Wiceprezes BYD-a przewiduje przyszłość branży. Z rynku zniknie nawet sto marek

Analiza sytuacji na chińskim rynku motoryzacyjnym dowodzi, że nawet bardzo dynamicznie rozwijająca się branża może borykać się z poważnymi problemami, które „grożą zawaleniem”.
- Nadprodukcja i wojny cenowe prowadzą chiński rynek motoryzacyjny na skraj przepaści.
- Eksperci przewidują drastyczną konsolidację – do 2030 roku może zniknąć nawet 100 marek.
- Rząd w Pekinie wprowadza kontrolę eksportu, aby ustabilizować sytuację i zapobiec dalszym problemom.
Żeby nadać kontekst, należy najpierw napisać jak jest w Polsce. Nad Wisłą aktualnie istnieją dwie firmy mające teoretyczne perspektywy na produkcję samochodów, jednak na efekty ich prac trzeba jeszcze poczekać. Wyprodukowanie kompletnego samochodu zdaje się przerastać krajowe możliwości.
- PRZECZYTAJ: Co wiemy o projekcie „Izera 2.0″? Wiceprezes ElectroMobility Poland opowiada o bardzo ambitnych planach spółki
- PRZECZYTAJ: Sprawdziłem, czy pierwszy polski samochód elektryczny faktycznie powstanie
Sytuacja na chińskim rynku motoryzacyjnym
Zupełnie odwrotna sytuacja ma miejsce w Chinach. Można odnieść wrażenie, że założenie marki samochodowej wraz z fabryką i gamą modeli jest w Państwie Środka łatwiejsze niż założenie jednoosobowej działalności gospodarczej w Polsce. Na chińskim rynku operuje bowiem miedzy 130, a 150 marek, w tym około sto rodzimych. Do tego dochodzą spółki typu joint venture.
Dla Polaków marzących o rodzimej Izerze taki stan rzeczy może wydawać się rajem. Okazuje się jednak, że ekstremalnie dynamiczny rozwój motoryzacji doprowadza Chińczyków na skraj gospodarczej przepaści.
Mianowicie produkcja samochodów znacząco przewyższa realne zapotrzebowanie rynku. Stale rosnąca nadpodaż doprowadziła do wojen cenowych oraz praktyk handlowych na granicy legalności.
Rządowe próby stabilizacji
Sprawy postanowiły wziąć w swoje ręce władze. Od miesięcy słychać doniesienia o różnego typu rozporządzeniach, które mają pomóc rozładować rosnące napięcie. Instytucje państwowe nawołują producentów do zaprzestania wojen cenowych. Ostatnią decyzją gabinetu Xi Jinpinga jest kontrola eksportu samochodów elektrycznych.
Obraz coraz poważniejszych problemów na rynku skomentowała Stella Li, wiceprezes chińskiego giganta motoryzacyjnego BYD. Jej zdaniem Chiny czeka ogromna konsolidacja w sektorze samochodowym.
Do 2030 roku z rynku może zniknąć nawet 100 marek. Li wskazuje, że winę za te niepokojące perspektywy ponoszą nadmierne rabaty, nadprodukcja i możliwe ograniczenia rządowe. Podmioty, które chcą przetrwać, muszą dokonać drastycznej restrukturyzacji.
Szacunki prezes budzą kontrowersje wśród analityków, jednak zgodnie przyznają oni, że jej słowa dobrze odzwierciedlają obraz chińskiej motoryzacji. Branża jest nacechowana ogromną wewnętrzną konkurencją oraz niezrównoważoną dynamiką rozwoju wielu firm.
Zdaniem Li u podstaw kryzysu leżą agresywne i często krótkowzroczne decyzje biznesowe. Wielu nowych graczy skupiło się na potężnych rabatach, aby szybko przyciągnąć klientów, co znacznie osłabiło ich marże.
Chiński rynek motoryzacyjny – wyjście z kryzysu
W Chinach doszło do wojny cenowej, którą napędzają zdolności produkcyjne przewyższające popyt, co tworzy błędne koło. Zagrożeni są wszyscy, ale stracą firmy, które nie przejdą transformacji.
Istnieje kilka możliwości – przedsiębiorstwa czekają fuzje, przejęcia, współpraca przemysłowa lub specjalizacja w niszach rynkowych. Niektóre start-upy mogą przetrwać, koncentrując się na unikalnych innowacjach technologicznych.
Oczywiście Li przedstawiła BYD-a jako przykład konglomeratu odpornego na kryzys i podejmującego przemyślane decyzje. Jej zdaniem przetasowanie w chińskim przemyśle motoryzacyjnym jest nieuniknione. Odbędzie się naturalny proces selekcji, który radykalnie zmieni oblicze branży w nadchodzących latach.
- PRZECZYTAJ: Marc Basseng ustanowił rekord prędkości. Teraz opowiada, jak to wyglądało zza kierownicy
Mieć nie znaczy być
W niedawnym materiale na temat Izery 2.0 przekazaliśmy opinię wiceprezesa ElectroMobility Poland. Jego zdaniem wytwórca samochodów potrzebuje osiągnąć próg 100 tys. rocznie, aby stać się rentownym. Przykład Chin pokazuje, że sama produkcja nie gwarantuje zysków. Wyprodukowane pojazdy należy jeszcze odpowiednio sprzedać.
Jeżeli ktoś liczy, że uda się uszczknąć część ciasta z przecenionych chińskich aut, to czekają go złe wieści. Rząd w Pekinie już zdecydował, że będzie kontrolował eksport i nie pozwoli, aby „prywaciarze” sprzedawali samochody za granicę za bezcen.