaszcza że na ten temat krąży sporo różnych opinii i mitów – informuje portal elektromobilni.pl.

Nie brakuje kierowców (choć zwykle mowa o takich, którzy modele elektryczne znają z internetowych opowieści) powtarzających zdania o tym, że „elektryki na zimę się nie nadają” Czy rzeczywiście?

Elektryk zimą: wpływ niskich temperatur na zasięg

Nie da się zaprzeczyć, że podczas niskich temperatur zasięgi aut elektrycznych spadają. Jak mocno? To zależy od konkretnego samochodu. Zanim jednak przejdziemy do kilku przykładów, czas na zdanie, które pokrzepi świeżych adeptów jazdy autem na prąd.

Będzie lepiej niż może się wydawać. Ogromne i realnie wpływające nawet na możliwość odbywania niezbyt długich, codziennych tras spadki zasięgów, to domena aut EV sprzed dekady lub nawet kilkunastu lat. Dziś sytuacja nie wygląda już tak źle.

Dlaczego w ogóle zasięg zimą się zmniejsza? Aby to zrozumieć, musimy zerknąć na budowę ogniwa litowo-jonowego, czyli podstawowego „składnika” baterii współczesnego elektryka. W ogniwie ważnym elementem jest elektrolit, czyli substancja w stanie ciekłym. Niskie temperatury powodują jego gęstnienie, przez co właściwości przechowywania energii się pogarszają.

TUTAJ przeczytasz megatest Volkswagena ID.7.

Testy niemieckiego ADAC-u

Prawdopodobnie najlepszą symulację realnych warunków zimowych przeprowadza niemieckie ADAC. „Auta pokonywały 100-kilometrową trasę podzieloną na odcinki, po których jechano 30, 50, 80 i 120 km/h. Pod uwagę brano też straty ładowania” – opisywaliśmy badanie.

Warto jednak zauważyć, że jeden pomiar przeprowadzano przy 20 stopniach Celsjusza, a drugi – przy temperaturze „aż” 0 stopni. „Volkswagen ID.3 zużył 25,1 kWh/100 km przy 20 stopniach i 32,7 kWh (o 30% więcej) przy 0. Renault Zoe zużyło 27,2 i 32,8 kWh (wzrost o 21%). Z kolei Peugeot e-208 potrzebował 26,2 i 31,7 kWh (21% więcej)” – wynika z badań.

ADAC wziął pod uwagę także dane zużycia ze swoich aut testowanych długodystansowo przez różnych kierowców i na różnych trasach. Z analizy wynika, że samochody zimą potrzebują o 25-31% energii więcej niż standardowo.

TUTAJ poznasz najlepsze aplikacje producentów aut na smartfona.

Jak przygotować auto do jazdy?

Oczywiście idealnie byłoby zawsze parkować samochód w ciepłym garażu. Wtedy wpływ temperatury zewnętrznej na zasięg przy porannym rozruchu byłby bardzo mały. Jeśli jednak nie mamy takiej możliwości – lub mamy ją zazwyczaj, ale już nie podczas np. wyjazdu na narty – i tak da się w pewien sposób poprawić sytuację.

Warto pamiętać, że system ogrzewania auta elektrycznego działa szybko (czyli prędko przestaniemy marznąć), ale pobiera prąd z akumulatora trakcyjnego – czyli zmniejsza zasięg.

Nie mamy tu bowiem silnika emitującego ciepło, które można wykorzystać. Lepiej unikać ustawiania wysokiej temperatury i nawiewu na przednią szybę. Zamiast tego, ustawmy ogrzewanie na relatywnie niską temperaturę, ale użyjmy podgrzewania siedzeń (to rozwiązanie ma niemal każde auto EV) i kierownicy (o ile nasz samochód ma taki element). Będzie nam ciepło, a jednocześnie zaoszczędzimy zasięg.

Jeszcze lepszym rozwiązaniem będzie skorzystanie z funkcji ogrzewania wstępnego. Dysponuje nią obecnie większość aut EV (zwykle obsługiwana jest z poziomu aplikacji). To niezwykle wygodne – możemy ustawić w telefonie co trzeba, pijąc jeszcze poranną kawę, a później wsiąść do nagrzanego auta. Dodatkowy plus to brak konieczności „skrobania” szyb. Cena? Ok. 2-3% baterii. Problem znika, gdy auto przez noc stoi podłączone do ładowania.

„Co prawda, jeśli spadnie kilkanaście centymetrów śniegu, to odśnieżenie auta nadal jest konieczne, ale trzeba przyznać, że niezwykle kojące jest, że nawet zimą można wsiąść do auta, w którym od razu będzie ciepło. Dzięki temu mroźne poranki nie są już takie zniechęcające" – mówi cytowany przez Mercedesa Adam Dutkowski, product manager w Mercedes-Benz, autor bloga Vanem_pod_prąd.

Pompa ciepła – jak działa?

Pompa ciepła to rozwiązanie, które wyjątkowo mocno przydaje się zimą. Jak działa? Mówimy tu o zestawie urządzeń, których zadaniem jest przepompowanie ciepła z jednego miejsca w drugie, dzięki rozprężaniu i sprężaniu czynnika chłodzącego. W efekcie pompa ciepła może dogrzewać kabinę podczas niskich temperatur i chłodzić przy wysokich – w tym tekście skupiamy się oczywiście na tej pierwszej kwestii.

Efekt – w kabinie szybciej robi się ciepło, a auto zużywa na ogrzewanie mniej energii. Wykorzystanie pompy ciepła „kosztuje” ok. 0,3-0,8 kWh na 100 km. Klasyczne ogrzewanie pobiera z kolei od 1 do nawet 4 kWh, zależnie od temperatury początkowej.

Średnie oszczędności sięgają około 2 kWh na 100 km. Jeśli mamy zamiar często jeździć zimą i parkować poza garażem, a samochód ma relatywnie małą baterię, jak na nasze potrzeby (czyli każdy kilometr zasięgu ma znaczenie), zdecydowanie warto dopłacić do pompy ciepła tam, gdzie to możliwe.

TUTAJ dowiesz się, jak jeździ Renault 5 E-Tech electric.

Jak jeździć zimą?

„Ostrożnie” – to odpowiedź, która jest uniwersalna zarówno dla kierowców aut spalinowych, jak i elektrycznych. Nie chodzi tu jednak tylko o unikanie poślizgów i pamiętanie o dłuższej niż latem drodze hamowania. W aucie elektrycznym, gdy jest zimno, styl jazdy ma jeszcze większe znaczenie niż przy jeździe podczas cieplejszej pogody. Unikanie gwałtownego przyspieszania i hamowania oznacza wydłużenie zasięgu.

Dobrym pomysłem jest korzystanie z hamowania rekuperacyjnego. Gdy jest bardzo zimno, niektóre auta potrafią ograniczać jego moc, po nagrzaniu się do pewnego stopnia wracają jednak do pełni możliwości w tym zakresie. Rekuperacja pozwala na efektywne wykorzystanie energii i obniżenie jej zużycia.

TUTAJ poznasz zasięg 20 aut elektrycznych na autostradzie.

Jak ładować, gdy jest zimno?

Podstawa podczas zimowej pogody to utrzymywanie pewnego poziomu naładowania baterii. Gdy zaparkujemy bardzo mocno rozładowane auto na mrozie, rano możemy mieć kłopot z jazdą. Planując dłuższy postój warto pamiętać o tym, by akumulator był naładowany przynajmniej w 20%. Poza tym, regularne ładowanie baterii pomoże w utrzymaniu jej zimą we właściwej kondycji.

Warto w miarę możliwości postarać się o to, by ładowanie odbywało się w ogrzewanym pomieszczeniu. Co z szybkim ładowaniem? Gdy jest zimno, lepiej z niego zrezygnować lub ograniczyć częstotliwość takiego uzupełniania energii. Przy szybkim ładowaniu na dużym mrozie rośnie ryzyko przegrzewania się baterii.

Jeżeli dany samochód ma system wstępnego podgrzewania baterii, zdecydowanie warto z niego korzystać (np. uruchamiając go z poziomu aplikacji albo ustawiając adres ładowarki w fabrycznym systemie nawigacyjnym, tak by układ zaczął działać, gdy dojeżdżamy do celu). Podgrzewanie wpływa pozytywnie zarówno na wydajność baterii, czas ładowania, jak i na trwałość akumulatora.

Opony a zasięg zimą

Czy auto elektryczne na „zimówkach” może mieć mniejszy zasięg? Różnice na niekorzyść zimowego ogumienia ze względu na większe opory toczenia istnieją, są jednak niewielkie. W miarę możliwości warto zdecydować się na opony zimowe projektowane do aut EV, dopracowane pod kątem obniżenia oporów toczenia. Produkują je m.in. Michelin, Hankook czy Nokian.

Zasięg na zimówkach może się jednak również… zwiększyć. Dość często mamy do czynienia z sytuacją, w której posiadacze aut EV zakładają na zimę komplet mniejszych kół z oponami zimowymi. Wtedy zasięg może paradoksalnie wzrosnąć, bo np. zamiast 21-calowych kół mamy 19-calowe.

Jeśli chodzi o zasięg, jeszcze ważniejszą kwestią od rzeźby bieżnika zimą jest ciśnienie w oponach. Gdy jest zimno, w naturalny sposób spada, co niesie za sobą negatywne skutki dla liczby kilometrów, którą możemy pokonać na jednym ładowaniu.

Gdy mróz utrzymuje się przez dłuższy czas, warto dopompować opony o ok. 0,2 bara ponad wartości zalecane przez producenta, by wyrównać ewentualne straty. Gdy zrobi się cieplej, wróćmy do „normalnego” ciśnienia.